Artykuł powstał we współpracy z Polskim Funduszem Rozwoju.
– Nagle spadły obroty, zniknęły zamówienia, milczały telefony od klientów. Pojawił się strach wśród pracowników, niepokój i niepewność o przyszłość – to słowa Agnieszki Flis, właścicielki firmy ZPC Flis z Kuranowa pod Mszczonowem, w województwie mazowieckim. W taki sam sposób początek epidemii wspominają tysiące przedsiębiorców w całej Polsce.
Dziś jest nieco spokojniej – częściowe odmrożenie gospodarki spowodowało powrót klientów do niektórych branż, chociaż trudności finansowe nie przeminęły. Wiele tygodni działania na zwolnionych obrotach (lub wcale) znacząco odbiło się na kondycji firm – znaczna część z nich potrzebuje zastrzyku finansowego, żeby przetrwać.
Na te potrzeby odpowiada Tarcza Finansowa PFR, czyli subwencje dla przedsiębiorców, którzy wykażą, że ich obroty spadły w czasie pandemii. Do dziś wsparcie otrzymało już prawie 200 tysięcy firm, w sumie na 37,5 mld zł. Dla mikrofirm przeznaczono 25 mld, a wypłacono już 11 mld zł. Odpowiednio dla MSP – wypłacono 26,5,6 mld z 50 mld, jakie jest w puli.
– Wkrótce ruszy Tarcza Finansowa dla firm zatrudniających ponad 250 pracowników, pierwszy jej element został zaaprobowany przez Komisję Europejską. Liczę, że wkrótce uruchomimy w pełni program pomocowy dla dużych firm, o wartości 25 mld zł - powiedział Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju
Wnioskować o pomoc można wielokrotnie
Wnioski o subwencję mikrofirmy oraz przedsiębiorcy z sektora MSP składają za pośrednictwem systemów bankowości elektronicznej swoich banków (duże firmy będą wnioskować bezpośrednio do PFR). Wnioski są weryfikowane w Ministerstwie Finansów i ZUS, wszystko to musi dziać się automatycznie, żeby można było szybko wypłacać pieniądze.
W większości przypadków wszystko przebiega bardzo sprawnie.
– Wniosek o subwencję złożyłem za pośrednictwem platformy bankowej, był bardzo intuicyjny – ocenia Łukasz Załucki, prezes zarządu Ready Bathroom z Legnicy. – Zajęło mi to dosłownie kilka minut. Decyzja o przyznaniu była w ciągu kilku godzin, następnie w ciągu kilkunastu godzin środki pojawiły się na rachunku.
Agnieszce Flis z ZPC Flis proces złożenia wniosku zajął… siedem minut, a w ciągu 24 godzin pieniądze wpłynęły na konto.
– Mogliśmy wypłacić je na konta pracownikom i zagwarantować całe przyszłe wynagrodzenia do końca roku – dodaje Flis.
W niektórych przypadkach nie wszystko poszło tak gładko – część przedsiębiorców alarmowała, że system niesłusznie odrzuca ich wnioski. Najczęściej chodziło o przypadki firm rozliczających się metodą kasową lub na podstawie faktur VAT-marża oraz tych, która mają nadpłaty – identyfikowane przez system jako zaległości.
Jak zapewnia Maciej Buczkowski z PFR – te problemy już nie występują. Przedsiębiorcy, którzy je napotkali, powinni wypełnić wniosek ponownie.
– Ten system został wdrożony w rekordowym tempie, działaliśmy na "żywym organizmie" – tłumaczy Maciej Buczkowski. – Cały czas, na bieżąco obserwujemy, jakiego rodzaju problemy napotykają firmy podczas wypełniania wniosków, staramy się je eliminować i poprawiać algorytm decydujący o przyznaniu subwencji i wyliczający jej kwotę. Jeśli przedsiębiorca ustalił, że stan wynikający z rejestrów publicznych nie wyklucza go jako beneficjenta programu, a pomimo tego wniosek o subwencję został odrzucony, może się skontaktować bezpośrednio z bankiem, w którym ten wniosek został złożony i wyjaśnić sprawę. PFR będzie ją analizować wspólnie z bankiem – dodaje.
Warto przypomnieć, że w przypadku całkowitego odrzucenia wniosku można go składać ponownie bez ograniczeń. Jeśli natomiast subwencja została przyznana, ale w kwocie niższej niż wnioskowano – można się odwołać od takiej decyzji.
System zbudowany w rekordowym tempie
Za budowę i wdrożenie systemu informatycznego umożliwiającego masowe i automatyczne składanie wniosków o subwencje odpowiadał zespół PFR, który zrealizował go we współpracy z Krajową Izbą Rozliczeniową. W niecałe trzy tygodnie powstało narzędzie łączące systemy Ministerstwa Finansów, ZUS-u, banków, które biorą udział w programie.
Stworzenie takiego systemu w "normalnym" czasie zajmuje zazwyczaj minimum pół roku. KIR została wybrana ze względu na swoje doświadczenie w dostarczaniu zaawansowanych usług cyfrowych dla banków i innych firm. Polska ma też bardzo rozbudowany system bankowości elektronicznej, co znacznie ułatwiło cały proces.
– Tworząc infrastrukturę dla Tarczy Finansowej PFR, bazowaliśmy na własnych kompetencjach i wcześniejszych doświadczeniach zdobytych przy tworzeniu usług cyfrowych. To pozwoliło maksymalnie skrócić czas niezbędny do opracowania i wdrożenia sytemu, wspierającego Program PFR – mówi Piotr Alicki, prezes zarządu KIR. - Dzięki temu, że wiele z wykorzystanych w tworzeniu systemu komponentów technologicznych było już wcześniej sprawdzonych i przetestowanych po naszej stronie, w rekordowo krótkim czasie stworzyliśmy rozwiązanie, które jest nie tylko wydajne, ale też bezpieczne i w pełni kompatybilne z infrastrukturą polskiego systemu finansowego – dodaje.
Banki komercyjne promują Tarczę PFR
W proces przekazywania wniosków zaangażowały się banki – także komercyjne. Nie tylko udostępniły wnioski na swoich stronach, ale w wielu przypadkach przeprowadziły kampanie informacyjne dla swoich klientów, tłumacząc krok po kroku proces ubiegania się o subwencje. Na bankowych stronach – także tych komercyjnych – pojawiły się kalkulatory umożliwiające w prosty sposób sprawdzenie, czy i jakie środki można otrzymać.
– W pierwszej fazie musieliśmy poinformować klientów, że takie rozwiązanie – jak Tarcza PFR – będzie dla nich dostępne. I to wprost z serwisu bankowości elektronicznej – mówi Adam Pers, wiceprezes mBanku ds. bankowości korporacyjnej i inwestycyjnej. – Wyjaśnialiśmy nie tylko, jakie są zasady programu i kryteria kwalifikacji, ale też jak się przygotować do złożenia wniosku (jakie dane zgromadzić, o jakie formalności wcześniej zadbać). A gdy proces ruszył, organizowaliśmy sesje z ekspertami i na bieżąco odpowiadaliśmy na pytania o sam program.
Jak zauważa Pers, wielu bankowców pracowało niemal bez przerwy, aby proces wnioskowania o tarczę uruchomić jeszcze w kwietniu. – Ta wytężona praca oczywiście kosztowała, a trzeba podkreślić, że banki nie osiągają przychodów z racji dystrybuowania pieniędzy z tarczy. Wiedzieliśmy jednak, że w ten sposób pomagamy gospodarce i wprost naszym klientom, aby ich kondycja była możliwie dobra. Będzie to mieć pozytywny wpływ na skalę oczekiwanego wzrostu odpisów – ocenia wiceprezes mBanku.
Tarcza zachęciła nas do zakupów?
Jednym z najbardziej poszkodowanych przez pandemię sektorów gospodarki jest handel wielkopowierzchniowy, a dokładniej – sklepy w galeriach handlowych. Zostały zamknięte z dnia na dzień na kilka tygodni. To dla wielu przedsiębiorców tragedia – nie było pieniędzy na czynsze ani wypłaty dla pracowników. Te pierwsze w wielu przypadkach zostały zawieszone przez właścicieli galerii, ale nie zmienia to faktu, że koszty rosły, a przychodów nie było.
Jak pokazały pierwsze dni po otwarciu tych sklepów – sytuacja jest lepsza, niż mogłoby się wydawać. Cytowany przez "Gazetę Wyborczą" Marek Noetzel, członek zarządu NEPI Rockcastle, która ma w Polsce 12 galerii handlowych, mówi, że w pierwszym tygodniu odwiedzających galerie było o połowę mniej niż przed pandemią. Jednak liczba ta "rośnie z dnia na dzień", a co najważniejsze – znaczna część odwiedzających kupuje, a nie tylko ogląda.
– Konwersja, czyli z definicji ilość osób, które kupują, w stosunku do tych, które wchodzą do galerii, jest wyjątkowo wysoka. Jak ktoś wchodzi do centrum, to po konkretne zakupy – wyjaśnia Noetzel na łamach "Wyborczej". I dodaje: – W sporej części jest to zasługa tarczy antykryzysowej. To są miliardy złotych wpompowane w gospodarkę, przede wszystkim w ratowanie miejsc pracy. Między innymi dzięki temu konsumpcja powoli wraca.
Konsumpcja jest wprost związana z pracą i wynagrodzeniem pracowników w gospodarce.
Jak wskazują właściciele firm, którzy otrzymali już subwencję, w znaczącej części są one przeznaczane na zabezpieczenie wypłaty wynagrodzeń, chociaż środki można przeznaczyć praktycznie na dowolny cel mający związek z utrzymaniem działalności. Tak jest w przypadku wspomnianej na początku firmy ZPC Flis, która zatrudnia 240 pracowników, oraz przedszkola "Kids Academy" z Pułtuska, gdzie pracuje 9 osób.
– Zleżało mi, jako przedsiębiorcy i dyrektorowi, przede wszystkim na tym, żeby utrzymać moją sprawdzoną kadrę, ponieważ to jest serce naszego przedszkola. I tu subwencja była bardzo pomocna – mówi Ewelina Rupińska, właścicielka "Kids Academy". – Ponadto subwencja rekompensuje straty, wspiera powrót do normalności i daje szanse na dalszy rozwój, kiedy już wrócimy do tej normalności – dodaje przedsiębiorczyni.
Pieniędzy wystarczy dla wszystkich firm
– Dla gospodarki najgorszy w tym roku zapewne będzie kwiecień. Zatem największa liczba wniosków wpływała do PFR w połowie maja, kiedy większość firm rozliczyła już poprzedni miesiąc. Ponieważ statystycznie majowy spadek przychodów dla przedsiębiorstw będzie niższy, to i wartość pojedynczej subwencji również powinna spadać. Zatem szacujemy, że pieniędzy wystarczy dla wszystkich firm, które ucierpiały w wyniku pandemii COVID-19. Warto jednak pospieszyć się ze złożeniem wniosku i nie odkładać tego do końca czerwca – podsumował Bartosz Marczuk, wiceprezes zarządu PFR SA odpowiedzialny za projekt uruchomienia Tarczy Finansowej.
Tarcza Finansowa PFR. Dla kogo?
Na pomoc z Tarczy Finansowej PFR mogą liczyć mikro-, mali i średni oraz najwięksi przedsiębiorcy. Ci ostatni, zatrudniający od 250 pracowników w górę i mający obrót ponad 50 mln euro (lub sumę bilansową ponad 43 mln euro) wnioskują o pomoc bezpośrednio w PFR.
Wszyscy mniejsi – czyli zatrudniający do 249 pracowników (minimum jeden poza właścicielem) i z obrotami poniżej 50 mln euro lub mający mniejszą niż 43 euro sumę bilansową (w przypadku MSP, w odniesieniu do mikroprzedsiębiorców jest to odpowiednio 9 pracowników i 2 miliony euro obrotu) – składają wnioski elektroniczne w swoich bankach.
Kluczowym warunkiem uzyskania subwencji jest spadek obrotów o minimum 25 procent (licząc miesiąc poprzedzający złożenie wniosku do wcześniejszego miesiąca lub ten sam miesiąc, ale w porównaniu do analogicznego miesiąca ub. roku).
Subwencja może być częściowo umorzona po roku – stopień tego umorzenia będzie zależał od liczby utrzymanych miejsc pracy oraz procentowego spadku obrotów.
Artykuł powstał we współpracy z Polskim Funduszem Rozwoju.