- Teraz, gdy znaleźliśmy coś, co wydaje się, że ma lepszą skuteczność, musimy to zweryfikować, a więc musimy przeprowadzić dalsze badania - powiedział Soriot.
Jak będzie przebiegać dalsza weryfikacja? Ze słów Soriota wynika, że będzie to kolejne "badanie międzynarodowe". Tym razem jednak ma być szybsze, ponieważ koncern ma wiedzę o skuteczności szczepionki, dlatego też potrzebuje "mniejszej liczby pacjentów".
W jego ocenie dodatkowe badania nie powinny opóźnić zatwierdzenia szczepionki przez organy regulacyjne w Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii. Co innego, jeżeli chodzi o Stany Zjednoczone. Tam na uzyskanie zgody preparat może potrzebować więcej czasu.
Część naukowców wcześniej wyraziła wątpliwości co do wyników tego preparatu. W ostatnich tygodniach AstraZeneca ogłosiła, że opracowywany przez nią preparat ma 90-proc. skuteczność.
Naukowcy swoje wątpliwości uzasadnili tym, że skuteczność preparatu udowodniono podgrupie uczestników badania, którzy początkowo otrzymali połowę dawki, a następnie pełną. Doszło do tego w wyniku pomyłki.
Ogłoszone w poniedziałek wstępne wyniki III fazy badań klinicznych nad szczepionką opracowaną przez naukowców z Uniwersytetu Oksfordzkiego sugerują, że preparat osiąga najlepsze wyniki przy podaniu 1,5 dawki w dwóch zastrzykach w miesięcznym odstępie.
Badania wskazują, że skuteczność przy takim dawkowaniu wynosi 90 proc., podczas gdy przy zastosowaniu dwóch pełnych dawek - 62 proc.
Brytyjska szczepionka jest trzecią zachodnią szczepionką, która dała pozytywne wyniki - poprzednie opracowały amerykański koncern Pfizer wraz z niemiecką formą biotechnologiczną BioNTech oraz amerykańska firma Moderna.
AstraZeneca zapowiedziała 23 listopada, że do końca roku wyprodukuje 4 mln dawek szczepionki AZD1222 przeciwko koronawirusowi. Dodatkowe 40 mln dawek ma być gotowych do końca pierwszego kwartału 2021 roku.