Jego zdaniem kolejki na przejściach z Białorusią i Ukrainą zawsze były, ale znacznie krótsze. Tymczasem w środę rano było to 39 godzin czekania, a wieczorem już 67. - Nie mamy dokładnych danych, ile w kolejce w Bobrownikach jest polskich samochodów, ale szacujemy, że jakieś 30 proc. to nasi - twierdzi ekspert.
- W transporcie średniodystansowym każda dodatkowa doba postoju na granicy powoduje, że w następnym tygodniu pracy kierowcy, taki przewóz się nie mieści w grafiku - wyjaśnia Andrzej Bogdanowicz.
Dodaje, że kierowca musi wtedy odebrać odpoczynek tygodniowy po 5 dniach pracy, więc jeśli wypadnie mu jeden dzień stania w kolejce, nie pojedzie już od razu w podobną trasę. - Jak mówią przewoźnicy, z tygodniowego zarobku jest to strata 50 proc., czyli jakieś kilkaset euro, albo całości jakieś 1,5 tys. euro - mówi ekspert.
Jego zdaniem straconej doby nie da się już nadrobić. - Trasy są tak dobierane, że kierowca w tygodniu robi takie dwie albo jedną. Jak robi jedną, wtedy strata jednego czy dwóch dni powoduje, że w następnym tygodniu on już nie pojedzie - dodaje.
Zamknięcie przejścia w Kuźnicy nie wywraca rynku
Według niego na szczęście transport na Wschód realizowany przez polskich przewoźników w ostatnich latach znacznie zmalał. Dodał, że powodem z jednej strony było wypieranie polskich przewoźników przez firmy białoruskie, ukraińskie, czy rosyjskie. To także rezultat embarga nałożonego na Mińsk, co wykorzystują zwłaszcza Rosjanie.
- Jeszcze kilka lat temu do tych trzech krajów polskie firmy robiły ponad 1 mln przejazdów rocznie, teraz 30, może 40 proc. tego, więc sytuacja z zamknięciem przejścia w Kuźnicy, nie wywraca nam rynku - ocenia ekspert.
Przypomnijmy, że w związku z kryzysem migracyjnym we wtorek o godz. 7 rano zostało zamknięte przejście graniczne w Kuźnicy. W związku z tym podróżni kierowani są na inne przejścia: w Bobrownikach lub Kukurykach (Koroszczynie), które jest w województwie lubelskim.
Bobrowniki to obecnie jedyne w regionie przejście graniczne obsługujące drogowy ruch towarowy. Od rana we wtorek zamknięte jest do odwołania sąsiednie przejście w Kuźnicy. Niedaleko tego przejścia, po stronie białoruskiej znajduje się od poniedziałku koczowisko kilkuset migrantów, dochodziło tam do prób sforsowania granicy siłą.
W środę rano czas oczekiwania na odprawę w Bobrownikach szacowany był na 39 godzin, w kolejce stało ponad 800 ciężarówek. Według danych Krajowej Administracji Skarbowej i Straży Granicznej, wieczorem czas oczekiwania na wyjazd z Polski przez to przejście sięgał już 67 godzin. A w kolejce o długości 25 km stało 1,2 tys. ciężarówek.