Jak przypomina Reuters, Johnson&Johnson pracuje nad szczepionką, która ma być podawana jednorazowo - nie będzie potrzebna druga, "przypominająca" dawka.
Amerykański koncern bierze udział w wyścigu z innymi gigantami. Jako pierwszy swoją szczepionkę wprowadził Pfizer, krok za nim była Moderna.
Jednak nie wszystkie firmy decydują się na doprowadzenie badań do końca. W poniedziałek spółka Merck & Co poinformowała, że rezygnuje z dalszych prac nad dwoma preparatami, które szykowała.
Johnson & Johnson poinformował też, że w 2021 roku spodziewa się wzrostu dochodów w granicach 9,4-9,6 dolara na akcję po tym, jak wyniki sprzedaży w czwartym kwartale 2020 wzrosły z 20,75 do 22,48 mld dol.
Nowe szczepionki są wyczekiwane przez świat, bo producenci tych do tej pory zatwierdzonych do użycia nie wyrabiają z produkcją. Opóźnienia w dostawach do Europy zapowiedziały już Pfizer i AstraZeneca.
W Polsce według deklaracji rządu do końca marca zostaną zaszczepione 3 mln osób. Mogłoby być więcej, ale jak tłumaczą przedstawiciele gabinetu Mateusza Morawieckiego, na przeszkodzie stoją właśnie zbyt małe dostawy.