Rynki ropy naftowej reagują na inwazję Rosji na Ukrainę. Jeszcze w czwartkowy poranek cena ropy wynosiła 95 dolarów za baryłkę, by po godzinie 15 wzrosnąć do 100,7 dolarów za baryłkę.
Ceny paliw będą rosły
To oznacza drożejące paliwo. Analitycy e-petrol.pl szacują, że już od piątku ceny paliw w hurcie wzrosną nawet o 100 zł na metr sześcienny.
To w ciągu kilku dni przełoży się na podwyżki cen paliw na stacjach nawet o kilkanaście groszy na litrze. Rozszerzenie się konfliktu może oznaczać tylko dalsze podwyżki cen - powiedział PAP Jakub Bogucki, analityk portalu e-petrol.pl.
Ekspert zaznacza, że jeszcze niedawno cena ropy powyżej 100 dolarów za baryłkę pozostawała w sferze dywagacji. Przez obecną sytuację geopolityczną jednak stała się ona faktem.
- Jak dalej będą kształtowały się notowania, zależeć będzie od sankcji, jakie zostaną nałożone na Rosję oraz od tego, czy Rosja zdecyduje się zawiesić lub ograniczyć dostawy ropy naftowej i gazu do państw Europy Środkowo-Wschodniej. Trudno w takiej sytuacji o prognozy, które nie byłyby obarczone błędem - podkreślił analityk.
Polska w lepszej sytuacji niż kilka lat temu
Rozmówca PAP zaznacza, że Polska jest w lepszej sytuacji, niż jeszcze kilka lat temu, jeżeli chodzi o źródła dostawy ropy naftowej. - Mamy już w znacznej części zdywersyfikowane dostawy, co nie uzależnia nas tak od Rosji. Mamy możliwość zakupu ropy także z innych kierunków, ale gdyby odcięto dostawy z Rosji, koszty importu wzrosną - stwierdził ekspert.
Głos w podobnym tonie zabrał również Daniel Obajtek. Prezes PKN Orlen zaznaczał, że Polska jest bezpieczna m.in. dlatego, że udział rosyjskiej ropy w przerobie rafinerii w Płocku stanowi mniej niż połowę.