Projekt o specjalnym funduszu przygotowało Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, a w czwartek wpłynął on do Sejmu, gdzie został skierowany do I czytania. Zgodnie z zapowiedziami wkrótce mają się nim zająć posłowie. – Na najbliższym posiedzeniu Sejmu chcemy przyjąć tę ustawę – zapowiedział we wtorek rzecznik rządu Piotr Müller na antenie Polsat News.
Dlaczego potrzebny jest Fundusz Ochrony Rolników?
W ocenie skutków regulacji (OSR) projektu ustawy autorzy zapisali, że "obecne przepisy nie gwarantują uzyskania zapłaty przez producentów rolnych za sprzedane produkty rolne w sytuacji ich niewypłacalności". Nie zawsze można też odzyskać należności za sprzedane produkty rolne w przypadku postępowania upadłościowego. I to mimo faktu, że produkty z gospodarstwa rolnego "należą do pierwszej kategorii należności podlegających zaspokojeniu z funduszów masy upadłości".
Poza tym, według OSR, obowiązujące przepisy unijne nie przewidują dopłat do składek ubezpieczenia od ryzyka upadłości podmiotów nabywających produkty rolne od rolników. Dlatego też, zdaniem rządu, niezbędne są zmiany w prawie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rekomendowanym rozwiązaniem jest wprowadzenie przepisów umożliwiających prawne uregulowanie utworzenia przez podmioty prowadzące skup, przechowywanie, obróbkę, przetwarzanie lub dalszą odsprzedaż produktów rolnych Funduszu Ochrony Rolnictwa, z którego będą wypłacane rekompensaty producentom rolnym sprzedającym swoje produkty rolne w przypadku niewypłacalności tych podmiotów spowodowanych ich upadłością – czytamy w OSR.
Fundusz Ochrony Rolników. Oto założenia
Fundusz Ochrony Rolnikiem będzie wyodrębnionym rachunkiem bankowym administrowanym przez Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa. To KOWR będzie dysponował środkami znajdującymi się na tym rachunku.
Wpłat na Fundusz będą dokonywać natomiast podmioty skupujące produkty rolne. Ich wysokość rząd ustanowił na poziomie 0,125 proc. wartości netto nabywanych produktów rolnych ("netto", czyli bez podatku VAT). Pierwsze wpłaty na Fundusz będą dokonywane przez podmioty już od drugiego kwartału 2024 r. za okres od dnia 1 stycznia do dnia 31 marca 2024 r.
Projekt ustawy zakłada dofinansowanie Funduszu ze środków budżetu państwa w pierwszych dwóch latach jego funkcjonowania, tj. w 2023 r. w kwocie nie wyższej niż 50 mln zł i w 2024 r. w kwocie nie wyższej niż 100 mln zł. Z tego powodu zostanie przedstawiony do notyfikacji Komisji Europejskiej jako program pomocy państwa – napisano w uzasadnieniu do projektu.
Do kiedy można złożyć wniosek o rekompensaty?
O rekompensatę będzie mógł wystąpić producent rolny w momencie, gdy nie będzie w stanie zaspokoić "należności za zbyte produkty rolne przez podmiot, który jest niewypłacalny". Decyzję o wypłacie pieniędzy podejmie dyrektor oddziału terenowego KOWR.
Rekompensata będzie wypłacana jako iloczyn określonej przez ministra właściwego do spraw rynków rolnych w drodze rozporządzenia procentowej stawki rekompensaty i sumy należności netto – czytamy w OSR.
Stawkę rekompensaty mamy poznawać corocznie do 31 maja. KOWR natomiast, jeszcze przed przyznaniem jej rolnikowi, będzie występował do niewypłacalnego podmiotu o potwierdzenie braku wypłaty z tytułu należności za zbyte produkty rolne.
Wnioski o rekompensatę rolnicy będą składać do KOWR-u rolnicy będą mogli składać w okresie od dnia 1 do dnia 31 sierpnia 2023 r.
To realizacja zapowiedzi rządu dotyczących "największego w historii wsparcia dla rolnictwa". W ubiegłym tygodniu mechanizmy wsparcia dla sektora przedstawili na wspólnej konferencji premier Mateusz Morawiecki i minister rolnictwa Robert Telus.
Problemy polskich rolników
Po wybuchu wojny w Ukrainie Polska zobowiązała się do wsparcia ukraińskiej gospodarki, bazującej m.in. na eksporcie płodów rolnych. W momencie, gdy Rosja zablokowała porty czarnomorskie, nasz kraj otworzył swoje granice, by ukraińskie zboże poprzez porty krajowe i europejskie mogło trafić do Afryki i Azji.
Problem w tym, że plony z Ukrainy nie zawsze opuszczały Polskę, ale "rozlały się" po naszym rynku. To cios dla naszych rolników. Ukraińskie zboże jest bowiem tańsze m.in. ze względu na to, że rolnictwo u naszych sąsiadów działa na skalę przemysłową. Do tego Ukraińcy dysponują ziemiami lepszej jakości; mają też niższe koszty pracy.
Efekt? Przetwórcy żywności kupowali tańsze, ukraińskie zboże. Natomiast droższe, polskie, pozostało w silosach i magazynach. Polscy rolnicy jednak pilnie potrzebują pieniędzy z ich sprzedaży, by pokryć koszty związane z nadchodzącą produkcją.