Rupert Hogg oraz dyrektor ds. handlowych i konsumenckich Paul Loo podali się do dymisji. Hogga zastąpił Augustus Tang, dotychczasowy szef innej firmy, działającej w branży lotniczej.
Loo ma zostać zastąpiony przez Ronalda Lama, szefa należących do Cathay Pacific niskobudżetowych linii Hong Kong Express.
Dymisje są związane z trwającymi od miesięcy antyrządowymi protestami w Hongkongu. Jak podaje PAP, to największy kryzys od czasu przyłączenia Hongkongu do Chińskiej Republiki Ludowej w 1997 roku.
Protesty dotyczą nowego prawa, które umożliwiałoby ekstradycję do Chin kontynentalnych. Zdaniem mieszkańców Hongkongu to próba naruszenia autonomii regionu.
Protestujący domagają się też dymisji szefowej lokalnych władz i demokratycznych wyborów jej następcy.
Protesty poparła część pracowników Cathay Pacific. Chińska administracja zakazała osobom biorącym udział w protestach pracy na pokładach samolotów latających nad Chinami kontynentalnymi.
Urząd zażądał też udzielenia informacji o osobach pracujących w samolotach latających w chińskiej przestrzeni powietrznej.
"Większość z nas jest teraz dość nerwowa. Odczuwamy coraz większą presję ze strony firmy, by zważać na to, co robimy i mówimy poza godzinami pracy. Niektórzy członkowie załogi zaczęli kasować historie rozmów na WhatsAppie w obawie, że będą poddani kontroli i prześladowaniom przez administrację (lotnictwa cywilnego) z kontynentu, i przed reperkusjami ze strony firmy" - mówi w rozmowie z PAP jeden z pracowników Cathay Pacific i dodaje, że rezygnacja Hogga to wynik presji Pekinu.
Linie lotnicze zapowiadają, że będą współpracować z władzami. W związku z protestami zwolniono dwóch pracowników lotniskowych i dwóch pilotów. Jeden z nich jest w grupie 44 osób zatrzymanych przez policję podczas demonstracji.
Postawiono mu zarzut udziału w zamieszkach, za co w Chinach grozi do 10 lat więzienia.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl