Historię Szpitala Pediatrycznego, prowadzonego przez Warszawski Uniwersytet Medyczny, opisuje piątkowy "Puls Biznesu".
Choć otwarty jesienią 2015 roku budynek był doceniany w konkursach m. in. za "nowoczesne technologie i funkcjonalność", to życie szybko zweryfikowało te oceny. Szczególnie w kwestii funkcjonalności.
"Niepraktyczny z punktu widzenia celu, do którego został stworzony" - napisała firma audytorska, która na zlecenie Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego oceniły szpital pod względem architektonicznym. Co nie spodobało się audytorom? Przede wszystkim olbrzymie korytarze czy klatki schodowe, które w tego typu budynkach na pewno nie sa potrzebne.
Koszty utrzymania są bowiem duże, a liczba łóżek - niekoniecznie. W efekcie do prowadzenia działalności medycznej lub pod wynajem przeznaczone jest zaledwie 41 proc. całkowitej powierzchni budynku.
- Z całą pewnością w procesie projektowym optymalizacja powierzchni nie była celem nadrzędnym - mówi "PB" Marta Wojtach, rzeczniczka WUM.
Sytuacja finansowa również daleka jest od optymalnej, także ze względu na opóźnienia np. w uruchomieniu bloku operacyjnego. Efekt? W połowie tego roku dług wyniósł w sumie prawie 382 mln zł. Gdy odniesiemy go do przychodów, to okaże się że ten nowoczesny szpital jest w trójce najbardziej zadłużonych w kraju.
Władze zapewniają, że podejmują działania, które mają pomóc szpitalowy wyjść z dramatycznej sytuacji. Chodzi m.in. o hurtowy zakup leków, obniżenie kosztów administracyjnych czy obsługi długu. Dzięki lepszej organizacji tańsze ma być również przeprowadzanie badań. To jednak wciąż za mało.
- Sytuacja jest głównie efektem niedoinwestowania służby zdrowia i nieuwzględniania przez NFZ specyficznego charakteru szpitali klinicznych - puentuje Marta Wojtach, rzeczniczka warszawskiego uniwersytetu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl