W czwartek Trybunał Konstytucyjny ogłosił, że aborcja z powodu ciężkiego uszkodzenia płodu jest niekonstytucyjna. Sprawa wzbudza wielkie emocje ze względów medycznych i światopoglądowych. Ale czy decyzja TK oznacza, że Polki przestaną przerywać ciąże?
Kliniki z Holandii i Wielkiej Brytanii już zadeklarowały, że nie odmówią przyjęcia Polek, które zdecydują się na aborcję z powodu wad genetycznych płodu. Cena takiego zabiegu w szpitalu razem z dojazdem i pobytem wynosi ok. 3 tys. euro.
Wiele Polek może też skorzystać z pomocy tunezyjskich lekarzy. W tym arabskim i jednocześnie świeckim kraju aborcja na życzenie dozwolona jest do 12 tygodnia ciąży. Po tym czasie zabieg jest możliwy po okazaniu dokumentów.
Zabiegi wykonywane są w szpitalach, klinikach i centrach planowania rodziny. Wg danych Krajowego Biura ds. Rodziny i Ludności rocznie przeprowadza się tam 17 tysięcy zabiegów.
Koszt aborcji waha się od tysiąca do sześciu tysięcy dinarów tunezyjskich, czyli od 1400 do 8400 zł. Cena zależy od miejsca wykonywania zabiegu oraz zaawansowania ciąży i stanu zdrowia kobiety.
Klientki agencji Cosmetica Travel z Tunisu za zabieg w znieczuleniu anestezjologicznym muszą zapłacić 560 funtów brytyjskich (2,8 tys. zł). W cenę wliczony jest jednodniowy pobyt w szpitalu.
- Jeśli chodzi o klientki z zagranicy, to Polek jest najwięcej – ocenia Yasminne, tunezyjska położna.
Ile rocznie Polek korzysta z usług tunezyjskich szpitali i klinik?
– Przyjeżdżają ich setki, może nawet tysiące. Nikt nie prowadzi dokładnych statystyk. Jesteśmy dyskretni, nie podajemy takich informacji. Mimo że Tunezja to afrykański kraj, medycynę mamy na najwyższym poziomie. Nasi lekarze kształcą się m.in. we Francji i Niemczech – podkreśla położna.
Hakim z Sousse, tunezyjski wykładowca i przewodnik turystyczny opowiada, że widział wiele Polek, które pod pretekstem spędzenia wakacji przylatują z grupami turystycznymi, a następnie się od nich odłączają i kierują prosto do klinik aborcyjnych lub szpitali na zabieg.
Czarterowy bilet lotniczy wykupiony w biurze podróży jest na ogół stosunkowo tani (maksymalnie kilkaset złotych), a ceny w tunezyjskich szpitalach dużo niższe niż w Zachodniej Europie. I co ważne: w Tunezji nikt kobiet nie umoralnia i nie potępia.
Z danych organizacji feministycznych wynika, że Polki wykonują co roku od 80 do 120 tys. zabiegów przerywania ciąży. Szacunki te oparte są na estymacji sytuacji w Hiszpanii. Struktura tamtejszego społeczeństwa i liczba kobiet w wieku rozrodczym odpowiada polskiemu. Jednak tylko 1200 spośród tych dziesiątków tysięcy aborcji została uwzględniona w oficjalnych statystykach rządowych, reszta to tzw. podziemie aborcyjne.
Według aktywistek z ruchów feministycznych, po czwartkowym wyroku Trybunału podziemie aborcyjne będzie jeszcze większe. Przybędzie też dramatów.
- Ten wyrok doprowadzi do jeszcze większych nierówności w społeczeństwie oraz ograniczenia dostępności badań prenatalnych. Kobiety będą wyjeżdżać na zabiegi za granicę, a te, których nie będzie na to stać, będą zmuszone urodzić niepełnosprawne dzieci i patrzeć, jak te umierają na ich oczach - uważa Kamila Ferenc, prawnik Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.
Takiego samego zdania jest też Justyna Wydrzyńska z inicjatywy "Aborcja bez granic". - Zmuszanie kobiet do rodzenia płodu, który wkrótce po porodzie umiera matce na rękach, to zwykła tortura. Nie pozwolimy na to. Już mamy z kilku szpitali w Europie zapewnienie, że przyjmą takie osoby na zabieg u siebie - informuje Wydrzyńska.
Na 188 zagranicznych wyjazdów, które zorganizowały już w tym roku, 10 to były kobiety w ciążach, gdzie płody miały poważne wady rozwojowe. - Polski personel medyczny zwykle przeciągał w ich przypadku badania i procedury medyczne w czasie, tak, by nie mogły one już usunąć płodu z powodów proceduralnych – opowiada Wydrzyńska.
Chociaż wiele państw europejskich zamknęło już granice z powodu pandemii COVID-19, nadal istnieje możliwość wykonania zabiegu w Europie legalnie i bezpiecznie, chociaż trzeba za niego na ogół zapłacić.
Najpopularniejszym kierunkiem wyjazdowym były dotąd Czechy. Tam zabieg wykonywany jest zazwyczaj w prywatnych klinikach aborcyjnych prowadzonych przez polskich lekarzy. Koszt zabiegu (możliwy tylko do końca 12 tygodnia ciąży) to 460 euro. Teraz Czechy są jednak dla Polaków zamknięte.
Aborcja za granicą - koszty są różne
Nadal można wyjechać do Holandii. Przerwanie ciąży do 21 tygodni i 6 dni kosztuje tam 970 euro (4,4 tys. zł), a w Wielkiej Brytanii do 23 tygodni i 6 dni – 1 tys. funtów (5 tys. zł). To najwyższe stawki za tego rodzaju zabiegi, gdyż dotyczą ciąż już rozwiniętych, których przerwanie wymaga wywołania porodu.
Zabiegi takie można wykonywać wyłącznie w szpitalach. Prywatne kliniki nie mają prawa ich przeprowadzać ze względu na duże ryzyko.
- Są też takie kraje jak Belgia, gdzie za usunięcie płodu osoby ubezpieczone nie płacą wcale. Polki również. Wystarczy karta EKUZ. Wyjazd tam jest teraz jednak niemożliwy z powodu ograniczeń wprowadzonych z powodu pandemii - podje przykład Wydrzyńska.
Z kolei w Hiszpanii ubezpieczone kobiety mogą wykonać zabieg bezpłatnie, ale szpitale mogą doliczyć koszty związane z dodatkowymi badaniami.
W przypadku ciąż powyżej 12 tygodnia praktycznie nigdzie w Europie już nie wykonuje się legalnie zabiegów na żądanie kobiety. Szpitale wymagają pełnej dokumentacji medycznej: badań prenatalnych, orzeczeń lekarskich o poważnych wadach genetycznych płodu i aktualnego USG. Tymczasem kobiety w Polsce dowiadują się o wadach rozwojowych dziecka dopiero ok. 14 tygodnia ciąży. W przypadku wad serca jest to 18 tydzień. Pełna diagnostyka wykonywana jest pomiędzy 21-22 tygodniem ciąży.
- Dla kobiet, które dowiadują się tak późno o poważnych wadach genetycznych płodu, decyzja o przerwaniu ciąży jest prawdziwym dramatem. One nie przerywają zaawansowanej ciąży z powodu "widzimisię" – podkreśla aktywistka.
Próbowaliśmy w piątek dodzwonić się do organizacji "pro life" z prośbą o komentarz. Niestety, telefon rzecznika prasowego Instytutu Ordo Iuris jest wyłączony i nie można nawet zostawić mu wiadomości.
Na Twitterze pojawił się za to krótki wpis Ordo Iuris, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego zapadł tego samego dnia, co podpisanie Deklaracji Konsensusu Genewskiego.
"Te dwa wydarzenia, potwierdzające ochronę życia, stanowią przełom na skalę europejską i światową" - skomentował krótko Filip Furman, dyrektor Centrum Bioetyki Instytutu "Ordo Iuris".