"Bloomberg" opisuje przeróżne, niekiedy osobliwe sploty czynników, które wpływają na obecną sytuację. Zawirowania cenowe wynikające z wojny i napiętych łańcuchów dostaw sprawiają, że dostęp do niektórych rodzajów pożywienia jest utrudniony, a czasem niemożliwy. I tak z powodu cen i niedoborów sałaty, australijskie KFC do robienia kanapek używało kapusty. W Japonii trudno o salami i cebule, w Niemczech widać złe oznaki dla rynku piwa.
Napięcia na rynku żywności
Piwo drożeje i jest trudniej dostępne. I bardziej niż o samo piwo czy składniki do jego uwarzenia, chodzi tu o szkło. Niemcy zaopatrywali się w hutach ukraińskich i kończą im się butelki. Wyrób nowych ze względu na podbite ceny energii jest kosztowniejszy. Niemieccy browarnicy, o czym pisał "The New York Times", wzywają rodaków do przynoszenia pustych butelek po wypitych piwach.
Brytyjski McDonald’s z kolei reglamentuje pomidory, używając jednego plasterka zamiast dwóch. To pochodna wysokich cen i stylu uprawy – w szklarniach ogrzewanych gazem. W money.pl opisywaliśmy też zakłócenia w łańcuchach dostaw objawiające się brakiem frytek w McDonald’s.
Amerykanom z kolei grożą braki popcornu. W czasach szalonych wzrostów tamtejsi rolnicy zabierają się za bardziej zyskowne uprawy.
Niedawno internet rozgrzała informacja o zawieszeniu produkcji kultowego sosu sriracha – producent Huy Fong Foods poinformował, że wyczerpały się zapasy papryczek chilli.
Nie wszystkie przypadki wynikają bezpośrednio z inwazji Rosjan na Ukrainę, ale wojna mocno skomplikowała sytuację. Te dwa kraje należą do jednych z największych eksporterów żywności. Tymczasem Rosja celowo próbuje spotęgować kryzys żywnościowy – blokując Ukrainie eksport żywności drogą morską i nakładając dodatkowe cła na własny eksport.