W 2019 roku Parlament Europejski zatwierdził dyrektywę "The Single-Use Plastics Directive", zwaną dyrektywą plastikową. Wymierzona jest głównie w 10 produktów jednorazowego użytku z tworzyw sztucznych, najczęściej znajdowanych na europejskich plażach czy w morzach. Pod względem ilościowym stanowią one ok. 70 proc. odpadów morskich.
Polska może nie zdążyć
Do zakazanych plastikowych produktów zaliczono: sztućce (widelce, noże, łyżki i pałeczki), talerzyki i inne naczynia, słomki do napojów, patyczki do uszu, rączki do balonów, jednorazowe pojemniki do żywności oraz kubeczki z tworzyw sztucznych. To wszystko ma zniknąć z rynku w tym roku. Unia dała czas krajom członkowskim na wdrożenie tych przepisów do 3 lipca 2021 roku.
Polska jest w trakcie przygotowywania projektu ustawy implementującej do polskiego porządku prawnego te przepisy. Wszystko wskazuje na to, że nie uda się ich uchwalić do lipca. Projekt pojawił się na stronach Rządowego Centrum Legislacji dopiero w kwietniu. W połowie maja zakończyły się konsultacje społeczne. Po uwzględnieniu zgłoszonych uwag, projekt ponownie pojawi się w czerwcu.
Czas na ekogrilla
W przygotowywanych przepisach będzie obowiązywał całkowity zakaz wprowadzania do obrotu produktów wskazanych przez Parlament Europejski. Znikną więc popularne w sezonie grillowym plastikowe tacki, sztućce, słomki i kubki. Co będzie w zamian? W sklepach już pojawiają się alternatywy. Zamiast słomek plastikowych, będą papierowe. Nie są drogie. 100 sztuk można nabyć za około 10-12 zł.
Ich wada? Bardzo szybko nasiąkają wodą i po jednym użyciu nadają się do wyrzucenia. Alternatywą mogą być słomki bambusowe. Te nie rozmiękają pod wpływem wody, można ich użyć kilkukrotnie. Za 10 sztuk trzeba zapłacić ok. 20 zł. Są jeszcze słomki z pszenicy. Są tańsze – 100 sztuk kosztuje 20 zł. Droższe są słomki z fusów kawy czy z trzciny cukrowej – bo i takie powstają. Dla porównania plastikowe słomki kosztowały kilka groszy za sztukę.
Jeśli chodzi o sztućce, to w ekologicznych alternatywach dominuje drewno i skrobia kukurydziana. Za sztućce ze skrobi kukurydzianej trzeba dać około 20 gr za sztukę. Najczęściej pakowane są w zestawy po 100 sztuk. Bambusowe są droższe. Kosztują około 60 gr za sztukę. Do grillowego ekwipunku trzeba jeszcze spakować papierowe talerzyki. Do tych zdążyliśmy się już przyzwyczaić, bo od dawna funkcjonują na rynku. Na sklepowych półkach znaleźć można zestawy pakowane po 12 sztuk. Koszt to niecałe 3 zł. Ale w sklepach internetowych można znacząco zejść z ceny za sztukę, o ile kupi się większe opakowania.
Na wynos bez plastiku
Plastik znika nie tylko ze sklepowych półek, ale i restauracji. Wiele już wprowadziło ekorozwiązania, inne wciąż szukają produktów, które zastąpią plastik. W przypadku dań na wynos, restauracje słomki plastikowe zastępują najczęściej papierowymi, w przypadku sztućców - drewnianymi.
Zmiany wprowadzają też cateringi dietetyczne. – Pudełka plastikowe zastąpiliśmy pudełkami ekologicznymi. Wykonanymi z celulozy, w których jedyne tworzywo sztuczne to folia zabezpieczająca wnętrze pudełka. W tym rodzaju opakowań folię zabezpieczającą można oderwać i umieścić w odpowiednim pojemniku do segregacji odpadów – tworzywa sztuczne lub odpady zmieszane. Samo pudełko wykonane z celulozy należy umieścić w pojemniku na papier – mówi Anna Sitarz, specjalistka ds. marketingu w Body Chief, firmie zajmującej się cateringiem dietetycznym.
Sztućce, które catering dołącza do zestawów, są wykonane ze skrobi kukurydzianej, w 100 proc. biodegradowalne i kompostowalne.
Z plastikowych słomek czy pojemników zrezygnowała już także np. sieć restauracji Sfinks. Obecnie prowadzi rozmowy z dostawcami drewnianych sztućców.