Przedstawiciele rządu co chwila powtarzają, że pomoc dla polskich firm jest bezprecedensowa i że Polska jest pod tym względem wzorem dla innych krajów Europy.
Dane Komisji Europejskiej pokazują jednak, że pod względem wartości nominalnej nasza tarcza to bardzo niewiele w porównaniu z pomocą, którą uruchomiły inne kraje Unii Europejskiej. Szacunki Brukseli przytacza Polska Agencja Prasowa.
Wynika z nich, że łączna pomoc państw UE sięga 2 bln euro, z czego tylko Niemcy odpowiadają za połowę tej kwoty.
Na kolejnych miejscach znajdziemy Francję (17 proc. pomocy), Włochy (15,5 proc.), Wielką Brytanię (4 proc.) czy Belgię (3 proc.). Dopiero dalej znajduje się Polska, która odpowiada zaledwie za 2,5 proc. całej unijnej kwoty.
Czyli 20 razy mniej niż Niemcy. Jak zobrazować tę różnicę? W dużym uproszczeniu: gdyby zachować proporcje, to w Niemczech świadczenie postojowe wynosiłoby nie 2 a 40 tys. zł a bezzwrotna pożyczka - nie 5 a 100 tys. zł.
Warto jednak podkreślić, że klasyfikacja mogłaby wyglądać inaczej, gdy spojrzymy na dane w odniesieniu do PKB. Tu Polska na pewno wypada znacznie lepiej.
Ale też z pewnym zastrzeżeniem. Jak bowiem pisaliśmy już w money.pl, nawet w wartościach względnych wiele krajów może pochwalić się bardziej szczodrą pomocą dla swojej gospodarki.
- Przede wszystkim najważniejsze nie jest to, ile pieniędzy rząd wpompuje w gospodarkę i jaki to będzie procent PKB, ale jak efektywna będzie realizowana pomoc - podkreśla dr Błażej Podgórski z Akademii Leona Podgórskiego.
Podkreśla, że najgorszą rzeczą, którą mógłby zrobić rząd, jest tzw. "helicopter money", czyli rozdawanie pieniędzy na lewo i prawo. Bo nie chodzi o to, żeby jak najwięcej pieniędzy wydać, ale zrobić to z głową.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl