Działający w Niemczech przedsiębiorca opowiadał niedawno w money.pl, na jaką pomoc od państwa można tam liczyć. On sam dostał 14 tys. euro zapomogi. Część wpłacił rząd federalny, a część - władze lokalne.
Niemiecki rząd postawił na bezpośrednie wsparcie dla przedsiębiorców. Firmy zatrudniające do pięciu pracowników mogły liczyć na 9 tys. euro, te do 10 pracowników - na 15 tys. euro.
To jednak nie wszystko. Niemcy przeznaczają też 400 mld euro na przejęcia długów i zobowiązań firm. Można się ubiegać też o pożyczki na korzystnych warunkach. Wprowadzono również gwarancje kredytowe. - Małe i średnie przedsiębiorstwa nie otrzymywały kredytów od swoich banków, mimo gwarancji ze strony państwa, nawet jeśli przed pandemią prosperowały bez zarzutu. Dlatego rząd podniósł pierwotny pułap gwarancji z 80-90 proc. na gwarancje 100-procentowe - opowiada Lars Gutheil, dyrektor zarządzający Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej. Gutheil dodaje, że "i polski rząd powinien to rozważyć",
Niemcy wprowadzili też możliwość skrócenia czasu pracy - to model, który już został zresztą przetestowany przy poprzednich kryzysach gospodarczych.
- Niemcy nazywają to "Kurzarbeit", i bardziej niż o "krótką pracę", chodzi tu o zredukowanie regularnego czasu pracy - opowiada dr Dominik Matczak, założyciel agencji zatrudnienia Silverhand. - Dla przykładu, jeśli zleceń w firmie wystarczy wyłącznie na trzy tygodnie efektywnej pracy, a w pozostałym tygodniu pracownik nie ma się czym zająć, to pracodawca za jego zgodą może złożyć wniosek do urzędu pracy o przejściowe, trwające co do zasady maksymalnie 12 miesięcy, finansowanie wynagrodzenia w tym czasie - dodaje dr Matczak. Za okres przestoju pracownikowi przysługuje jednak tylko 60 proc. wynagrodzenia netto.
Jak pomaga się w Europie
A jak wygląda wsparcie dla przedsiębiorców w innych krajach? Z analizy przeprowadzonej przez prof. Anetę Zelek z Zachodniopomorskiej Szkoły Biznesu w Szczecinie, wynika, że na sporą pomoc mogą liczyć też firmy z Holandii.
Tam rząd zaproponował procentowe dopłaty do wynagrodzeń, ale też odroczenie podatków oraz ubezpieczeń społecznych. Proponowane są też pożyczki, ale w wysokości ok. 4 tys. euro.
Szwedzi z kolei proponują 75-procentowe dopłaty do pensji, a Brytyjczycy 80-procentowe.
Czytaj też: Koronawirus w Polsce. Oto kolejne obostrzenia
Jednak profesor Zelek zwraca uwagę, że nie tylko zamożne kraje postawiły na szerokie "tarcze". I pokazuje przykład pomocy w Czechach.
Tam państwo dopłaca nawet do 80 proc. do wynagrodzeń, proponuje odroczenia spłaty podatków oraz wpłat na ubezpieczenia społeczne na pół roku. Przedsiębiorcy mogą się też starać o rządowe pożyczki, których wartość może przekraczać nawet pół miliona euro.
Pomoc obejmuje jednak tylko te firmy, które "nie mogą normalnie funkcjonować", na przykład z powodu części załogi na kwarantannach lub z powodu braku surowców.
Inaczej jednak jest na Węgrzech. Tam rząd w ogóle nie zdecydował się na dopłaty do wynagrodzeń. Przedsiębiorcy mogą liczyć jednak na zwolnienie z podatków i ubezpieczeń społecznych do czerwca.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie