W przyszłym roku w Polsce ma powstać ponad 6 tysięcy nowych samochodowych ładowarek – Ministerstwo Energii chce ustawowo rozkręcić w ten sposób elektryfikację motoryzacji. Trudno dyskutować czy to liczba właściwa, bo aut elektrycznych – BEV lub hybryd z możliwością doładowania – wciąż nie ma wiele. Według Wojciecha Drzewieckiego z Instytutu Samar od maja ubiegłego roku przez 12 kolejnych miesięcy Polacy kupili 1251 elektryków. Na pewno będzie jednak więcej, bo to rosnący trend i na pewno będziemy auta ładować w różnych miejscach. Zakłada to ustawa, która zmusza samorządy do rozbudowy infrastruktury. Domowe gniazdko to potencjalne źródło prądu. Jeżeli tylko na ładowanie auta pozwoli instalacja i odpowiedni przydział energii.
Słupki czy indukcja? A może naprawdę wielka moc?
Ładowanie ze ściany, z użyciem tzw. wallboksa (urządzenia do ładowania – upraszczając) trwa wiele godzin, ale wtedy – najlepiej z wykorzystaniem nocnej taryfy, płaci się za prąd najmniej. Niektóre firmy reklamują swoje auta, że właśnie dlatego są wygodniejsze niż maszyny z silnikami wewnętrznego spalania. „Podłączenie do gniazdka trwa przecież sekundy, gdy na stację trzeba pojechać i to cenne minuty wyjęte z waszego życiorysu” – przekonuje Mercedes. Dobra strategia, choć nie zawsze pomysł tak prosty uda się skutecznie zrealizować. W Mitsubishi (podobnie zresztą jak kilka lat wcześniej robił to Nissan) zachwalają instalację, która łączy panele fotowoltaiczne, domowe akumulatory z hybrydą PEHV. Po co? Żeby stworzyć eko-system energetyczny, gdzie samochód raz będzie z sieci ładowany lub – gdy taryfa oświetleniowa w pewnych godzinach staje się droższa – posłuży za źródło tańszej energii dla Dendo Drive House (tak się nazywa system). Przyszłość to również ładowarki bezprzewodowe, które zapowiada nie tylko Audi, ale też Henrik Fisker, legenda samochodowego designu, który w październiku przyjedzie do Polski, by wystąpić na Impact mobility revolution’19 w Katowicach. Ten właśnie sposób zasilania akumulatorów wykorzysta w swoim elektrycznym SUV-ie. Jeśli chodzi o implementację „wireless charging” (ładowanie bezprzewodowe wykorzystujące indukcję) dla celów przemysłowych i na większą skalę, Oslo zapowiada budowę takich stacji załadowczych na postojach dla taksówek.
Ładowarki mają różną moc. Tesla stawia na ładowarki dużej mocy – 150 kW. Szybciej można nimi ładować akumulatory, choć w przyszłości będą... jeszcze mocniejsze. W ubiegłym roku grupa firm – BMW, Porsche i Siemens – poinformowała o planach stworzenia ładowarek o mocy 450 kW! Pokazano na razie prototyp, który do załadowania baterii tak, aby dało się przejechać 100 km, potrzebował zaledwie 3 minut. Pełne ładowanie zajmuje w tym urządzeniu jedynie kwadrans, czyli ładowarka spokojnie może konkurować ze stacjami benzynowymi, nawet tymi samoobsługowymi. Pozostaje tylko kwestia, ile trzeba za to zapłacić – za urządzenie i samo ładowanie, a także stworzenie odpowiedniej infrastruktury? W dodatku nie ma na razie takich aut, a ściślej modeli z takimi bateriami, które dałyby sobie radę z tak ogromną mocą. Od prototypu do wdrożenia takich rozwiązań wciąż jeszcze daleko.
Na kilowatogodziny czy raczej... kilogramy?
Prócz systemu ładowarek-słupków, których będzie przybywać na całym świecie, pozostaje inne podejście. Może nie ma sensu ich ładować lecz jedynie zużyte wymieniać na świeże? Nad tym zastanawiają się m.in. Hindusi. Wiadomo, że to gigantyczny kraj i że ma w kwestii motoryzacji ogromne potrzeby. Na razie jeździ tam ponad 100 milionów jednośladów, co najmniej 5 milionów trójkołowców i ogromna rzesza aut, które w znakomitej większości są napędzane silnikami starej generacji. Poziom zatrucia środowiska spalinami jest na tyle realnym i codziennym problemem, że Indie muszą się elektryfować. Trudno jednak sobie wyobrazić, że wszędzie uda się dociągnąć przewody z elektrowni. Dlatego według analityków rozpowszechnią się stacje fizycznej wymiany baterii. Będą różnej wielkości, opłaci się nawet tworzyć punkty z 15 czy 20 naładowanymi akumulatorami. Czy to się przyjmie? To możliwe i tam, i w Europie! Fiat w swoim przyszłościowym miejskim aucie Centoventi stawia właśnie na baterie wymieniane. Tyle tylko, że jak się te naładowane akumulatory będzie sprzedawało? Wycenią energię w bateriach, a może po prostu będzie prościej je... zważyć?
Wszyscy do Katowic!
Dokąd pędzi mobilna rewolucja? Jak nadać jej tempo i kierunek akceptowalny przez biznes jak i społeczeństwa? To pytania, na które odpowiedzą liderzy świata na styku technologii, motoryzacji i logistyki spotykający się 9 i 10 października na Impact mobility rEVolution’19 w Katowicach. To łącznie dziesiątki wystąpień i warsztatów w ramach 6 ścieżek tematycznych, 200 speakerów i ponad 5000 uczestników. To do Katowic przyjadą wpływowi dla branży menedżerowie i politycy z Polski i z regionu CEE. Pojawią się przedstawiciele dziesiątek firm oraz instytucji związanych z sektorem mobility w tym: Volkswagen Group Polska, Volkswagen Financial Services, Volvo, Mercedes-Benz, Northvolt, Umicore, Ertico, Ampaire czy PKN ORLEN, Grupa Azoty, Tauron i ABB, a także Urząd Dozoru Technicznego, Fundacja Promocji Pojazdów Elektrycznych i Górnośląsko - Zagłębiowska Metropolia. Impact mobility rEVolution'19 to wszystko co ważne i nowe w m.in. zeroemisyjnych napędach, samochodach w sieci, nowych modelach biznesowych, rozwiązaniach dla smart city czy rozwiązaniach, mających dodatni wpływ na środowisko. Przyjedź do i doświadcz najnowszych trendów, zmieniających krajobraz globalnej gospodarki! Jaki będzie następny ruch w rewolucji dotyczącej inteligentnej mobilności? Dowiesz się na Impact mobility rEVolution’19!