Jedna z najważniejszych zmian, którą UOKiK zgłosił do projektu tzw. tarczy antykryzysowej, dotyczy cen. Chodzi o to, aby na drodze rozporządzenia w całej Polsce można było przyjąć maksymalne ceny lub maksymalne marże hurtowe i detaliczne w sprzedaży towarów oraz usług.
Co warto podkreślić, takie usztywnienie cen dotyczyłoby towarów i usług "mających istotne znaczenie dla ochrony zdrowia lub bezpieczeństwa ludzi, lub kosztów utrzymania gospodarstw domowych".
Co to w praktyce oznacza? Wiele zależy od tego, co znalazłoby się na liście towarów i usług o "istotnym znaczeniu". W ruchu urzędu antymonopolowego można doszukiwać się intencji zwalczania działań spekulacyjnych.
W ostatnich dniach UOKiK oraz Inspekcja Handlowa rozpoczęły kontrole cen w internecie i w sklepach stacjonarnych. Chodziło o skokowe podwyższanie cen niektórych produktów żywnościowych i artykułów higienicznych.
Jednak zdaniem ekonomisty prof. Witolda Orłowskiego, takie działanie może niewiele dać. – Mam problem z tym, jak definiować towary, które mają szczególne znacznie dla zdrowia i bezpieczeństwa. Czy takim towarem jest maseczka i żel antybakteryjny, czy też mleko i chleb? – tłumaczy ekspert.
- Jako ekonomista mam problem z odgórnym ustalaniem cen. Natomiast w czasie kryzysu takie działanie wydaje się potrzebne, choć o jego skuteczności można dyskutować. Podstawowy problem to egzekucja. Nie wiem, czy urząd antymonopolowy ma zasoby, aby pilnować, czy przedsiębiorcy przestrzegają zasad. A po drugie, zawsze część przedsiębiorców będzie próbowała obchodzić przepisy. Nawet w czasie wojny, pomimo drakońskich kar, czarny rynek zawsze miał się dobrze – puentuje nasz rozmówca.
UOKiK już zapowiedział, że chciałby też wprowadzić działania prewencyjne, aby mieć pewność, że takie zasady są przestrzegane. Sprawdzaniem tego, czy ceny są zgodne z rozporządzeniem, zajmowałyby się: Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, Inspekcja Farmaceutyczna i Inspekcja Sanitarna.
Za łamanie przepisów groziłyby kary: od 5 tys. do 5 mln zł. Nieuczciwy przedsiębiorca miałby teoretycznie siedem dni na uregulowanie należności. W praktyce urząd mógłby zażądać wypłaty pieniędzy natychmiast.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl