Naukowcy New York Institute of Technology twierdzą, że istnieje związek między rozprzestrzenianiem się korononawirusa a tym, czy w danym kraju przeprowadza się obowiązkowe szczepienia na gruźlicę. Nie wykonali żadnych badań, ale z przeprowadzonych przez nich analiz wynika, że na wolniejsze rozprzestrzenianie się wirusa ma wpływ szczepionka BCG.
Jest to preparat, który podaje się dzieciom w ciągu pierwszej doby od narodzin, aby nie zachorowały na gruźlicę. Eksperci z USA zauważyli, że krajach, które mają obowiązkowe programy szczepień – jak Polska, Czechy, Węgry, a także w państwach Ameryki Południowej i Azji – odnotowano wolniejszy przyrost kolejnych zachorowań i zgonów spowodowanych COVID-19.
Dla porównania, w takich krajach, jak Stany Zjednoczone, Włochy i Hiszpania – wszędzie tam rozwój epidemii był najszybszy – BCG nigdy nie była obowiązkowa.
W kilku miejscach postanowiono "przetestować" tę teorię. W ośmiu holenderskich szpitalach zebrano 1000 ochotników, z których połowa dostanie szczepionkę, a połowa placebo. Badania kliniczne potwierdzą albo wykluczą, czy zaszczepienie osoby przeciwko gruźlicy pomoże w uodpornieniu jej na koronawirusa.
Jedną z firm, która bacznie przygląda się badaniom, ale także planuje przeprowadzić własne, jest Biomed Lublin – jeden z trzech europejskich producentów szczepionki BCG.
To kwestia roku lub dwóch, gdy szczepionka na koronawiusa będzie gotowa. To, co my chcemy potwierdzić, to czy doszczepienie zdrowej osoby może przynieść pozytywny efekt i uchroni ją jeszcze bardziej przed zachorowaniem na koronawirusa w przyszłości – mówi money.pl prezes Biomedu, Marcin Piróg.
Dawny menedżer PLL LOT, a od trzech lat szef firmy biotechnologicznej przekonuje, że osoba "doszczepiona" ma lepsze warunki do obrony. - Szczepionka BCG to prawdziwa bomba immunologiczna – podkreśla.
Biomed Lublin powołał konsorcjum, które wspólnie z jednostkami badawczymi przeprowadza testy kliniczne. Różnica polega na tym, że wspomniani wyżej naukowcy z Holandii testują szczepionkę na osobach, które jej w przeszłości nie brały (w tym kraju nie ma obowiązkowych szczepień przeciw gruźlicy).
- My koncentrujemy się na tych, którzy już byli szczepieni. Potrzebujemy 1000 pacjentów. Koszt badania jednej takiej osoby to 1000 zł. To oznacza, że łącznie na testy kliniczne potrzebujemy 1 mln zł – tłumaczy Marcin Piróg.
Jak dodaje, trwają rozmowy z polskimi agencjami naukowymi, aby pozyskać środki na badania w tzw. szybkiej ścieżce. Ale na tym nie koniec. Na bazie szczepu BCG Biomed produkuje dwa typu preparatów: szczepionkę BCG i lek Onko BCG dla chorych na nowotwór pęcherza. Chcąc sprostać nowym zamówieniom, firma planuje wybudować także dwie nowe linie produkcyjne za 70 mln zł.
- W tym momencie priorytetem dla nas jest zdobycie finansowania z NCBR. Potem w ciągu kilkunastu miesięcy postawimy fabrykę i zaczniemy produkcję – wyjaśnia prezes Biomedu.
- Jesteśmy polską firmą z tradycjami, która wie co ma robić i jak ma to robić. Chcemy wykorzystać naszą okazję – wyjaśnia Piróg.
W ubiegłym roku Biomed wygenerował 7,2 mln zł przychodów. Czy próby poszukiwania metody na uodpornienie ludzi na świecie pomogą poprawić ten wynik? Wszystko zależy od tego, czy BCG jest właśnie tą metodą. Część medyków ma wątpliwości.
- Gdyby okazało się, że szczepienie BCG przynajmniej łagodzi przebieg COVID-19 byłoby to odkrycie na miarę Nobla – mówił portalowi ABC Zdrowie dr hab. n. med. Ernest Kuchar.
- Jest to co najwyżej hipoteza robocza. Na liczbę zakażeń SARS-CoV-2 i ich śmiertelność może wpływać wiele różnorodnych czynników, w tym wiek, genetyka, bo np. w rejonie basenu Morza Śródziemnego częściej występują np. niedobór dehydrogenazy glukozo-6-fosforanowej czy hemoglobinopatie (talasemia). Zatem konieczne jest przeprowadzenie badań klinicznych, by zweryfikować tę hipotezę – dodaje.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl