Rafał Brzoska twierdzi, że Polska powinna wyszkolić obywateli na wypadek wojny i uważa, że mógłby tym zająć się polski biznes.
Firmy będą szkolić pracowników?
"Jako firma możemy – przy odpowiednich regulacjach i zachętach – zorganizować szkolenie, wyposażyć w broń, kamizelki kuloodporne i mundury. Jeśli w akcji weźmie udział 5 proc. z każdego miliona pracowników, to będziemy mieć 50 tys. dobrze przeszkolonych osób rozsianych po całym kraju do natychmiastowej dyspozycji dowódców wojskowych" - przekonywał milioner w rozmowie z "Forbesem".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Rząd ma alternatywę: będzie organizował te siły sam, co będzie długo trwało i pochłonie dużo pieniędzy albo włączy do tego firmy, które zrobią to szybciej, taniej i sprawniej. Przecież my będziemy w stanie stworzyć te oddziały niejako u źródła, gdzie one mogą być najbardziej potrzebne, w konkretnej jednostce organizacyjnej" - dodawał Rafał Brzoska.
Brzoska zachęca, aby wzorować się na modelu fińskim. Przeszkoleni obywatele w razie zagrożenia mogą odebrać broń m.in. z lokalnych zbrojowni przy zakładach pracy.
MON nie mówi "nie"
Z nieoficjalnych informacji, do jakich dotarł money.pl wynika, że Ministerstwo Obrony Narodowej przychylnie spogląda na pomysł milionera.
- Wsparcie podatkowe dla pracodawców zatrudniających żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej i aktywnej rezerwy to temat, który jest wart przeanalizowania. W praktyce mogłoby to wyglądać tak: żołnierz WOT-u pracuje w danej firmie i ta firma płaci niższe podatki. Od dawna mówimy o praktyce społecznej odpowiedzialności biznesu, teraz czas na odpowiedzialność za bezpieczeństwo - mówi nam jedna z ważnych osób w Ministerstwie Obrony Narodowej.
Resort ma w tej kwestii rozmawiać z przedstawicielami biznesu.