Pandemia koronawirusa mocno nadszarpnęła kondycję wszystkich firm z branży lotniczej, m.in. za sprawą czasowego uziemienia maszyn. W money.pl pisaliśmy, że przez COVID-19 LOT cofnął się o sześć lat, jeżeli chodzi o liczbę pasażerów. Teraz jednak na horyzoncie majaczy nowe zagrożenie dla przewoźników - wojna w Ukrainie wywołana przez Rosję.
Wojna w Ukrainie wpływa na funkcjonowanie LOT-u
Po pandemii COVID-19 przyszła wojna w Ukrainie. Musieliśmy skasować około 9 proc. naszych wszystkich połączeń. A od strony operacyjnej ponad 13 proc. naszych połączeń jest pod wpływem tej sytuacji, która się tam dzieje - wskazał Rafał Milczarski dziennikarzom w Chicago.
LOT nie realizuje połączeń do Rosji, Białorusi i Ukrainy. Wojna zresztą też wpływa na inne wschodnie połączenia przewoźnika.
Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo
- Pokój i cisza sprzyjają awiacji, a niepokój i wojna awiację w sposób straszliwy rujnuje. Wszelkie połączenia, które realizujemy na Wschód, zwłaszcza te dalekowschodnie, jak Tokio, Seul czy Tianjin w Chinach są to połączenia, których czas realizacji zwiększył się o ok. 4 godziny w obie strony na skutek działań wojennych i obostrzeń z nimi związanych - przekazał prezes LOT-u.
Ze względu na wojnę wzrosły też ogólne koszty operacyjne spółki. Rafał Milczarski wyjawił, że wzrosły one o około 4 proc., co - jak sam przyznał - "jest bardzo dużo".
Ceny ropy dokładają swoje
Jakby problemów było mało, swoje dokładają też ceny baryłki ropy. - Cały świat w zasadzie boryka się z inflacją, mamy bardzo rosnące ceny surowców energetycznych, co się przekłada radykalnie na wzrost paliwa lotniczego - przyznał prezes.
IATA (Międzynarodowe Stowarzyszenie Transportu Powietrznego) prognozowała, że cena za baryłkę ropy wyniesie w tym roku około 70 dolarów. Te szacunki okazały się nietrafione, ponieważ dziś oscyluje ona w okolicach 110 dolarów.
- Życzymy sobie, żeby rok 2022 był lepszy od 2021. Dzisiaj, w stanie tej niepewności, nie mogę wymienić żadnej cyfry - stwierdził Rafał Milczarski.