Nowy koronawirus unaocznił, jak groźne potrafią być choroby zakaźne i przed czym bronią nas powszechne szczepienia. Za obecną pandemię odpowiedzialny jest nowy wirus, ale rośnie również zagrożenie dobrze nam znanymi chorobami. Wracają choćby odra czy krztusiec, a wszystko przez kampanie zdobywających coraz większą popularność ruchów antyszczepionkowych. Ich działania sprawiły, że z roku na rok liczba rodziców decydujących o niezaszczepieniu swoich dzieci rośnie.
Jak alarmuje Państwowy Zakład Higieny Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego, na przestrzeni niecałej dekady liczba odmów obowiązkowych szczepień wzrosła ponad 14-krotnie! Tylko w ostatnich 5 latach liczba uchylających się powiększyła się trzykrotnie. - Ten niepokojący trend jest coraz bardzo zauważalny - przyznaje w rozmowie z money.pl dr hab. Ewa Augustynowicz z PZH.
Podczas gdy w 2010 roku obowiązkowego szczepienia odmówiło 3437 osób, to na koniec 2019 roku liczba ta sięgnęła już 48 609 przypadków - wynika z danych publikowanych w biuletynie rocznym "Szczepienia ochronne w Polsce". Tylko między 2018 a 2019 rokiem liczba przypadków skoczyła o kolejne 8 824 przypadków.
Rodzice odmawiający szczepień są przekonani, że niebezpieczeństwa wynikające ze szczepienia dzieci są większe niż korzyści. Chodzi głównie o niepożądane odczyny poszczepienne (NOP). Niektórzy twierdzą nawet, że popularne szczepionki przeciwko odrze, śwince i różyczce powodują autyzm - mimo że teza ta została obalona już lata temu. Na grupie ponad miliona dzieci przeprowadzono badania, dotyczące działania szczepionki.
Na dodatek jej główny propagator Andrew Wakefield, który opisał sprawę w 1998 roku w brytyjskim piśmie medycznym, został przyłapany na manipulacji danymi. Co więcej, nim opublikował swoje sensacyjne wnioski, opatentował własną wersję szczepionki MMR, którą promował. Gdy sprawa wyszła na jaw Wakefield został pozbawiony praw wykonywania zawodu. Mit jednak wciąż pokutuje i od czasu do czasu jest przypominany. Zwłaszcza w mediach społecznościowych.
Po koronawirusie trend się zmieni?
Jak podkreśla w rozmowie z money.pl profesor Augustynowicz, podobne mity rozsiewane są w odniesieniu do koronawirusa i opracowywanej szczepionki. Czy doświadczenia pandemii zmienią podejście Polaków w kwestii szczepień? Nadzieje, jakie wiążą się z pracami nad szczepionką na Covid-19 mogłyby to sugerować, ale eksperci są bardzo ostrożni.
- Dużo może się zmienić, choć rośnie znów liczba nieprawdziwych informacji na temat dopiero opracowywanej szczepionki - zaznacza w profesor Augustynowicz. Jak wyjaśnia, to właśnie z fakenewsami, dezinformacją szerzoną w mediach społecznościowych, lekarze i naukowcy muszą się mierzyć. A nie jest to walka łatwa, gdyż wiele argumentów bazuje na ludzkich lękach.
- Wszyscy czekamy na tę szczepionkę. Jednak po pierwszym szoku i mobilizacji społeczeństwo dopada zmęczenie. Na początku pandemii, kiedy byliśmy w kwarantannie, pokorniej podchodziliśmy do zagrożeń. Teraz rośnie liczba niedopowiedzeń, teorii spiskowych, niesprawdzonych faktów dotyczących choroby, fakenewsów związanych ze szczepieniami i wyssanych z palca informacji na temat nowej szczepionki przeciw koronawirusowi.
121 różnych szczepionek
Prace nad szczepionką przeciw koronawirusowi trwają. Europejska Agencja Leków informuje, że szczepionka na Covid-19 zostanie dopuszczona do obrotu w Europie najwcześniej w październiku 2021 r.
Procedury dotyczące jej sprawdzania będą skrócone, ale - jak podkreślają wszycy eksperci - nie oznacza to, że na rynku pojawi się produkt niebezpieczny lub nieskuteczny - zapewniają unijni urzędnicy.
- WHO podaje, że chwili obecnej w badaniu jest 121 różnych preparatów szczepionkowych przeciw Covid-19. Te badania będą trwały jakiś czas, bowiem preparat musi przejść wymagane testy, aby szczepionka była bezpieczna, skuteczna i odpowiedniej jakości - mówi prof. Augustynowicz.
Jak wyjaśnia, do tej pory rzadko pojawiała się nowa szczepionka. Zwykle proces jej wytwarzania trwał około 10 lat. Dotychczasowe doświadczenia wskazują, że tylko 1 na 10 badanych klinicznie na ludziach preparatów przechodził testy pozytywnie. Sytuacja ogólnoświatowej pandemii spowodowała jednak, że równocześnie trwają prace nad kilkoma różnymi szczepionkami w różnych miejscach na świecie.
- Nie wiemy, jaka będzie to szczepionka, jak skonstruowana i jak działająca. Może być to jedna dawka, po której organizm potrzebuje dwóch tygodni, aby indukowała się odporność, ale równie dobrze może być potrzebnie kilka dawek przypominających. Cały panel wiedzy został zaprzężony do walki z Covidem i na rynek na świecie mogą zostać wprowadzane różne szczepionki.
Jak podkreśla ekspertka PZH, to dobrze, bo jeden koncern, czy jeden kraj nie dałby rady zapewnić masowego dostępu do szczepionki. - Chodzi o stan zaszczepienia - zaznacza profesor Augustynowicz. Lekarze i epidemiolodzy przypominają, że kwestia szczepień nie jest tylko sprawą indywidualną, ale społeczną. Szczepienia budują odporność społeczeństwa i pozwalają skutecznie wyeliminować choroby zakaźne.
Szczepienie obowiązkowe?
Za sprawą obowiązkowych szczepień Polska na tle Europy może się wciąż pochwalić dużą tzw. wyszczepialnością dzieci i młodzieży, wynoszącą 95 proc - zaznacza ekspertka. Oznacza to, że taki odsetek tej populacji do 12. roku życia poddawany jest - zgodnie z obowiązującym kalendarzem - szczepieniom obowiązkowym. Im wyższy współczynnik, tym większa szansa na niemal całkowite wyeliminowanie groźnych chorób zakaźnych na danym terenie.
Lekarze i epidemiolodzy nie mają wątpliwości, że tylko powszechne uodpornianie społeczeństw na koronawirusa będzie oznaczało jego zwalczenie. Czy więc po opracowaniu preparatu wszyscy będą musieli być zaszczepieni?
- Z małym prawdopodobieństwem możemy się spodziewać, że w pierwszej fazie będzie ona dostępna dla wszystkich. Ograniczy to liczba dawek. Dlatego w pierwszej kolejności zapewne podawana będzie w grupie ryzyka. A co dalej? Nie wiemy, czy będzie to obowiązkowe, nawet jeśli takie sugestie padały. To wciąż przyszłość.
Minister zdrowia Łukasz Szumowski, pytany o tę sprawę przez money.pl zapowiedział, że na razie nie ma planów, aby szczepionka została włączona do kalendarza szczepień obowiązkowych. Szef resortu zdrowia podkreślał, że w pierwszej kolejności będzie ją proponować osobom najbardziej narażonym na zakażenie, a później dopiero reszcie społeczeństwa.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie