Do ZUS wpłynęło już ponad 1,5 mln wniosków o zwolnienie z płacenia składek na ubezpieczenia społeczne. To, jak szacuje "Rzeczpospolita", ok 75 proc. uprawnionych przedsiębiorstw.
Firmy chętnie korzystają z tego elementu tzw. tarczy antykryzysowej wprowadzonej przez rząd w ramach ratowania gospodarki przed skutkami epidemii koronawirusa. Mimo duże zainteresowania tą formą pomocy, przedsiębiorcy obawiają się potencjalnej konieczności zwrotu.
Aby uzyskać zwolnienie, wystarczy tylko wypełnić wniosek i nie płacić na ZUS comiesięcznych składek. Jednak kłopot bowiem w tym, że urzędnicy zweryfikują zgłoszenia dopiero w czerwcu i jeśli komuś odrzucą wniosek, będzie trzeba zapłacić wyrównanie z 3 miesiące wraz z odsetkami - pisze "Rz".
– Rzeczywiście lepiej byłoby, gdyby ZUS sprawdzał wnioski na bieżąco, tak by każdy od razu miał pewność, że ma prawo do niepłacenia składek – stwierdza na łamach dziennika Łukasz Kozłowski z Federacji Przedsiębiorców Polskich. Podkreśla jednak, że procent wniosków odrzuconych przez ZUS nie powinien być duży.
Inną kwestią, jak zaznacza dziennik, jest celowość przyznania tej ulgi. Część przedsiębiorców skorzystała z okazji i możliwości, choć realnie nie była w potrzebie. Jak podkreśla w rozmowie z "Rz" Arkadiusz Pączka, ekspert Pracodawców RP, pierwsze interpretacje ministrów i urzędników były takie, że z tej firmy pomocy mogą korzystać prawie wszyscy.
- Mam nadzieję, że w czerwcu nie zmieni się to podejście. (...) Liczmy jednak na probiznesowe podejście, dziś priorytetem jest wsparcie rynku i ochrona miejsc pracy – dodał Pączka.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl