Na czym ma polegać test przedsiębiorcy? Fiskus ma sprawdzać, czy ludzie prowadzący działalności gospodarcze są faktycznie przedsiębiorcami. Ten, kto poprzez działalność ucieka przed etatem, może testu nie przejść.
Pomysł szybko skrytykowało środowisko biznesowe. Z nieoficjalnych informacji wynika, że rząd się przejął falą krytyki tego pomysłu. Być może więc zmieni się jego nazwa, ale sama idea sprawdzania firm ma wejść w życie.
Czy w podobny sposób są kontrolowani przedsiębiorcy w innych krajach? - Nigdy się z czymś takim nie spotkałam - mówi nam księgowa z Berlina. Testu nie muszą się też obawiać przedsiębiorcy z Czech oraz Wielkiej Brytanii. Tymczasem pełni obaw są Polacy. Tak bardzo, że myślą nad "ucieczką" przed testem za granicę.
Gwiazdowski: podatki do zmiany. Połowa firm nie płaciła. Obejrzyj wideo:
"Test przedsiębiorcy? Pomysł rodem z Polski"
- Nie spotkałam się nigdy z testem przedsiębiorcy w Czechach, nic mi też nie wiadomo, żeby były plany wprowadzenia takiego rozwiązania - mówi w rozmowie z money.pl Paulina Wołowczyk z firmy Czechy Biznes Expert, która pomaga rejestrować spółki w tym kraju. Jak mówi, w ogóle relacje pomiędzy firmami a fiskusem wyglądają tam inaczej niż nad Wisłą.
- W Czechach prowadzi się biznes z pewnością łatwiej i przyjemniej niż w Polsce. Nie ma tylu kontroli, nie czeka się miesiącami na zwrot VAT-u. To chyba zresztą jedna z największych zalet posiadania firmy w tym kraju. Bo mniejsze opłaty i podatki to w dużej mierze mit - zaznacza.
Czytaj też: Test przedsiębiorcy wystraszył jednoosobowe biznesy. Przepisów nie ma, pomysły na obejście już tak
Czy jeśli polski rząd wprowadzi test, to przedsiębiorcy będą chcieli się rejestrować w Czechach? Zdaniem Pauliny Wołowczyk może tak być - co nie znaczy, że to dobry pomysł. Jak przewiduje, zarejestrowanie działalności w Czechach nie sprawi, że będzie można przejść test - bo przecież cały czas to będzie działalność w Polsce, choć zarejestrowana poza granicami kraju. Zaznacza też, że polskie urzędy mogą łatwo i szybko zweryfikować takich przedsiębiorców.
- Również niemieckie urzędy nie robią przedsiębiorcom testów - przekonuje nas polska księgowa z zachodniej części Berlina - Czy to dlatego, że niemieccy pracodawcy nie "wypychają" pracowników na samozatrudnienie? - dopytuję.
- Ależ skąd. Takie sytuacje są w Niemczech nagminne. Na przykład w budowlance to norma. Jak ktoś chce pracować na budowie, to bardzo często słyszy "no dobrze, to poproszę założyć działalność". Pracownikom nie zawsze się to podoba, niektórzy idą do sądów, bo woleliby etat. Ale niemieckiego fiskusa niespecjalnie to interesuje. Dla niego się liczy przede wszystkim to, czy podatki są rozliczane. Test przedsiębiorcy to chyba polski pomysł, ja nigdy o tym nie słyszałam - dodaje nam księgowa.
Przyznaje, że Polacy często chcą uciekać przed podobnymi pomysłami za granicę - i rejestrować firmy w Niemczech. - Dlatego proszę mnie nie cytować. I tak mam już mnóstwo telefonów, że nie nadążam - śmieje się. Radzi jednak każdemu dobrze się zastanowić. Bo polskie urzędy są wrażliwe na rejestrowanie firm za granicą, jeśli przedsiębiorca działa tak naprawdę w kraju.
- W ogóle jednak warto zwrócić uwagę, że prowadzenie firmy w Niemczech wcale nie jest takie proste. Słyszałam wiele opinii, że w Polsce jest to jednak dużo łatwiejsze. A na pewno znacznie tańsze. Fakt, nie ma tu testu przedsiębiorcy - i raczej nie będzie. Ale kontrole są, a wszystkie dokumenty w firmach trzeba przechowywać nawet 10 lat - słyszymy.
"Mnóstwo zapytań, brexit niestraszny"
A jak jest w Wielkiej Brytanii? Dzwonimy do biura rachunkowego "Firma w Anglii", które mieści się w południowo-zachodniej części Londynu. Dla pracowników biura sama idea testu przedsiębiorcy brzmi dziwnie. - Tu jest duża elastyczność, jeśli chodzi o traktowanie przedsiębiorców przez państwo. Nie ma takich restrykcji - słyszymy.
W biurze słyszymy też, że w ostatnich kilku tygodniach firma dostaje mnóstwo zapytań od Polaków z kraju. Jest ich więcej o nawet 200 proc. Zdaniem pracowników biura, główną przyczyną takiego zainteresowania mogą być właśnie plany wprowadzenia testu. Zainteresowanie zakładaniem działalności na Wyspach zaskoczyło zresztą polskich księgowych z Londynu - tym bardziej że kraj przygotowuje się do wyjścia z Unii. Ale okazuje się, że strach przed polskim fiskusem jest często silniejszy niż strach przed brexitem.
W Wielkiej Brytanii nawet jednak jeśli nie istnieje "test", to zatrudnienie na podstawie działalności gospodarczej może zakwestionować sąd na podstawie przepisu znanego jako IR35.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl