Brak porozumienia na szczycie OPEC+ oraz zapowiedź wojny cenowej przez Arabię Saudyjską spowodowały w poniedziałek załamanie notowań na światowych rynkach ropy. Cena baryłki na giełdzie w Londynie w najgorszym momencie spadła poniżej 32 dolarów, co oznaczało ponad 30-procentowy zjazd w porównaniu z sytuacją sprzed weekendu.
Mimo powstrzymania dalszych spadków, a nawet lekkiego odbicia w ostatnich godzinach, cena baryłki surowca jest o blisko 40 procent niższa niż średnio w ubiegłym roku.
Takiego załamania jak w poniedziałek w ciągu jednego dnia nie było od 30 lat. Dla krajów, które w największym stopniu wydobywają ropę, oznacza to gigantyczne straty (rozumiane głównie jako spadek dochodów). Wśród największych producentów jest Rosja, której gospodarka od dawna jest pod presją sankcji w związku z zajęciem Krymu. Teraz doszedł do tego problem taniej ropy.
Rosja ma około 5 proc. światowych zasobów ropy. Teoretycznie nie jest to bardzo dużo, ale już pod względem wydobycia ma w rynku około 14-procentowy udział. Według statystyk OPEC na koniec 2018 roku, dzienne wydobycie wynosiło około 10,5 mln baryłek (jedna mieści około 159 litrów).
Eksperci szacują, że około 40 proc. dochodów budżetowych Rosji pochodzi właśnie ze sprzedaży surowców. To dzięki nim rząd może finansować inwestycje, wojsko czy bieżące funkcjonowanie państwa. Co teraz?
Putin przygotowany na najgorsze
- Dla budżetu Rosji może to być problem, ale tylko chwilowy - przekonuje Michał Mackiewicz, ekonomista z Uniwersytetu Łódzkiego. - Rządzący są w stanie szybko go rozwiązać. Choć dochody ze sprzedaży surowców stanowią prawie połowę wpływów, mniejsze dochody ze sprzedaży zrekompensują sobie, pożyczając pieniądze na rynku. Nie powinni mieć z tym najmniejszego problemu, biorąc pod uwagę, że dług publiczny w Rosji wynosi zaledwie 15 proc. PKB.
Ekspert wskazuje, że w taki sposób Rosja spokojnie powinna przetrwać kryzys na rynku ropy nawet przez 2-3 lata.
- Rosja dzięki podjętym wcześniej działaniom, może teraz pozwolić sobie na sprzedaż ropy po niższych cenach niż jeszcze 5-6 lat temu - komentuje sytuację Dmitry Dolgin, główny ekonomista banku ING cytowany przez agencję Bloomberg.
Tłumaczy, że kilka lat oszczędzania i ochrony aktywów przed amerykańskimi sankcjami sprawiły, że Rosja jest silniejsza niż kiedykolwiek wcześniej. Sugeruje, że nowy rząd Putina wciąż ma dużo miejsca, by zacząć zwiększać wydatki w tym roku, nawet jeśli ceny ropy będą w okolicach obecnych 40 dolarów za baryłkę.
Dawno temu przyjmowano, że Rosja może zrównoważyć budżet dopiero przy cenie ropy powyżej 100 dolarów za baryłkę. Zmiany, jakie zaszły na rynku ropy po krachu w 2015 roku sprawiły, że teraz jako próg rentowności przyjmuje się około 40 dolarów. Przy takim poziomie ma się równoważyć budżet Rosji na lata 2019-2021.
Rosja zagrała za ostro
- Budżet Rosjanie są w stanie uratować, stąd też nie powinno dojść do żadnego kryzysu politycznego. Gorzej z gospodarką. Nie ma wątpliwości, że czeka ją wyraźne spowolnienie, a nie można wykluczać też recesji - wskazuje Mackiewicz.
Najnowsze dane wskazują, że w 2019 roku PKB Rosji rosło w tempie 1,3 proc. i już wtedy wyraźnie zwolniło. Rok wcześniej dynamika była na poziomie 2,5 proc.
- Nie sądzę jednak, żeby kryzys długo się utrzymał. Myślę, że negocjatorzy z poszczególnych krajów OPEC pójdą po rozum do głowy i się dogadają. Trudno powiedzieć czy będzie to miesiąc, pół roku, czy rok, ale na pewno nie wiele lat. A dopiero wtedy Rosja mogłaby tego nie wytrzymać - ocenia ekonomista.
Ciekawe jest, że Rosja sama przyczyniła się do kryzysu, zrywając porozumienie. Nie była zainteresowana żadnym ograniczaniem wydobycia ropy i chciała poprzestać na wydłużeniu obowiązywania porozumienia, które wygasa z końcem kwartału. Z kolei Arabia Saudyjska dążyła do obniżenia produkcji o ponad milion baryłek na dzień.
Nasuwa się pytanie, czy rosyjska strona negocjacji nie zdawała sobie sprawy, że zrywając negocjacje, przysporzy sobie problemów?
- Jak przy każdych negocjacjach, twardy gracz może grać ostro, ale jest ryzyko, że przesadzi i inni gracze odejdą od stołu. Teraz tak właśnie się stało. Jednak w związku z tym, że wszyscy eksporterzy ropy chcą porozumienia, wrócą do tego stołu. Rosjanie będą musieli trochę odpuścić. Druga strona również i spotkają się gdzie pośrodku. Rosja zagrała za ostro i na tym przegrała, ale jest jeszcze wyjście z tego kryzysu - przekonuje Michał Mackiewicz.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl