- Jest tragicznie, tak bardzo chciałbym, żebyśmy nie musieli się zamykać, ale zaczyna brakować nam pieniędzy na utrzymanie tego biznesu – zaczyna swoją opowieść pan Grzegorz, który od 16 lat prowadzi wraz z synem zakład szewski na warszawskiej Woli.
Początki powstania zakładu sięgają 1980 r., potem pan Grzegorz przejął go po wuju, a teraz przepisał go na syna. - Kiedyś nie było tak źle. Obydwoje z synem pracowaliśmy nawet po kilkanaście godzin dziennie, ale byliśmy w stanie coś zarobić. Klientów było dużo, były zyski – opowiada pan Grzegorz.
Ciąg problemów
Przez ostatnie lata w okolicy zakładu szewskiego pana Grzegorza trwała budowa metra. Przez rozkopy i trudności z parkowaniem już wtedy zmniejszyła się liczba klientów. - Jak metro oddano do użytku, to myśleliśmy, że ruch będzie większy i nasze obroty wzrosną, ale niestety wtedy wybuchła pandemia – komentuje pan Grzegorz.
Oprócz tego kłopoty finansowe związane są także z podwyższeniem miesięcznej kwoty czynszu. - Nasz lokal ma 35 m2. Kiedyś płaciłem za czynsz 10,65 zł za 1 m2, ale obok nas powstał lokal do przetargu, który został wyceniony na bardzo wysoką kwotę. W związku z tym nam podniesiono czynsz do 56 zł netto za 1 m2, chociaż propozycja podwyżki to było aż 100 zł za 1m2. Ja się nie mogłem na coś takiego zgodzić, bo na usługach nie da się zarobić takich kwot – opowiada pan Grzegorz.
Szewc mówi, że wypracować taką kwotę to jest po prostu "kosmos". - Zarobić na te opłaty jest trudno, a o zyskach nie ma nawet co mówić. Nie dość, że wysoki czynsz, to na dodatek ta wieloletnia budowa metra i pandemia. Obok nas jest dużo różnych sklepów, ale my jesteśmy lokalem usługowym i nasze zarobki nie są tak duże jak z handlu, a płacić za czynsz musimy tak samo dużo – komentuje pan Grzegorz. Uważa, że zakład usługowy nie powinien być tak samo wyceniany jak piekarnia czy sklep z odzieżą, których obroty są znacznie wyższe, bo to jest po prostu niesprawiedliwe.
Obawa o przyszłość
Pan Grzegorz wyczuł zawodu dwóch synów. Jeden z nich mimo, że był według ojca "mistrzem w tej dziedzinie", musiał wyjechać za granicę i tam szukać pracy, bo cena czynszu za wynajem lokalu nie pozwoliła mu na utrzymanie swojego biznesu. Drugi syn przejął zakład pana Grzegorza i pracują razem.
Przez ostatnie miesiące pan Grzegorz dokładał do interesu, oszczędności skurczyły się prawie do zera. - A co stanie się, jak ja zachoruję? Syn sam nie wyrobi się z pracą i będzie musiał zamknąć zakład po 2 dniach, bo nie zarobi na te opłaty. To jest niecałe 3000 zł za lokal, do tego dochodzi ZUS, już mamy 4000 zł samych opłat, a gdzie reszta? Żeby jeden człowiek na to zarobił, to naprawdę ciężka sprawa – komentuje pan Grzegorz.
Klienci cenią usługi pana Grzegorza i jego syna. Część odeszła, ale część została z szewcami i cały czas ich odwiedzają. Niestety to nie wystarcza, aby zarobić na wszystkie opłaty. - Ci ludzie chcą korzystać z naszych usług. Przychodzi grono osób starszych, którzy mają schorowane nogi albo nie mają zbyt dużo pieniędzy na nowe buty. Staram się pomagać im w nieszczęściu, robię co mogę. Nadaje ich butom nowe życie – mówi pan Grzegorz.
Lista usług, które oferuje zakład szewski na warszawskiej Woli, to nie tylko naprawa obuwia. Pan Grzegorz i jego syn posiadają specjalne maszyny, dzięki którym są w stanie dopasować obuwie dla osób, które mają jedną nogę krótszą od drugiej albo zmagają się z haluksami. - Z obuwiem jest u mnie "full opcja". Jak zrobimy Pani fleczki na naszej maszynie, to będą wyglądały jak z fabryki. Do tego naprawiamy torebki, doszywamy, przeszywamy. Czasem starsze klientki nie mają, jak dotrzeć do kaletnika, to ja im pomagam. Naprawiam paski, wymieniam suwaki, a oprócz tego można u nas naostrzyć noże czy nożyczki – opowiada pan Grzegorz.
Zakład to nie tylko miejsce pracy ojca i syna, a całe ich życie, które bez pomocy klientów może stracić sens. - Staramy się robić wszystko, aby ta usługa była zrobiona pięknie. Ja się cieszę, jak klient się cieszy. To dla nas najważniejsze – mówi pan Grzegorz.
Zakład szewski mieści się przy ul. Górczewskiej 95 na warszawskiej Woli. Pan Grzegorz zaprasza wszystkich, którzy chcą naprawić swoje obuwie, torebkę czy pasek.