Sprawę opisywaliśmy w naszych serwisach w weekend. Pod jednym z krakowskich klubów nikt nie myślał o utrzymywaniu dystansu społecznego czy zasłanianiu ust i nosa.
Imprezowicze liczyli, że uda im się wejść do klubu i kontynuować zabawę, podczas gdy lokal musiał zamknąć drzwi o północy. To jednak nie zniechęcało młodych ludzi.
W poniedziałek nieodpowiedzialne zachowanie młodzieży skomentował Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
- Ci wszyscy ludzie powinni ponieść konsekwencje, niekoniecznie finansowe. Skierować ich do pracy z chorymi na COVID-19. Wtedy zobaczą rzeczywistość - mówił ekspert w programie "Newsroom".
- Takie podejście do obostrzeń uważam za brak szacunku do drugiego człowieka, w kolejce stały głównie młode osoby, które nie są w grupie najwyższego ryzyka - mówił nam z kolei Adam Pasierb, który wykonał i udostępnił zdjęcie na Twitterze.
Dodał również, że na miejscu interweniowała policja. Udało nam się poznać efekt tej interwencji.
Czytaj też: Obostrzenia obostrzeniami, a Polacy chcą się bawić. Kolejka gigant do krakowskiego klubu
- Około północy policjanci otrzymali informację, że przed jednym z krakowskich klubów, przy Placu Dominikańskim stoi w tłoku kilkadziesiąt osób. Policjanci podjechali na miejsce i potwierdzili, że rzeczywiście jest to około 60 osób, które najprawdopodobniej chcą wejść do klubu lub właśnie go opuściły - relacjonuje Sebastian Gleń, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
Jak dodał, przy użyciu megafonu policjanci "poprosili stojące tam osoby o niegrupowanie się i przypomnieli o obowiązku zachowania dystansu oraz nakładania maseczek". - Ludzie podporządkowali się poleceniom i opuścili to miejsce - mówi Gleń.
Mandatów za łamanie obostrzeń jednak nie było. To jednak nie znaczy, że obyło się zupełnie bez konsekwencji.
- W dwóch przypadkach policjanci wystawili mandaty karne – za spożywanie alkoholu w miejscu publicznym – w wysokości 100 złotych - mówi przedstawiciel małopolskiej policji.
Brak zachowania obostrzeń sanitarnych pozostał więc bez żadnej dotkliwej kary.