Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Krystian Rosiński
Krystian Rosiński
|

Tak zwracają się panele fotowoltaiczne. W marcu padł w Polsce historyczny rekord

Materiał powstał w ramach ekologicznej akcji WP naturalnie.
142
Podziel się:

Rachunki spadają, środowisko łapie oddech. Wygląda na to, że rewolucji słonecznej w Polsce już nic nie zatrzyma. Coraz więcej obywateli przekonuje się, że energia ze słońca to realne oszczędności. Marzec przyniósł kolejny rekord mocy.

Tak zwracają się panele fotowoltaiczne. W marcu padł w Polsce historyczny rekord
Fotowoltaika podbija serca Polaków. Nad Wisłą jest już ponad 450 tys. prosumentów. (pixabay.com, pixabay.com)

"Na koniec 2020 roku moc zainstalowana w odnawialnych źródłach energii (OZE) wyniosła 12,49 GW, w tym 3,96 GW zainstalowane było w fotowoltaice" - informował w lutym na Twitterze wiceminister klimatu i środowiska Ireneusz Zyska, powoławszy się na dane Agencji Rynku Energii (ARE).

Przed tygodniem Zyska podzielił się jeszcze lepszymi informacjami. "Energia elektryczna wytworzona w instalacjach fotowoltaicznych z energii słonecznej osiągnęła dziś historyczną wartość 2 180,725 MWh" - napisał na Twitterze dokładnie 22 marca.

Aby zrozumieć, jak duża rewolucja dokonuje się nad Wisłą, wystarczy cofnąć się do danych z 2015 roku. Wtedy fotowoltaika dała nam zaledwie 71 MW. Natomiast na koniec stycznia 2021 roku - już ponad 4,1 GW (dokładnie 4112,5 MW), co wskazują dane ARE.

Zobacz także: Panele fotowoltaiczne na dachach polskich domów. Chętnych coraz więcej

- To nie jest kropla w morzu, to zauważalne zmiany, które będą kontynuowane. Już teraz mamy w fotowoltaice 4 GW, a w ciągu dwóch, trzech lat będziemy mieli 10 GW. A zapotrzebowanie latem to dziś 15-20 GW - tłumaczył w programie "Money. To się liczy" Bartłomiej Derski, ekspert portalu wysokienapiecie.pl.

W ubiegłym roku przyłączono ok. 300 tys. nowych mikroinstalacji - wynika z danych przekazanych przez cztery główne spółki energetyczne. Polacy wydali na nie 9 mld złotych i zainstalowali instalacje o mocy niemal 2 GW. Miesięcznie nad Wisłą przybywało ponad 165 MW wygenerowanych z energii słonecznej.

Fotowoltaiczny boom nastąpił pod koniec 2018 roku. Z danych dostępnych na stronie Urzędu Regulacji Energetyki wynika, że na koniec tego moc zainstalowana z energii słonecznej wynosiła niecałe 147 MW (rok wcześniej - niecałe 104 MW). Na koniec 2020 roku - ponad 887,4 MW.

URE jednak podkreśla, że dane te dotyczą instalacji mających koncesję i widniejących w rejestrze działalności regulowanego przez Prezesa URE. Choćby dane ARE, przytoczone wcześniej, wskazują, że moc zainstalowana z energii słonecznej jest znacznie większa.

Inwestycja w niższe rachunki

Skąd w ogóle tak duże zainteresowanie fotowoltaiką wśród Polaków? Odpowiedź jest prosta: bo daje realne oszczędności w rachunkach. Do tego programy typu "Mój prąd" ułatwiają podjęcie decyzji o wyłożeniu pieniędzy na start, bo należy pamiętać, że żeby korzystać, najpierw trzeba zainwestować.

Bartłomiej Derski w "MTSL" zwracał uwagę, że w przypadku programu "Mój Prąd" dotacja w wysokości 5 tys. złotych do mikroinstalacji w praktyce przyspiesza o rok zwrot inwestycji. A w ostatnich dniach Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej zapowiedział start trzeciej odsłony programu.

By zrozumieć zainteresowanie panelami fotowoltaicznymi, warto też przypomnieć, kim w ogóle jest prosument. Słowo to powstało z połączenia "producenta" i "konsumenta". W praktyce jest to osoba wytwarzająca energię z mikroinstalacji OZE (do 50 kWp) na własne potrzeby, a także magazynująca ją i przekazująca nadwyżkę do sieci energetycznej.

