Nietypową sprawę Polki, pani Małgorzaty, opisał dziennik "Daily Mirror". Kobieta mieszka w Wielkiej Brytanii i samotnie wychowuje dziecko. Do 2019 r. pracowała w mieście Watford w salonie samochodowym Forda jako recepcjonistka. Na pół etatu.
W salonie, gdzie pracowała, panował zwyczaj wspólnego zamawiania posiłków. Można było na koszt pracodawcy wybrać rybę z frytkami, pizzę lub inny fast food.Taki posiłek przysługiwał raz w miesiącu wszystkim pracownikom salonu.
Jak podała w sądzie Polka, kierownictwo firmy przestało zapraszać ją do wspólnego lunchu po tym, jak oficjalnie zgłosiła dyskryminację płciową ze strony jednego z kolegów z pracy.
W marcu 2018 r. pani Małgorzata złożyła oficjalną skargę dotyczącą swojego wynagrodzenia, godzin pracy i owej dyskryminacji płciowej. Sąd częściowo potwierdził zarzuty kobiety. Pracownik, który dopuścił się wobec niej naruszeń, otrzymał pisemne ostrzeżenie.
W czasie procesu, który kobieta wytoczyła swojej byłej firmie, pracodawca bronił się, że pracowała na pół etatu i kończyła pracę o godz. 13 i dlatego nie była zaproszona na służbowy obiad. Sąd uznał jednak, że jest to kiepska wymówka.
Pani Małgorzata poskarżyła się, że była ofiarą mobbingu, koledzy z pracy nie chcieli z nią rozmawiać, ani odbierać telefonów od niej.
W styczniu 2019 roku została zwolniona z pracy po tym, jak firma uznała, że potrzebuje recepcjonistki na pełen etat. Sąd uznał jednak to zwolnienie jako dyskryminację ze względu na płeć, ponieważ była samotną matką i w rezultacie była gorzej traktowana jako pracownik zatrudniony w niepełnym wymiarze godzin.
Sędzia Jennifer Bartlett orzekła, że obiady mogły być organizowane w firmie ad hoc i nieformalnie, jednak nie zwalniało to pracodawcy z równego traktowania wszystkich pracowników. "Mogła zostać zapytana, czy chce się przyłączyć" – podkreśliła sędzia.
Pani Małgorzata otrzymała 23 079 funtów odszkodowania za szkody moralne oraz utratę zarobków.