"Z niepokojem odnotowaliśmy ujawnione w przekazanych nam do wiadomości pismach członka Zarządu NBP pana Pawła Muchy oraz wiceprezes NBP pani Marty Kightley informacje o pojawieniu się istotnych problemów w procesie rzetelnego sporządzenia i oceny rocznego sprawozdania finansowego NBP za 2023 r." - tak zaczyna się wniosek o zwołanie dodatkowego, specjalnego posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej datowany na 15 marca. Podpisało go przez troje członków RPP - Joanna Tyrowicz, Przemysław Litwiniuk oraz Ludwik Kotecki. Wniosek publikowaliśmy w money.pl jako pierwsi.
Posiedzenie miało się odbyć do 28 marca, czyli w czasie przewidzianym w przepisach. Ten termin jednak właśnie mija. Jak udało się dowiedzieć money.pl, prof. Glapiński pismo trzech członków Rady zignorował.
- Nic w tej sprawie się nie wydarzyło - mówi nam prof. Joanna Tyrowicz, członkini RPP. Poprosiliśmy NBP o komentarz do wniosku członków Rady. Czekamy na odpowiedź banku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szef NBP ignoruje członków Rady. Kolejny już raz
W związku z tym powstaje kluczowe pytanie, czy prezes NBP mógł zignorować wniosek o zwołanie dodatkowego posiedzenia. W ustawie o Narodowym Banku Polskim te przepisy są sformułowane w następujący sposób:
Posiedzenia Rady zwołuje Przewodniczący co najmniej raz w miesiącu. Posiedzenie Rady może być zwołane również na pisemny wniosek co najmniej 3 członków Rady.
Z kolei regulamin RPP doprecyzowuje, że:
Posiedzenia zwołane na wniosek członków Rady odbywają się nie później niż w ciągu czternastu dni od dnia złożenia wniosku Przewodniczącemu Rady.
W przeszłości prof. Glapiński już raz zignorował wniosek o dodatkowe posiedzenie. Przypominają o tym wnioskodawcy o Trybunał Stanu dla szefa NBP w swoim dokumencie.
25 października 2022 r. troje członków Rady Polityki Pieniężnej zwróciło się do prezesa banku z wnioskiem o zwołanie posiedzenia Rady na dzień 8 listopada 2022 r. Adam Glapiński jednak wtedy odmówił, zasłaniając się tym, że posiedzenie jest zwołane na dzień następny, a jednodniowe spotkania Rady zostały wprowadzone ze względu na zagrożenie epidemiologiczne.
- Dorota Szymanek, dyrektor działu prawnego NBP i zaufana osoba Glapińskiego, wskazała wtedy, że prezes mógł odmówić, bo pozwalają mu na to przepisy. Także teraz znów to zrobił - mówi nam nasz informator z banku.
Konstytucjonalista: szef NBP ma obowiązek zwołania posiedzenia
Niedługo później pojawiła się jednak zamówiona przez Senat ekspertyza prawna prof. dr hab. Mariusza Jabłońskiego z Katedry Prawa Konstytucyjnego Uniwersytetu Wrocławskiego. Jego zdaniem zapisy ustawy o NBP są w tym względzie jednoznaczne - prezes NBP musi zwołać dodatkowe posiedzenie RPP.
Według niego, jeśli każdy członek Rady ma realizować powierzone mu zadania w sposób sumienny, czyli z uwzględnieniem najlepszej wiedzy i doświadczenia, musi mieć pełny dostęp do informacji ze strony banku. Kiedy więc członkowie uznają, że dodatkowe posiedzenie jest potrzebne, prezes nie może tego wniosku rozpatrzyć na zasadzie: "zgadzam się" lub "jestem przeciw". Powinien je zwołać.
"Formalne złożenie wniosku prowadzi jednak do konieczności podjęcia przez właściwy organ obligatoryjnych działań zmierzających do zebrania się członków i odbycia posiedzenia przez RPP. Takie podejście można potraktować zarówno jako swoiste zabezpieczenie regularności odbywania posiedzeń (gdyby Przewodniczący nie dopełnił obowiązków zwołania posiedzenia raz w miesiącu, mamy ustawowo sprecyzowany tryb "awaryjny"), jak i gwarancję realizowania przez RPP obowiązków związanych z potrzebą podjęcia działań prowadzonych w ramach posiedzeń, nawet wbrew opinii Prezesa NBP, który nie tylko nie może zastopować procedowania wniosku o zwołanie posiedzenia przedłożonego przez 3 członków Rady, ale będzie co do zasady zobligowany (o ile to będzie możliwe) do obecności na takim posiedzeniu" - pisze prof. Jabłoński w swojej ekspertyzie.
Część członków RPP jest zaniepokojona
Tyrowicz, Kotecki i Litwiniuk swój wniosek o zwołanie dodatkowego posiedzenia w marcu uzasadniali tym, że Rada Polityki Pieniężnej powinna otrzymywać do zatwierdzenia sprawozdanie o treści "niebudzącej wątpliwości i zastrzeżeń, przygotowane przez Zarząd na zasadzie konsensusu i rzetelnie zbadane przez wybrane przez RPP biegłego rewidenta". Tymczasem członkowie RPP mają podejrzenia, że tak nie będzie.
Wszystko przez wiadomości Pawła Muchy, skonfliktowanego z prof. Glapińskim członkiem zarządu banku. Money.pl dotarło do jego maila, w którym formułuje on wiele pytań i zastrzeżeń co do sprawozdania finansowego NBP za 2023 r.
W wiadomości prosi on o dodanie do punktu sprawozdania dot. ryzyk finansowych, operacyjnych i podatkowych informacji o "zgłaszanych przez niektórych członków zarządu w toku posiedzeń zarządu oraz wyrażanych w zdaniach odrębnych i pismach zastrzeżeń co do zgodności z prawem (ryzyko prawne) niektórych podejmowanych uchwał Zarządu oraz działań Prezesa NBP".
Według Muchy zachowanie kierownictwa banku może wyrządzić NBP "szkody materialne oraz niematerialne", w tym negatywnie wpłynąć na jego reputację.
Co to oznacza? Nie znamy szczegółów tych zastrzeżeń, ale z maila Muchy wynika, że niektórzy członkowie zarządu zgłaszali wątpliwości prawne co do podejmowanych działań przez prof. Glapińskiego i szerzej władz banku centralnego.
Opisywana przez Pawła Muchę sytuacja może stanowić materiał dla Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej, która ma uprawnienia prokuratorskie i może te kwestie dogłębnie sprawdzić.
A to przed nią najpierw miałby stanąć prof. Glapiński, bowiem jest to komisja sejmowa, która jako pierwsza będzie opiniować wniosek do Trybunału Stanu (całość planu koalicji rządzącej dot. szefa NBP opisywaliśmy TUTAJ).
Część członków zarządu broni prof. Glapińskiego
We wtorek w związku ze złożeniem wniosku o Trybunał Stanu dla szefa NBP, część członków zarządu banku centralnego zwołała konferencję prasową. Paweł Szałamacha, były minister finansów za rządów PiS, mówił, że "stoimy wobec próby złamania niezależności banku centralnego, podjętej przez stu kilkudziesięciu posłów, poprzez wniosek o postawienie prezesa Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu".
Jak ustalił money.pl, nie było jednak formalnie żadnej uchwały zarządu co do stanowiska ws. wniosku o TS wobec Adama Glapińskiego. W związku z tym w konferencji wziął udział ten, kto chciał. Zabrakło na nim wspomnianego wcześniej Pawła Muchy oraz Marty Gajęckiej.
- Jesteśmy oskarżani za to co, co możemy i powinniśmy robić. Wnioskodawcy tworzą stan, w którym w przypadku podobnych zagrożeń w przyszłości Polska będzie bezbronna, a osoby zajmujące funkcje publiczne będą bały się podejmowania decyzji - bronił działań banku Paweł Szałamacha.
Damian Szymański, wiceszef i dziennikarz money.pl