Ostateczna decyzja Lewicy ma zostać ogłoszona 15 grudnia. Jak wynika z informacji money.pl, w tej chwili faworytów jest dwójka - wicemarszałek Senatu Magdalena Biejat i prezydent Włocławka Krzysztof Kukucki. - Wiele zależy od decyzji Biejat. Jeśli nie będzie chciała wystartować, a pewnie odmówi, wtedy pewniakiem jest Kukucki - słyszymy od osoby z obozu Lewicy. Inny rozmówca dodaje, że pierwszeństwo podjęcia decyzji będą mieć kobiety i że wcale nie wykluczałby jeszcze z tej rywalizacji Magdaleny Biejat. - Ona jest dobrze odbierana przez struktury, także te wywodzące się z SLD, mimo że sama jeszcze niedawno należała do Partii Razem - mówi.
O wariancie obrania kierunku na Kukuckiego usłyszeliśmy po piątkowym spotkaniu sekretarzy wojewódzkich Nowej Lewicy z kierownictwem partii - Włodzimierzem Czarzastym i Anną Marią Żukowską. Spotkanie było poświęcone m.in. przygotowaniom do kampanii prezydenckiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kukucki "bardzo chce"
Sam Kukucki w rozmowie z nami twierdzi, że jak dotąd nie padła w jego stronę żadna oficjalna propozycja. Jak dodaje, na razie skupia się na potrzebach zarządzanego przez niego Włocławka, choć jednocześnie nie sprawia wrażenia, by miał odrzucić ewentualną propozycję partii, gdyby ta w końcu nadeszła.
W grze jest jeszcze Magdalena Biejat, która chwilę temu, wraz z kilkoma osobami, opuściła szeregi Partii Razem, a także Katarzyna Kotula, minister w Kancelarii Premiera. Wszyscy się już raczej pogodzili z tym, że szefowa resortu rodziny i pracy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk nie jest zainteresowana startem. Głównym powodem ma być to, że nie chce na kilka miesięcy kampanii, w której główny bój i tak stoczy się między kandydatem KO i PiS, brać urlopu i zostawiać kierowany przez nią resort.
Pojawiły się obawy, że gdyby Dziemianowicz-Bąk tak zrobiła, to w tym czasie kontrolę nad resortem przejęłaby Aleksandra Gajewska z KO. W podobnej sytuacji jest także wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski, który również był wymieniany na giełdzie nazwisk.
Kukucki był do niedawna senatorem, a także wiceministrem rozwoju i technologii. Wystartował jednak w ostatnich wyborach samorządowych, a w związku z uzyskanym mandatem prezydenta Włocławka odszedł z rządu. Wygasł też jego mandat senatorski. Zaletą Kukuckiego ma być właśnie to, że dwukrotnie wygrał wybory jako kandydat szerszej koalicji. Najpierw zdobył mandat senatorski w wyborach 15 października 2023 r., a wiosną został prezydentem Włocławka. - Na pewno jest kandydatem, który bardzo chce - podkreśla polityk Lewicy.
Walka o przywództwo
W tle kampanii prezydenckiej jest przyszły pojedynek o przywództwo na lewicy. W maju równolegle do wyborów prezydenckich ma się odbyć kongres Lewicy, na którym mają zapaść decyzje dotyczące zmian statutu partii, a jesienią przyszłego roku Lewica ma wybrać przewodniczącego. Lewica powstała z połączenia Wiosny Roberta Biedronia i SLD, do tej pory widać to w strukturze partii - rządzą nią na poziomie krajowym dwaj współprzewodniczący Włodzimierz Czarzasty i Robert Biedroń, podwójne kierownictwo jest także na poziomie wojewódzkim.
Dziś najbardziej prawdopodobny jest wariant, że na poziomie wojewódzkim będzie jeden przewodniczący, a na krajowym możliwa będzie dwójka lub jeden w zależności od bieżącej decyzji partii. Włodzimierz Czarzasty dawał sygnały, że nie będzie ubiegał się o wybór, a do startu szykują się inni politycy Lewicy. Start w wyborach prezydenckich takiego kandydata, jeśli jego wynik będzie słaby, może osłabić szanse na ubieganie się o przywództwo Lewicy. A wybory nie będą dla niej łatwe, bo KO wystawia Rafała Trzaskowskiego, który ma dobre notowania także w lewicowym elektoracie. To dla czołówki Lewicy może być argumentem, żeby zachować się ostrożnie i nie skakać na głęboką wodę w wyborach prezydenckich.
Choć nasi rozmówcy przestrzegają, że jeszcze ostateczne rozstrzygnięcia nie zapadły. - Tak wygląda sytuacja na dziś, ale widzimy, jaka jest kampania, do rozstrzygnięcia zostały dwa tygodnie. Może tym, którym dziś się nie chce, w tym czasie się zachce - ocenia polityk Lewicy.
Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl