Jak informowaliśmy, trzech z czterech tzw. sprzedawców z urzędu energii elektrycznej (Enea, Energa Obrót, Tauron Sprzedaż i PGE Obrót) złożyło Prezesowi URE wnioski o zmianę jeszcze w tym roku obowiązującej taryfy na sprzedaż odbiorcom w gospodarstwach domowych. Nie wiadomo jednak, o jakie zmiany wnioskują.
Rafał Gawin, prezes Urzędu Regulacji Energetyk, powiedział "DGP", że według wyliczeń z maja wzrost kosztów wynikający z cen energii na rynku hurtowym wyniósł co najmniej 50 proc. - Nie potrafię jednak powiedzieć, jakie będą ceny energii na rynku hurtowym w pozostałej części roku, a tym samym czy ich wzrost spowoduje wzrost taryfy do poziomu np. 80 proc. Te analizy są jednak prowadzone przy założeniu braku jakiejkolwiek interwencji na rynku - zaznaczył i dodał:
Z drugiej strony tak wysokie ceny energii elektrycznej mogą prowadzić do zmniejszenia jej zużycia, w szczególności przez odbiorców przemysłowych, a w konsekwencji mogą zniwelować trend wzrostowy, dając w horyzoncie kilku kwartałów perspektywę na korektę cen energii w dół. Póki co jednak musimy przejść przez okres, w którym nastąpi zmiana cen w górę i znaleźć narzędzia do tego, żeby tym zarządzić, z punktu widzenia rachunków klientów końcowych i inflacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ceny prądu. Będzie interwencja?
Jakie więc interwencje wchodzą w grę? Gawin wymienił w tym kontekście ustalanie cen maksymalnych na rynku energii. Zastrzegł jednak, że jest temu przeciwny, "ponieważ stwarza to ryzyko dotowania odbiorców w innych krajach Europy, w sytuacji eksportu energii, która wtedy byłaby u nas tańsza".
- Innym rozwiązaniem może być interwencja na poziomie rachunków klientów końcowych. Mogłyby to być instrumenty znane z tarczy antyinflacyjnej, w formie ulg podatkowych czy dopłat. Dopuszczalna jest wreszcie interwencja pośrednia, przykładowo taka jak w przypadku gazu, poprzez zamrożenie ceny dla klienta końcowego, ale z mechanizmem rozliczania różnicy przez sprzedawcę. Te dwa ostatnie rozwiązania oznaczają jednak ogromne obciążenia dla budżetu państwa - ocenił.
Jego zdaniem, z punktu widzenia regulatora żadna interwencja w rynek nie jest dobra. - Jednak z uwagi na nadzwyczajne okoliczności, spowodowane przez trwającą od miesięcy wojnę, widzę uzasadnienie dla interwencji, jeżeli chodzi o wysokość rachunków dla klientów - podsumował.