Prosumentem może być zarówno firma, jak i pojedyncze gospodarstwo. Co ważne, prosument będzie mógł skorzystać z oddanej nadwyżki energii, w okresie, gdy instalacja fotowoltaiczna nie będzie zapewniać energii na pokrycie zapotrzebowania. Panele są bowiem najefektywniejsze od kwietnia do września, kiedy to występuje w Polsce najwięcej dni słonecznych.

W pozostałych miesiącach przyda się zatem zgromadzony wcześniej nadmiar energii. Właściciel instalacji do 10 kWp będzie mógł odzyskać do 80 proc. wytworzonej nadwyżki, a posiadacz instalacji do 50 kWp - do 70 proc.

Ireneusz Zyska podał w lutym, że prosumentów nad Wisłą było 457,44 tys. na koniec 2020 roku. Oznacza to wzrost o 11 tys. proc. w ciągu ostatnich pięciu lat.

Zwrot nakładów w 6-10 lat

Ile kosztuje instalacja? Jednorazowo to może być spory wydatek. Portal fotowoltaikaonline.pl szacuje, że w 2021 za każdy 1kWp instalacji dobrej klasy zapłacimy od 4 do 6 tys. złotych. Przyjmuje się, że rodzina w jednym domu nie ma zapotrzebowania na moc większego niż 10 kWp (można założyć, że 1 kWp to ok. 800 kWh energii zużytej w rok).

- Zazwyczaj jednak dom jednorodzinny potrzebuje instalacji o mocy 5-7 kWp - słyszymy od przedstawiciela jednej z firm zajmujących się instalacją fotowoltaiki. Trzeba zatem liczyć, że inwestycja w instalację to wydatek na poziomie od 20 do nawet 60 tys. złotych, a na zwrot takiej inwestycji trzeba czekać od 6 do 10 lat.

Nie trzeba jednak czekać na spadki na fakturach za prąd. W money.pl wielokrotnie opisywaliśmy przykłady osób, które szybko dostrzegły zmianę w rachunkach.

- Żona jest księgową. Długo się broniła, ale jak zobaczyła roczne rachunki, powiedziała: ale to jest fajne - mówił money.pl Aleksander Augustyn zaledwie po roku z panelami na dachu swojego domu.

Jego rachunki spadły z blisko 300 zł miesięcznie do niewiele ponad 50 zł.

Ulga termomodernizacyjna pomoże odzyskać pieniądze

Co niezwykle istotne - instalację fotowoltaiczną od 2019 roku można odliczyć od podatku dochodowego. Z ulgi termomodernizacyjnej skorzystać mogą osoby fizyczne opłacające podatek dochodowy według skali podatkowej (17 proc., 32 proc.), 19 proc. podatek liniowy oraz opłacający ryczałt od przychodów ewidencjonowanych.

Muszą być jednak właścicielami lub współwłaścicielami jednorodzinnych domów i ponieść wydatki na przedsięwzięcia termomodernizacyjne. Kwota odliczenia nie może przekroczyć 53 tys. złotych. Więcej o uldze na fotowoltaikę przeczytasz tutaj.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(142)
WYRÓŻNIONE
juc
4 lata temu
Czy ktoś wam mówił ile zapłacicie za utylizację zużytych paneli???
ToTo
4 lata temu
Rewelacja - dzisiaj płacę z góry za prąd który będę konsumował przez najbliższe 10 lat - hurrra - ale oszczędność. Pomijam fakt, że nie każdy z inwestorów dożyje zwrotu zainwestowanej kwoty, a pewnie spory odsetek tych co zainwestują swoje pieniądze w panele - obracając tymi pieniędzmi zarobiliby na opłacenie rachunków i ciągle mieli by te pieniądze u siebie, ale cóż - geniusze ekonomiki łykają darmowy prąd za który płacą na kilka lat do przodu. Ciekawe, czy jakby dostali ofertę od dostawcy energii - typu "zapłać dzisiaj 30 tys pln a przez najbliższe 10 lat nie zapłacisz ani złotówki" to też by zapłacili....
oleksy2345
4 lata temu
Taka polityka energetyczna jest pozbawiona ekonomicznego sensu. To że można oddawać nadmiar energii do sieci, a potem 80% tej wartości odzyskać. Jest spowodowana decyzjami politycznymi. A przede wszystkim naciskiem UE i Niemiec na taką politykę energetyczną. Wszyscy wiemy że wcześniejsze uwarunkowania były inne. Produkowany prąd wytwórca zużywał na bieżąco a nadwyżkę odsprzedawał zakładowi energetycznemu. Co wcale nie było opłacalne. Przecież ten prąd który odbierasz w porze nocnej i w zimie, nie bierze się znikąd. Jakaś elektrownia musi go wyprodukować. Pytam kto ma za to zapłacić.? Elektrownia to normalny zakład produkcyjny oparty na warunkach ekonomicznych. Prowadzi sprzedaż a nie rozdaje za darmo. Najnormalniej w świecie musi wykazać zysk. Czyli obecnie nie ma technologii, które by były w stanie zmagazynować to i oddać np w zimie (a szczyt zużycia mieliśmy właśnie w zimie przy silnych mrozach, braku wiatru i w nocy). Więc tak naprawdę im więcej wsadzimy do sieci tym mocniejsze muszą być ZE żeby tą energię oddać. To jest oczywiście sytuacja na teraz , może za 20-30 będzie lepiej .
NAJNOWSZE KOMENTARZE (142)
Przeciwnik Tu...
2 lata temu
Ktoś, kto pisał ten artykuł nie ma zielonego pojęcia o czym pisze. Osoba ta myli jednostki, np. co to za jednostka kWp?. Jak żyję 80 lat o niej nie słyszałem.. Gdyby Autor napisał, że nasz kochany, dzielny i mądry rząd nie sypał piachu w tryby, nie uchwalał durnych ustaw o energetyce wiatrowej, gdyby inwestował w rozwój sieci energetycznych i ni zmienia\ł reguł gry dla fotowoltaiki, Polacy z własnej kieszeni wyłożyli by kasę na zieloną rewolucję. Morawiecki mógłby się wtedy puszyć na unijnych salonach.
Janusz Maluch...
2 lata temu
Z waszej informacji wynika, że 22 marca urządzenia o mocy 3,96 GW wyprodukowały tylko 2180,725 MWh=ok. 2,18GWh, czyli że pracowały zaledwie niewiele ponad pół godziny. Jaki to sukces?
vatowiec
3 lata temu
Zysk z zainstalowania fotowoltaiki w systemie prosumenckim jest pewny ale tylko dla firm produkujących i instalujących sprzęt i dla banków dających na to kredyty. Przeciętny właściciel instalacji (pomijam przypadki szczególne) ponosi ryzyko - może mu się zwróci za 10-15 lat i potem będzie ciągnął zyski a może nie. Ryzyka to : zmiana przepisów, poważne uszkodzenie instalacji (grad, wichura ) i inne. Na pewno korzyści nie odnosi tzw "środowisko". Produkowanie energii el. w godzinach południowych i to głównie w miesiącach letnich a później odbieranie jej przez cały pozostały czas nie spowoduje wygaszenia ani jednej elektrowni tradycyjnej. Powoduje tylko kilkugodzinny gwałtowny szczyt nadmiaru energii w sieci której to energii nie ma kto odbierać wiec jest najczęściej rozładowywana "do ziemi". Czy propagatorzy tzw. "energii odnawialnej" mówią o tym ? Nie. Tego tematu skrupulatnie unikają bo korzyść dla "środowiska" jest żadna. Do czasu wybudowania jakiejś formy skutecznego magazynowania gigantycznych ilości energii wtłaczanej do sieci w godzinach szczytu produkcyjnego (np. elektrownie szczytowo-pompowe, produkcja wodoru przez elektrolizę wody czy też jakieś nowe wynalazki) ani jedna elektrownia tradycyjna nie może być wygaszona. Elektrowni opalanej czymkolwiek nie da się wyłączyć na kilka godzin. Jej uruchomienie czy wygaszenie trwa kilka dni. W kilkadziesiąt minut można uruchomić lub wyłączyć hydroelektrownię, szczególnie niedużą. Ale przecież one są "odnawialne" Za tak zwany "ekologiczny prąd" zapłacą wszyscy odbiorcy w cenie energii. Kłamliwa ideologia nie mówiąca prawdy o uwarunkowaniach dotyczących "zielonej energii" nabija kieszenie cwaniaków kosztem nas wszystkich.
Megawat
3 lata temu
Dali się nabrać jak wróble na końskie " pączki " .
MiroSław
4 lata temu
Nikt normalny kto płaci 200 zł za prąd nie założy paneli za 30 tys bo to się nie kalkuluje. Osobiście płacę około 600-700 zł więc wszystko zależy od zużycia. Panele już sobie leżą na dachu i czekają na uruchomienie. Pozdrawiam
...
Następna strona