Nowy okręt patrolowo-ratowniczy OPV nazwany imieniem gen. Józefa Hallera od kilku dni stoi w porcie na Westerplatte. Wybudowali go dla Morskiego Oddziału Straży Granicznej (MOSG) Francuzi ze stoczni Socarenam.
Jednostka przeszła już wiele testów technicznych, teraz trwają przeglądy inwentarzowe. Jeśli wypadną pomyślnie, w piątek, 15 września, nastąpi oficjalne przekazanie statku straży – dowiedział się nieoficjalnie money.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Procedurom przekazania statku w porcie towarzyszy wielkie napięcie. Może on nie zostać przekazany w umówionym terminie. Francuzi dążą, by w protokole znalazła się informacja o dużej niedopłacie, którą oszacowali na ok. 20 mln zł (5 mln euro, to 20 proc. wartości kontraktu - przyp. red.) – mówi nasze źródło informacji.
Nasz rozmówca dodaje, że MOSG może nie tylko nie zaakceptować takiego zapisu w dokumentach przekazania statku, ale również nie odebrać statku z powodu np. zastrzeżeń technicznych co do jego wykonania. Wówczas za każdy dzień spóźnienia Francuzi będą płacić stronie polskiej karę w wysokości 0,05 proc. wartości statku (wartość kontraktu to ok. 111 mln zł).
Polskie firmy żądają zapłaty
Jak dowiedział się money.pl, w sprawę budowy jednostki dla MOSG zaangażowanych jest też kilka firm polskich. To podwykonawcy, którzy wykonali część prac na statku i teraz mają roszczenia do francuskiego właściciela stoczni o zapłatę wielu tysięcy euro. Wysłali do Francuzów pisma przedprocesowe z żądaniem zapłaty.
Zgodzili się z nami rozmawiać, ale chcą pozostać anonimowi.
Właściciele stoczni Socarenam winni są mojej firmie grubo ponad sto tysięcy euro. O tyle przekroczyliśmy budżet. Budując statek, a było to w czasie pandemii COVID-19, nie mogłem przewidzieć, że ceny materiałów – głównie aluminium – tak wzrosną, albo usługi holownicze będą o kilkadziesiąt tysięcy euro droższe – podaje przykłady przedsiębiorca.
Druga z poszkodowanych firm jest dzisiaj w stanie upadłości. Jej współwłaściciel szacuje swoje roszczenia wobec Francuzów na ok. 70 tys. euro – tylko przy tej konkretnej jednostce. Byli też zatrudnieni przy innych projektach dla Socarenam, ale wszystkie kontrakty z nimi zostały przez Francuzów zerwane. Również i ten przedsiębiorca zamierza dochodzić od Francuzów swoich roszczeń.
Zamiast sukcesu jest wstyd. Francuzi pozywają Polskę
Przedstawiciele strony francuskiej potwierdzili nam, że otrzymali kilka pism przedprocesowych od polskich podwykonawców z żądaniem zapłaty. Dodają również, że stocznia dąży do osiągnięcia ugody ze stroną polską i zawarcia konsensusu w sprawie płatności.
Dlaczego patrolowiec budowali Francuzi?
Prokuratoria Generalna reprezentuje MOSG w Sądzie Okręgowym w Gdańsku, gdzie Socarenam złożył na początku sierpnia wniosek o nakaz zapłaty, dostała od tego sądu czas do końca września na ustosunkowanie się do sprawy.
Jeśli Prokuratoria odrzuci wniosek Francuzów, rozpocznie się proces. Zarówno Prokuratoria, jak i MOSG nie mogą wypowiadać się na temat sprawy do czasu jej prawomocnego zakończenia. Unikają tego również Francuzi.
Jak zauważył Rafał Zahorski, ekspert morski oraz pełnomocnik marszałka województwa zachodniopomorskiego ds. gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, takie patrolowce jak OPV dla straży powinny budować stocznie w Polsce. Dlaczego statek wybudowali więc nam Francuzi?
W pierwszym przetargu na budowę okrętu dla MOSG w 2019 r. jako jedyna zgłosiła się PGZ Stocznia Wojenna. Jej oferta wyniosła 147 mln zł. Postępowanie unieważniono. W drugim przetargu – rozstrzygniętym już w lutym 2020 r., czyli tuż przed wybuchem pandemii COVID-19 – Stocznia Wojenna zaoferowała kwotę niższą, bo 138 mln zł, ale jej rywalem był już francuski Socarenam, który zaoferował, że wybuduje statek za 111 mln zł. I wygrał.
Stocznia Wojenna odwoływała się od tej decyzji do Krajowej Izby Odwoławczej, co sprawiło, że Francuzi podpisali kontrakt z MOSG z kilkumiesięcznym opóźnieniem. Pojawiło się ryzyko dotyczące terminowej dostawy statku. Zapytaliśmy biuro prasowe Stoczni Wojennej, dlaczego się odwoływali od decyzji MOSG i czy była to zemsta na konkurencji?
W odpowiedzi otrzymaliśmy komunikat prasowy, że PGZ SW jest stocznią, która w swojej ponad stuletniej historii wybudowała ponad 300 jednostek pływających. Z odpowiedzi wynika, że zatrudnia ona wykwalifikowaną kadrę, która "sporządza oferty przetargowe oparte na realistycznych założeniach dotyczących kosztów wykonania jednostki oraz oczekiwanej marży".
Stocznia Wojenna dodaje również, że obecna sytuacja z OPV jest tego potwierdzeniem. – Jeżeli dodamy do ceny zwycięskiej oferty (111 mln zł) kwotę dodatkowego wynagrodzenia, które rości sobie wykonujący ją podmiot (5 mln euro), to otrzymamy kwotę praktycznie zbieżną z tą zaoferowaną przez PGZ SW w roku 2019 – podkreśla stocznia.
KE "dosypie" pieniądze na okręt?
Zwróciliśmy się również w czwartek rano z wieloma pytaniami do MOSG dot. między innymi tego, czy nastąpi w piątek odbiór statku i czy zwracali się do Komisji Europejskiej z wnioskiem o zwiększenie finansowania na ten projekt? Aż 90 proc. kosztów budowy tej jednostki jest pokrywana z funduszy unijnych.
Na odpowiedź na nasze pytania jeszcze czekamy.
Katarzyna Bartman, dziennikarka money.pl