Pan Marcin ubiegał się o subwencję w ramach tarczy finansowej 2.0. Pomoc została mu przyznana, ale jest na tyle mała, że stanął przed wyborem: albo ocali pracowników, albo firmę. Wszystko przez to, że regulamin przyznawania subwencji nie jest ani trochę elastyczny.
- Działam w branży turystycznej od 15 lat. W 2019 r., kiedy wiodło mi się jeszcze w miarę dobrze, zatrudniałem 11 pracowników. I to z czasem okazało się źródłem moich potężnych kłopotów – mówi przedsiębiorca.
Urzędnicy z Polskiego Funduszu Rozwoju, którzy rozpatrywali jego wniosek o subwencję, zakwalifikowali firmę do grupy małych i średnich, chociaż zatrudnia obecnie tylko 7 pracowników. Liczy się jednak stan na koniec grudnia 2019 r., a wtedy pan Marcin zatrudniał jeszcze 11 osób.
W praktyce mikro, na papierze - mała
Przypomnimy: o tym, do jakiej grupy przynależy firma, decydują obroty oraz stan zatrudnienia w przeliczeniu na pełne etaty. I tak, mikroformy to przedsiębiorstwa zatrudniające do 9 pracowników, a od 10 etatów zaczynają się już małe firmy. Warunki, na jakich przyznawana jest subwencja dla mikro- i małych firm w ramach PFR, różnią się znacząco.
- Znalazłem się w gronie tak zwanych małych firm. Są to spółki zatrudniające od 10 do 249 pracowników oraz osiągające obroty do 50 mln euro. Tymczasem ja w momencie składania wniosku zatrydniałem 7 osób, a moje obroty w 2020 r. sięgnęły 42 tys. euro. Znalazłem się więc w jednej grupie razem z firmami osiągającymi wielokrotnie wyższe obroty – opowiada przedsiębiorca.
W dużym skrócie wygląda to tak, że mikrofirmy otrzymują kwotę do 3 tys. zł miesięcznie na każdego pracownika. Przemnożone przez 12 miesięcy (czyli za okres od listopada 2020 aż do października 2021 r.), daje łącznie w przypadku pana Marcina 252 tys zł.
Natomiast małe firmy otrzymują wsparcie w postaci dofinansowania 70 proc. kosztów stałych firmy, ale tylko do końca marca 2021 r.
Jest jeszcze jedna istotna różnica między mikro- a małymi firmami. Te pierwsze w zamian na subwencję zobowiązują się do utrzymania pracowników. Mikro- i średnie firmy muszą jedynie utrzymać firmę do końca 2021 r.
Pracownik już bez ochrony
- W tym momencie mógłbym zwolnić wszystkich pracowników i wystarczy, że nie zamknę działalności do końca roku, a nie będę musiał zwracać żadnej kwoty z subwencji – mówi gorzko pan Marcin. - Wychodzi na to, że pracownicy zatrudnieni w małych firmach są gorsi od tych pracujących w mikrofirmach.
Panu Marcinowi zależy na utrzymaniu pracowników. Jak mówi, stoi przed trudnym wyborem.
- Subwencje z PFR miały w zamyśle rządu zapobiec zwalnianiu pracowników przez firmy. Zasady rozliczania dotacji temu jednak przeczą – mówi rozżalony.
Zapewnia, że gdyby mógł wybrać sposób przydzielania dotacji taki, jak dla mikrofirm, nie musiałby zwalniać ludzi. - Chciałbym utrzymać tych pracowników i gdybym był potraktowany jak mikrofirma, byłbym w stanie to zrobić – przekonuje.
Mateusz Krawczyk, prawnik z KDP Kancelarii Adwokackiej Witecka & Wspólnicy, który doradza ubiegającym się o pomoc z tarczy PFR-u, mówi, że sytuacja, w której znalazł się przedsiębiorca z południa Polski, dotyczy bardzo wielu firm w całym kraju.
- Znam przedsiębiorcę, który ma bardzo podobny problem tylko z uwagi na fakt, że na 31 grudnia 2019 roku stan zatrudnienia w jego firmie wynosił 10,5 etatu - opowiada prawnik. W grudniu 2019 roku jeden z pracowników tej firmy był w okresie wypowiedzenia, formalnie został zatem policzony zgodnie z regulaminem tarczy, choć praktycznie i od 2020 roku już nie pracował u tego przedsiębiorcy.
- Jednakże przedsiębiorca został zakwalifikowany jako należący do sektora małych i średnich firm i otrzymał w związku z tym dużo mniejszą pomoc, niż gdyby został potraktowany jak mikroprzedsiębiorca, którym w rzeczywistości jest - kwituje Krawczyk.
Przez rok firmy zmalały
Prawnik podkreśla, że od czasu wdrożenia tarczy finansowej 1.0. wiele firm przeszło poważne transformacje. Tymczasem PFR zastosował w regulaminie tarczy 2.0 te same kryteria weryfikacji firm, jak w 2020 r.
Przedsiębiorcy, zmagając się przez cały 2020 rok z kryzysem związanym z sytuacją pandemiczną oraz z restrykcjami i ograniczeniami w prowadzeniu działalności gospodarczej, byli często zmuszeni do redukcji poziomu zatrudnienia.
- W konsekwencji przedsiębiorcy, którzy mogli być zakwalifikowani jako MŚP na dzień 31 grudnia 2019 roku, przez niemalże cały 2020 rok byli w rzeczywistości mikroprzedsiębiorcami – wskazuje prawnik.
Ministrostwo Rozwoju Pracy i Technologii podkreśla, że na pomoc przedsiębiorcom wydało do tej pory 183 mld zł. W ramach tarczy finansowej 2.0 mikrofirmy mogą otrzymać do 324 tys. zł subwencji, a sektor MŚP - do 3,5 mln zł.
"Przyjęliśmy rozwiązania i definicje maksymalnie uproszczone, umożliwiające sprawne i efektywne udzielenie pomocy setkom tysięcy przedsiębiorców" - czytamy w komentarzu resortu przesłanym w odpowiedzi na nasze pytania.
Na pytanie, dlaczego przedsiębiorca, który zatrudnia siedem osób, został zakwalifikowany do grupy małych firm, resort odpowiada: "Przyjęliśmy, iż status przedsiębiorcy jest określany wg stanu na 31 grudnia 2019 r., a w przypadku braku jakiegokolwiek pracownika na - 31 lipca 2020 r."
Ministerstwo podkreśla, że ustalając "reguły gry" dotyczące pomocy dla firm, posiłkowało się definicją mikro-, małych i średnich firm wynikającą z prawa unijnego.