Prezes PiS dwukrotnie nie odbierał wystawianych przez pełnomocników austriackiego biznesmena zatrudnionego do prac nad projektem dwóch wież przy Srebrnej wezwań o zapłatę 50 tys. zł – przypomina "Gazeta Wyborcza".
Teraz Jarosław Kaczyński będzie musiał stawić się w sądzie, gdyż tam skierowana została sprawa. Gdyby i tym razem nie pojawił się na rozprawach sąd może zaocznie nakazać zwrot tych pieniędzy – tłumaczy dziennik.
Gerald Birgfneller proponuje prezesowi ugodę, jej treść ujawniła Wyborcza: "Jarosław Kaczyński zobowiązuje się zapłacić na rzecz Geralda Birgfellnera kwotę 50 tys. zł (słownie pięćdziesiąt tysięcy złotych) wraz z odsetkami ustawowymi za opóźnienie od dnia 21 marca 2019 r. do dnia zapłaty, w terminie 7 dni od zawarcia ugody tytułem zwrotu nienależnego świadczenia, które przyjął od Geralda Birgfellnera w gotówce w dniu 7 lutego 2018 r."
50 tys. zł to kwota, jaką miał biznesmen przekazać prezesowi PiS w kopercie dla ks. Rafała Sawicza z rady fundacji im. Lecha Kaczyńskiego. Miała być to zapłata za podpis pod uchwałą rady.
Zdaniem mec. Giertycha, austriacki biznesmen nie znający polskiego prawa ani statusy fundacji "pozostawał w błędnym przekonaniu", że taka zapłata jest konieczna. Jako "świadczenie nienależne" podlega zwrotowi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl