Rządowy projekt specustawy, czyli tzw. tarcza antykryzysowa 3.0., który 30 kwietnia 2020 r. trafił do Senatu, daje Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych prawo do zbierania o nas dokładniejszych informacji, a konkretnie wgląd do wykonywanego przez nas zawodu.
Jak napisano w uzasadnieniu do ustawy, wykonywany zawód jest informacją niezbędną do przeprowadzenia analizy przyczyn absencji chorobowych w danej grupie zawodowej oraz wnikliwszej analizy orzekanego stopnia niezdolności do pracy w korelacji z wiekiem i wykonywanym zawodem.
Informacja o poszczególnych zawodach ma też pomóc rządowi w prognozowaniu lub szacowaniu skutków finansowych przyszłych ustaw dotyczących ubezpieczeń społecznych.
ZUS twierdzi, że o dane dotyczące wykonywanego przez nas zawodu coraz częściej zwracają się do niego poszczególne ministerstwa czy Główny Urząd Statystyczny.
Po co ZUS-owi nasz zawód?
Już teraz na podstawie numeru NIP pracodawcy, który lekarz obowiązkowo wpisuje na L4, ZUS może ustalić, gdzie pracujemy. Nie wie jednak na jakim stanowisku. Jeśli wejdą w życie nowe przepisy, to pracodawca, zgłaszając pracownika do ubezpieczeń, będzie musiał podać kod jego zawodu.
W przypadku przedstawicieli zawodów medycznych czy funkcjonariuszy resortów siłowych, którzy są dla funkcjonowania całego państwa kluczowi, wiedza o liczbie i powodzie nieobecności w pracy jest bardzo przydatna. Zwłaszcza dla rządu. Pokazuje to obecna sytuacja w ochronie zdrowia związana z koronawirusem.
ZUS twierdzi, że na podstawie dostarczanych mu przez lekarzy informacji nie wie, ilu lekarzy, ratowników czy pielęgniarek przebywa aktualnie na zwolnieniach lekarskich i zasiłkach. Wiedzą taką dysponuje za to Główny Inspektorat Sanitarny, który podaje własne dane o tym, ile lekarzy i pielęgniarek przebywa na hospitalizacji oraz przymusowej kwarantannie. Jak ustaliliśmy, dane te na pewno nie pochodzą z ZUS.
Wkraczanie w prywatność?
Rzecznik ministerstwa zdrowia, Wojciech Andrusiewicz zapewnia, że inicjatywa zbierania danych o absencjach w pracy lekarzy czy pielęgniarek nie wyszła z jego resortu.
Również rzecznik prasowy GUS twierdzi, że zapis dotyczący obowiązku wpisywania kodu wykonywanego zawodu nie był z nimi konsultowany. - Nie była to inicjatywa GUS, otrzymaliśmy projekt ustawy, który został już przekazany pod obrady rządu. Z naszej strony wyraziliśmy tylko opinię, w trybie roboczym, aby kodowanie zawodów było zgodne z Klasyfikacją Zawodów i Specjalności w celu zachowania spójności badań statystycznych - napisała Karolina Banaszek.
W rozmowie z money.pl Banaszek przyznała, że kiedyś prowadzili z ZUS rozmowy, by Zakład dostarczał im takie dane w celu ułatwienia badania wysokości wynagrodzeń w poszczególnych zawodach, lecz utknęły one w martwym punkcie.
Czytaj też: Ulga od składek powiększy podatek
Piotr Moniuszko, przewodniczący Wolnych Związków Zawodowych Pracowników Poczty, uważa, że gdyby ZUS-owi chodziło tylko o oszacowanie nieobecności w danym sektorze gospodarki, mógłby się zwrócić po dokładną informację do kadr w konkretnym miejscu zatrudnienia.
- Po co ZUS-owi dane, ilu listonoszy aktualne choruje i na co? - zastanawia się związkowiec i dodaje: - Zbieranie informacji, ilu przedstawicieli danego zawodu jest nieobecnych i z jakiego powodu jest zastanawiające. To może wkraczać w naszą sferę prywatności.
Rzecznik prasowy ZUS, Paweł Żebrowski w rozmowie z money.pl poinformował, że ZUS nie komentuje zapisów, które są w projektach ustaw i mogą się w każdej chwili zmienić.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przezdzieje się