- Są zapytania z całej Polski. Od szpitali, od samorządów, z rządu - słyszymy w firmie Algeco, która oferuje szpitale modułowe.
Takie szpitale można postawić szybko, czasem nawet w ciągu dwóch tygodni. A placówki medyczne pilnie potrzebują nowych miejsc. Już teraz zajętych jest ponad 6 tysięcy miejsc dla chorych na COVID-19. Zajętych respiratorów jest niemal 470.
Pierwsze szpitale modułowe już zresztą stają. W Bolesławcu taki szpital stanął w niecały miesiąc. Na 1,3 tys. metrach kwadratowych pomieszczono 65 łóżek. Pierwsi pacjenci mają się tam pojawić już niebawem, w tej chwili trwają prace wykończeniowe.
- Niebawem mamy stawiać szpital o powierzchni 3 tys. metrów, na Mazowszu - słyszymy w Algeco. Firma Protan Elmark już też sprzedała pierwsze hale, które mają być wykorzystane jako tymczasowe szpitale.
O tym, że w tradycyjnych szpitalach brakuje miejsc, słychać w całym kraju. - Stanowiska intensywnej terapii się skończyły. Tydzień temu na miejsce respiratorowe w szpitalu MSW była kolejka 12 chorych z COVID - napisał w serwisie społecznościowym kierownik oddziału w jednym z warszawskich szpitali. Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak również mówił, że w szpitalu zakaźnym w jego mieście zaraz będzie brakować miejsc.
Niedawne wydarzenia w Nysie pokazały natomiast, jak tragiczne mogą być skutki braku miejsc w szpitalach. Zakażony koronawirusem zmarł w karetce czekającej przed SOR-em. W placówce, do której trafił na początku, miało nie być już wolnych respiratorów.
Czy alternatywą są więc szpitale modułowe? - Szukamy różnych rozwiązań - słyszymy w jednym z urzędów wojewódzkich w zachodniej Polsce. - W grze są właściwie wszystkie pomysły - szpitale modułowe, polowe szpitale w namiotach, ale też tymczasowe szpitale w koszarach wojskowych - dodaje nasza rozmówczyni. I mówi, że samorząd "przygotowuje się na najgorsze". Czyli na sytuację, w której zakażeń jest zdecydowanie więcej niż obecnie.
Oficjalnie jednak mało kto chce na ten temat rozmawiać - zarówno na szczeblu samorządowym, jak i rządowym. Nasze pytania o strategię odnośnie tymczasowych szpitali, skierowane do Ministerstwa Zdrowia, pozostały na razie bez odpowiedzi. Oficjalnie nie chcą rozmawiać też przedstawiciele urzędów wojewódzkich. - Rozmowy na ten temat trwają - słyszymy w jednym z nich. Wielu dyrektorów szpitali nie chce czekać na decyzje polityków - i samemu szuka rozwiązań.
Pracownicy firm produkujących tymczasowe szpitale przygotowują się na pracowitą jesień. Bo epidemia przyspiesza. - Nie widzę tutaj alternatywy. Chyba przecież nie będzie się chorych przyjmować na stadionach - opowiada nam przedstawicielka jednej z firm.
"Miejsca skończą się na końcu"
Eksperci jednak przestrzegają, że samo otwieranie tymczasowych szpitali nie rozwiąże głównych problemów, z którymi musi się teraz zmierzyć służba zdrowia.
- Otworzyć szpital jest stosunkowo prosto. Gorzej z wyposażeniem, a przede wszystkim – z kadrą. Tych dwóch rzeczy już teraz bardzo brakuje. Bo przecież miejsca skończą się najpóźniej. Wcześniej skończy się profesjonalny sprzęt, a najwcześniej – fachowa obsługa medyczna - mówi money.pl profesor Maria Gańczak, specjalistka od chorób zakaźnych.
Profesor przyznaje, że nie ma pojęcia, skąd samorządy i dyrektorzy szpitali wezmą lekarzy czy pielęgniarki do obsługi dodatkowych łóżek. - Oczywiście, można zaangażować na przykład studentów ostatnich lat medycyny. Tylko to wszystko odbije się na jakości leczenia - opowiada. Podobne skutki jej zdaniem będzie miało angażowanie do opieki nad pacjentami z koronawirusem lekarzy o specjalizacjach niezwiązanych z wirusologią.
Jak dodaje Maria Gańczak, rządowe plany na pokonanie drugiej fali koronawirusa powinny powstawać już w czerwcu. - Rząd więc musi to opracowywać dzisiaj, w bardzo trudnej sytuacji. A jak wiadomo, pośpiech nie jest dobrym doradcą - mówi.
Z informacji money.pl wynika, że dyrektorzy szpitali mocno walczą teraz o specjalistów z wiedzą na temat wirusologii - o lekarzy, ale i o pielęgniarki. - Po prostu wszyscy sobie próbują podkupić lekarzy. Niektórzy są rekrutowani właśnie specjalnie do szpitali alternatywnych - opowiada nam anonimowo pracownik szpitala z Mazowsza.