Konaszczuk zasiadała w radzie nadzorczej lubelskiego lotniska od grudnia 2020 r. Wtedy, na wniosek marszałka województwa Jarosława Stawiarskiego (PiS) i Sebastiana Trojaka (Solidarna Polska) zwołano posiedzenie rady nadzorczej PLL, podczas którego uzupełniono jej 7-osobowy skład właśnie o Angelikę Konaszczuk – przypomina "Gazeta Wyborcza".
Pierwotnie mówiło się o tym, że szwagierki Sasina nie obejmą regulacje partyjne PiS. Ugrupowanie przyjęło uchwałę mającą przeciwdziałać nepotyzmowi – rodziny polityków mają nie pracować w spółkach Skarbu Państwa.
Tymczasem Konaszczuk nie jest dla Sasina najbliższą rodziną (to siostra żony), poza tym Port Lotniczy Lublin nie jest spółką państwową. Większość akcji ma w nim miasto Lublin, ponad 46 proc. należy do samorządu województwa – tu jednak rządzi wojewoda, a więc urzędnik mianowany przez rząd.
Również poziom jej zarobków nie był przesadnie wysoki – według "Wyborczej" zarabiała tam ok. 4,3 tys. zł. Według dziennikarzy Onetu miała mieć dosyć hejtu, jaki ponoć się na nią wylewał.
O szwagierce Jacka Sasina zrobiło się głośno na początku 2016 r., gdy tuż po wygranych przez PiS wyborach została bez konkursu zastępcą dyrektora Wydziału Spraw Obywatelskich i Cudzoziemców Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie. Jej szefem był wtedy dzisiejszy minister edukacji, Przemysław Czarnek.
- Syndrom "tłustych kotów" to jest nepotyzm, który nie jest szeroki, ale my musimy to zmienić. Obowiązkiem tego Kongresu jest, aby to zmienić - powiedział na ostatnim kongresie PiS Jarosław Kaczyński.
Prezes PiS miał na myśli zatrudnianie członków rodzin w Spółkach Skarbu Państwa. Czystek jednak nie będzie. Zgodnie z wewnętrznymi ustaleniami przepis nie będzie obowiązywał wstecz. Oznacza to, że już dziś pracujący nie stracą zatrudnienia.
W uchwale zapisano też, że przepisami nie będą objęte osoby, "które pracują w spółkach Skarbu Państwa ze względu na kompetencje, doświadczenie zawodowe i doszło do nadzwyczajnej sytuacji życiowej".