"Huragan szalejący w światowym przemyśle uderzył z pełną mocą w polskie wybrzeże" - tymi poetyckimi słowami skomentowali najnowsze, zaskakująco słabe dane z polskiej gospodarki ekonomiści mBanku.
Przypomnijmy, że polski przemysł zaliczył ostre hamowanie. Produkcja spadła w rok o 1,3 proc. wobec spodziewanego przez ekspertów wzrostu. To już drugi ujemny wynik (w odniesieniu do dynamiki) produkcji przemysłowej w tym roku. Co to oznacza? Po prostu produkujemy mniej niż dotychczas. A to sytuacja nie wróżąca niczego dobrego.
Ekonomiści mBanku oceniają, że trzeci kwartał może być najgorszym okresem dla produkcji przemysłowej w Polsce od początku 2012 roku. Zestawiając statystyki z PKB sugerują, że cała gospodarka może wyhamować mocniej niż się do tej pory wydawało.
Zastrzegają jednak, że produkcja przemysłowa to tylko jedna ze składowych PKB. Bardziej wiarygodne prognozy wzrostu gospodarczego będą możliwe po prezentacji przez GUS innych wskaźników.
Eksperci SpotData zauważają, że źle się dzieje w przemyśle. Częściowo tłumaczą to problemami Niemiec, które odbijają się na nas. Dla Polski Niemcy są największym importerem i eksporterem towarów. Poza tym obie gospodarki są ściśle ze sobą powiązane, także kapitałowo.
Skąd słabość przemysłu?
Wpływ słabości Niemiec na nasz przemysł dostrzega też Monika Kurtek z Banku Pocztowego. Główna ekonomistka tej instytucji, zwraca uwagę na szczególne znaczenie problemów branży motoryzacyjnej. Choć to nie jedyny czynnik negatywnie wpływający na statystyki.
- Na wynikach znowu zaważyły efekty kalendarzowe, tj. dwa dni robocze mniej w stosunku do lipca i jeden dzień roboczy mniej w stosunku do sierpnia 2018 - tłumaczy Monika Kurtek.
Czytaj więcej: Dlaczego polska waluta osłabia się mimo silnej gospodarki?
- Wyniki motoryzacji mogą odzwierciedlać wygasanie pozytywnych efektów otwarcia nowych inwestycji przez inwestorów bezpośrednich. Słabsze wyniki branż produkujących dobra inwestycyjne (produkcja metali, materiałów budowlanych) mogą także oznaczać, że mijamy szczyt, jeżeli chodzi o wykorzystanie funduszy z UE, co także negatywnie wpływa na tendencje wzrostowe w przemyśle ogółem - dodają ekonomiści PKO BP.
Wyniki byłyby gorsze, gdyby nie wciąż dość silny popyt krajowy, a zwłaszcza konsumpcja gospodarstw domowych.
- Spowolnienie jest jednak niezaprzeczalnym faktem. Po dwóch miesiącach trzeciego kwartału dynamika produkcji przemysłowej wynosi około 2,3 proc. wobec 7,7 proc. w analogicznym okresie analogicznym 2018 roku. Wyhamowanie jest wyraźne. Jednocześnie jest ona prawie połowę niższa od zanotowanej w drugim kwartale tego roku - wskazuje ekonomistka Banku Pocztowego.
Co z PKB?
Ekspertka ocenia, że wrzesień może jeszcze przynieść poprawę wyników produkcji, ale wydaje się na ten moment, że maksymalne tempo wzrostu gospodarczego w trzecim kwartale to 4,5 proc.
Zrewidowania w dół wcześniejszych prognoz nie wykluczają też ekonomiści PKO BP, którzy do tej pory szacowali wzrost PKB w trzecim kwartale na 4,7 proc.
Czytaj więcej: Soroczyński z KIG: Wzrost PKB w 2020 r. spowolni
"Wyniki przemysłu sugerują, że w trzecim kwartale będzie mieć on mniejszy wkład do wzrostu PKB niż w drugim, mimo oczekiwanego przez nas odbicia we wrześniu, które także odzwierciedli układ dni roboczych. Istotne dla oceny dynamiki PKB będą piątkowe dane o sprzedaży detalicznej, gdzie powinien się zamanifestować pozytywny wpływ impulsu fiskalnego, kluczowego dla wyników gospodarki w drugiej połowie roku" - czytamy w komentarzu PKO BP.
W reakcji na najnowsze doniesienia ekonomiści Santandera zakładają, że tempo wzrostu PKB będzie stopniowo spadać do 4 proc. w czwartym kwartale, równoważąc dobre wyniki pierwszej połowy roku, co da średnio dla całego roku wynik na poziomie 4,3 proc.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl