Wsparcie z tarczy finansowej otrzymało ponad 345 tys. przedsiębiorstw, w tym niecałe 30 tys. podmiotów z PKD transport i gospodarka magazynowa. Konstrukcja tarczy przewidywała, że aplikujące firmy dostały pieniądze po samym tylko złożeniu wniosku i dopiero gdyby w wyniku kontroli następczej okazało się, że nie spełniły warunków, wsparcie trzeba będzie zwrócić - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Dzięki temu podejściu możliwe było bardzo szybkie wypłacenie pieniędzy. PFR oszacował, że średni czas rozpatrywania wniosku wyniósł 16 godzin, a pieniądze trafiały na konta firm po 46 godzinach od momentu złożenia wniosku.
Czas kontroli właśnie nadszedł.
W rozmowie z "Rz" Marcin Kaleta z firmy doradczej EY wskazał na obszary, które szczególnie mogą interesować kontrolerów.
- Można spodziewać się, że dokładnie analizowane będzie kryterium spadku obrotów (które w konkretnych przypadkach może budzić wątpliwości) oraz element związku tego spadku z epidemią, a nie np. nietrafionymi pomysłami biznesowymi. Zdarzało się również, że elementem dokumentów aplikacyjnych były prognozy, czy założenia, które dopiero po złożeniu wniosku były możliwe do zweryfikowania – powiedział.
PFR we współpracy z KAS, CBA oraz innymi służbami przygotowuje algorytmy, które będą przeszukiwać bazę firm w celu wyszukania anomalii i nietypowych zdarzeń. Weryfikacja ma się opierać przede wszystkim na danych dostępnych w rejestrach publicznych.
Maciej Buczkowski z biura prasowego PFR powiedział, że kontrole będą dotyczyć pojedynczych podmiotów i nie będą miały charakteru masowego.
W uzasadnionych przypadkach PFR będzie miał możliwość skierowania sprawy do odpowiednich służb lub organów.