- Na pewnym etapie, jeszcze w drugim kwartale, uruchomimy szczepienia w zakładach pracy - powiedział na wtorkowej konferencji prasowej minister Michał Dworczyk. Mobilny punkt szczepień stworzą te przedsiębiorstwa, w których chęć do przyjęcia preparatu przeciw koronawirusowi wyrazi przynajmniej 500 osób.
Anna Rulkiewicz, prezes grupy Lux Med, zapewnia w rozmowie z money.pl, że zarządzana przez nią firma jest gotowa uruchomić mobilne punkty szczepień w każdej chwili. Dodaje również, że współpracujące z grupą firmy już wcześniej pytały o taką możliwość.
- Otrzymywaliśmy takie informacje od naszych partnerów, którzy deklarowali, że są otwarci na różne rozwiązania, jeżeli chodzi o szczepienia pracowników. Jednym z nich były oczywiście mobilne punkty szczepień, ale dotychczas nie doprecyzowaliśmy szczegółów, ponieważ nie było do tego żadnych przesłanek. Szliśmy zgodnie z programem szczepień tak, jak ustalał go rząd - tłumaczy prezes Lux Medu.
Problemem dla Lux Medu nie będzie też duża grupa chętnych. Zapytaliśmy Annę Rulkiewicz, czy wyobraża sobie taki scenariusz, że pracownicy medyczni firmy otwierają mobilny punkt szczepień w biurowcu i szczepią jednocześnie pracowników kilkunastu, lub kilkudziesięciu firm tak, by dojść do dolnego limitu 500 chętnych.
- Nie mamy z tym żadnego problemu, ale będziemy działać dokładnie według rozporządzenia. Możemy punkt postawić właściwie wszędzie. Ale nie zrobimy niczego, co nie jest zgodne z wytycznymi. To dotyczy też limitów, od których będzie zależało, czy będzie można stworzyć punkt mobilny w zakładzie pracy - podkreśla szefowa grupy.
Wiele ścieżek szczepień
- Czekamy spokojnie na rozporządzenie, które wyjaśni, w jaki sposób ma wyglądać proces tworzenia mobilnych punktów szczepień. Ale chcę podkreślić, że powinniśmy wszyscy być otwarci na różne rozwiązania, żebyśmy gdzieś po drodze nie "zatkali" się z systemem szczepień - podkreśla nasza rozmówczyni.
- Do dużych zakładów oczywiście można pojechać, można zrobić mobilny punkt, ale są też średnie i małe zakłady, które mogą mieć problem z utworzeniem takiego punktu, albo też po prostu nie będą chciały go robić. W takim wypadku należy pozostawić dla ich pracowników taką samą możliwość, jak np. dla nauczycieli, którzy mieli specjalne grafiki i przychodzili na szczepienia do przychodni - zwraca uwagę Anna Rulkiewicz.
Czytaj też: Szczepienia w zakładach pracy. Największe sieci handlowe gotowe tworzyć mobilne punkty
Szefowa Lux Medu wyraziła jednocześnie przekonanie, że pracownicy z mniejszych przedsiębiorstw będą sami się zgłaszać na szczepienia. - Powinniśmy ludzi zachęcać do szczepienia. Jeżeli ma nam się udać, jeżeli mamy zatrzymać koronawirusa, to szybka wyszczepialność jest po prostu konieczna - kończy Rulkiewicz.
Firmy chcą szczepić pracowników
A czy w ogóle firmy chcą tworzyć mobilne punkty szczepień? - W ostatnim Barometrze Polskiego Rynku Pracy zapytaliśmy pracodawców o to, czy w ogóle zamierzają tworzyć mobilne punkty szczepień na terenie swoich zakładów. Co piąta firma (20 proc.) średniej wielkości chce stworzyć takie punkty - mówi money.pl rzeczniczka prasowa Personnel Service Monika Banyś.
- To oznacza, że największa wola do zaszczepienia pracowników jest w firmach zatrudniających od 50 do 249 pracowników, a nie w tych największych, w których 16 proc. deklaruje, że chce stworzyć mobilne punkty. Jeżeli zaś chodzi o małe firmy do 50 pracowników, to w ich przypadku chęć utworzenia mobilnego punktu wyraziło 13 proc. z nich - dodaje.
Zdecydowana większość firm chce w jakiś sposób zachęcać pracowników do szczepień. Niemal co szósta firma (14 proc.) od sukcesywnego zaszczepienia pracowników uzależnia powrót do biura z pracy zdalnej. 27 proc. firm będzie zachęcać do szczepienia poprzez akcje informacyjne w zakładach pracy.
16 proc. będzie rekomendować, ale nie będzie organizować punktu szczepień. 34 proc. natomiast uważa, że szczepienia są indywidualną kwestią pracowników.
- Spora grupa pracodawców uzależnia powrót do biura pracowników od ich sukcesywnego zaszczepienia. To ma sens. Wyobraźmy sobie taką sytuację, że jeden z pracowników w biurze zachoruje, to całe biuro musimy z powrotem skierować na pracę zdalną. Myślę, że po roku wszyscy już mają świadomość, że praca zdalna ma swoje plusy i minusy. A tych drugich widzimy ostatnio coraz więcej - kończy Monika Banyś.