Tuż po 5:30 we wtorek rano Charles Michel napisał na swoim profilu twitterowym krótkie "Deal!". Potrzeba było ponad 90 godzin negocjacji, aby unijni przywódcy doszli do porozumienia w sprawie kształtu unijnego budżetu na lata 2021-2027, a szczególności wysokości funduszu odbudowy. Fundusz wyniesie 750 mld euro, a budżet ponad bilion euro. Z tego Polska może dostać 159 mld euro.
- Wierzę, że to porozumienie będzie punktem zwrotnym w naszej historii. Ważne dla wszystkich Europejczyków. Po raz pierwszy nasz budżet będzie połączony z ochroną klimatu. Po raz pierwszy jednym z kryteriów będzie praworządność - mówił Michel na konferencji prasowej relacjonowanej na Twitterze.
Po długich, bo trwających od piątku, negocjacjach UE ostatecznie przeznaczy 750 mld euro na wsparcie państw członkowskich w walce z kryzysem wywołanym pandemią COVID-19.
Przełamanie oporu "oszczędnych"
Od początku negocjacji (również w lutym, gdy rozmowy dotyczyły tylko budżetu UE) uformowała się grupa państw, która była przeciwna zwiększaniu wspólnej puli pieniędzy. - My ich nazywamy "skąpcami", a oni sami mówią o sobie "oszczędni" - tak charakteryzował tę grupę premier Mateusz Morawiecki.
Chodzi o Szwecję, Danię, Austrię i Holandię, później również Finlandię. Szczególnie aktywni byli przywódcy Austrii i Holandii.
Jak donosił PAP, premier Holandii Mark Rutte domagał się jednomyślnego podejmowania decyzji w kwestii wydatkowania unijnych pieniędzy przez kraje, a kanclerz Austrii Sebastian Kurz chciał zmian w strukturze funduszu odbudowy.
Pierwotna wersja zakładała bowiem 500 mld euro przyznawanych w formie grantów i 250 mld euro pożyczek. Na to jednak państwa północy nie chciały się zgodzić.
W sobotę przed południem szef Rady Europejskiej Charles Michel zaproponował, by podział wyglądał następująco: 450 mld na granty i 300 na pożyczki. To miał być właśnie ukłon w kierunku grupy "oszczędnych" państw, które jednak chciały maksymalnie 350 mld euro na granty. Kolejne propozycje to kolejno 400 i 390 mld euro.
Ponadto Michel zmienił trochę zasady przyznawania środków z funduszu. Więcej na ten temat pisaliśmy w money.pl.
Dla Polski kluczowe były jeszcze dwie kwestie. Po pierwsze transformacja energetyczna. Tu pojawiły się nowe propozycje, nie do zaakceptowania dla Polski. Na przykład takie, by wypłatę pieniędzy uzależnić od osiągnięcia neutralności klimatycznej w 2050 roku.
- My stoimy na stanowisku takim jak zakończyły się uzgodnienia na Radzie Europejskiej w grudniu, a tam konkluzje wyraźnie mówiły o tym, że neutralność klimatyczna może być dla całej UE, ale Polska akurat potrzebuje swojej własnej ścieżki dojścia do neutralności klimatycznej - ocenił Morawiecki.
Liczyć się będzie praworządność
Jednak nie tylko wysokość dotacji, ale również sposób ich przyznawania budził emocje. Zarówno Polska, jak i Węgry nie chciały się zgodzić na powiązanie wypłat z przestrzeganiem zasad praworządności. Co na to Morawiecki? Brak zgody na taki mechanizm argumentował tym, że "politycznie motywowane państwa będą podejmowały za nas decyzje w sprawach, co do których nie będziemy czuli żadnych zobowiązań".
Ostatecznie jednak praworządność będzie ważnym elementem w kwestii rozdzielania funduszy.
- Wiele pracy przed nami, ale wykonaliśmy ogromny krok naprzód - stwierdził szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, cytowana przez PAP.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl