ABB działa w Aleksandrowie Łódzkim od 2010 r. W dwóch fabrykach pracuje ponad tysiąc osób. "Dla miasta to jak Lego dla duńskiego Billund, gdzie pracuje około 7 tysięcy ludzi z okolic miasteczka, w którym mieszka tyle samo osób" - pisze "Gazeta Wyborcza Łódź".
Dziennik zaznacza, że informacja, którą firma z siedzibą w Szwajcarii ogłosiła w czwartek (9 maja), spadła na pracowników, "jak grom z jasnego nieba". Lokalny "Express Ilustrowany" pisał jeszcze rok temu, że koncern planuje rozwój w Aleksandrowie Łódzkim.
"ABB ogłosiła dziś decyzję o zakończeniu produkcji silników niskich napięć wytwarzanych w fabryce w Aleksandrowie Łódzkim, do końca 2024 r. Decyzja została podjęta w związku ze zmieniającą się dynamiką rynku oraz sytuacją geopolityczną. Jest to decyzja biznesowa, a nie reakcja na ocenę pracy lokalnego zespołu" - napisano w komunikacie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ponad 400 osób do zwolnienia pod Łodzią
- Oczywiście poinformowano mnie o zamknięciu jednej z fabryk ABB w Aleksandrowie Łódzkim. Koncern ma przenieść całą produkcję silników do Chin, gdzie jest już główna fabryka firmy. To jest niestety przykry trend widoczny na całym świecie. To decyzje biznesowe oparte na rachunku ekonomicznym - komentuje w rozmowie z "GW" Jacek Lipiński, burmistrz Aleksandrowa Łódzkiego.
ABB zaznacza w komunikacie, że nie zamierza opuszczać Polski. Dla pracowników zamykanej fabryki decyzja koncernu oznacza jednak zwolnienie.
- W czwartek podczas przekazywania informacji o zakończeniu produkcji w tej fabryce zostało ogłoszone, że dotyczy to wszystkich pracowników, poza określonymi grupami. Mowa o ponad 400 osobach. Wszyscy oni otrzymają wypowiedzenia zgodnie z harmonogramem wygaszania produkcji. Oczywiście wraz z pakietem wsparcia. Dzisiaj odbędą się konsultacje ze związkami zawodowymi, które mają wypracować rozwiązania, jakie będą stosowane podczas zwolnień - powiedziała dziennikowi Anna Czyż, dyrektor ds. komunikacji korporacyjnej ABB.