Pracodawcy, którzy zachowywali się etycznie i odpowiedzialnie, w czasie trwania narodowej kwarantanny i nakazu zamknięcia firmy, wysyłali swoich pracowników na urlopy wypoczynkowe. Nie w każdej sytuacji było to jednak możliwe.
CZYTAJ TEŻ: Polowanie na pracownika
Bardzo często pracodawcy na takie rozwiązanie nie mogli sobie pozwolić z powodów ekonomicznych. – Większość małych i średnich firm finansuje urlopy wypoczynkowe z obrotów bieżących i nie robi żadnej rezerwy na ten cel, dlatego kiedy firma staje, pracodawca nie ma z czego wypłacić świadczenia – przyznaje Agnieszka Ostrowska, radca prawny, specjalistka z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych z Warszawy.
W innych przypadkach pracodawcy nie mogli udzielić pracownikom urlopów wypoczynkowych, bo ci zbyt krótko u nich pracowali (urlop wypoczynkowy jest uzależniony od daty przyjęcia do pracy, dotychczasowego stażu pracy i wymiaru czasu pracy)
.
W takich sytuacjach pracodawcy uciekali się często do nakłaniania pracowników, by ci brali urlopy bezpłatne, za które już nie trzeba płacić.
Bezpłatny, czyli jaki?
- Urlopu bezpłatnego pracodawca udziela wyłącznie na pisemny wniosek pracownika. Pracownik nie musi w nim uzasadniać, dlaczego go bierze. Takie umowy pomiędzy pracownikiem a pracodawcą nie mają praktycznie żadnych warunków ani limitu czasowego - tłumaczy Agnieszka Ostrowska i dodaje: - Pracownik zachowuje zatrudnienie (stosunek pracy jest tylko zawieszony), ale pracodawca mu też nie płaci za ten czas - podkreśla prawniczka.
Jest jednak w tym spory haczyk, mianowicie, przebywając na urlopie bezpłatnym, pracownik nie otrzyma również świadczenia chorobowego, jeśli jest na L4. Okresu tego nie wlicza się mu do stażu pracy, nie można więc go policzyć do emerytury, renty czy innych świadczeń w ZUS. Nie liczy się on też przy obliczaniu okresu wypowiedzenia (jest on uzależniony od długości stażu pracy u danego pracodawcy).
Pracownikom przebywającym na urlopach bezpłatnych nie można natomiast wypowiedzieć umowy o pracę ani zmienić jej warunków (obniżyć wynagrodzenia lub etatu, czyli wręczyć wypowiedzenia zmieniającego). Wyjątkiem od tej reguły są zwolnienia grupowe. Wówczas ochronie przed zwolnieniem podlegają tylko pracownicy na urlopach bezpłatnych nie dłuższych niż trzy miesiące.
Urlop albo przestojowe
Nowe przepisy tzw. tarczy antykryzysowej idą z pomocą pracodawcom, wprowadzając dopłaty do wynagrodzeń dla pracowników na tzw. przestojowym. W przypadku całkowitego zamknięcia firmy z powodu nakazanej kwarantanny maksymalne dofinansowanie wynosi 1533,09 zł na pracownika, (tj. 50 proc. wynagrodzenia minimalnego, czyli 1300 zł plus składki ZUS po stronie pracodawcy od tej kwoty).
Warunkiem skorzystania z pomocy jest jednak m.in. utrzymanie pracownika w zatrudnieniu. A to znaczy, że za pracowników na urlopach bezpłatnych, którzy pracy nie świadczą, przestojowe się nie należy.
- By móc skorzystać z pomocy, pracodawca będzie musiał przywrócić pracownika do wykonywania pracy. Obie strony umowy będą musiały podpisać stosowne oświadczanie o zakończeniu urlopu - mówi prof. Arkadiusz Sobczyk, radca prawny z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych, wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Dopiero po zakończeniu urlopu bezpłatnego pracodawca będzie mógł zgłosić daną osobę do wniosku o dofinansowanie z tzw. przestojowego.
Profesor Sobczyk uważa, że choć podejście urzędów pracy, które będą wnioski przyjmowały, będzie bardzo propracownicze (wątpliwości interpretacyjne w przepisach będą rozstrzygane na korzyść pracownika), to nie obędzie się też bez ściśle określonych procedur, które zawierać będzie rozporządzenie do ustawy oraz sporej biurokracji.
Według prawnika długi katalog dokumentów, które będzie musiał zgromadzić ustawodawca do wypełnienia wniosku, może być podobny do tego, który wskazany jest w rozporządzeniu ministra pracy i polityki społecznej w sprawie przyznawania świadczeń na rzecz ochrony miejsc pracy.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl