4 października państwa Unii Europejskiej zgodziły się na wprowadzenie ceł na chińskie auta elektryczne. To właśnie do UE trafia 40 proc. eksportu "elektryków" z Państwa Środka. Jest już odpowiedź rządu w Pekinie. Już od piątku, 11 października, importerzy brandy z UE będą musieli wpłacać "kaucje zabezpieczające na rzecz organów celnych". To uderzy przede wszystkim we Francję.
- Jeśli chodzi o kwestię ceł, mówimy jasno: jesteśmy przeciwko cłom na auta elektryczne z Chin. To nikomu nie pomoże - stwierdził Florian Huettl na kameralnym spotkaniu z dziennikarzami z Polski, w którym udział wzięła redakcja money.pl.
Huettl podkreślił, że Opel to firma globalna, która współpracuje z dostawcami na całym świecie i dlatego "wierzy w moc współpracy" a "sprzeciwia się wszelkim środkom, które wzmocnią fragmentację świata" i utrudnią handel międzynarodowy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak dowiedziała się wówczas PAP, przeciwko wprowadzeniu ceł na auta elektryczne z Chin były: Niemcy, Węgry, Malta, Słowenia i Słowacja. Od głosu wstrzymały się: Belgia, Czechy, Grecja, Hiszpania, Chorwacja, Cypr, Luksemburg, Austria, Portugalia, Rumunia, Szwecja i Finlandia. Polska i pozostałe kraje UE były za. Bruksela zarzuca Pekinowi dotowanie producentów "elektryków", co ma dawać im wyraźną przewagę cenową na rynkach w Europie.
- Blokowanie importu samochodów elektrycznych z Chin - a tak rozumiem ewentualne karne cła - nie sprawi, że kondycja europejskich producentów nagle się poprawi - ostrzegał w rozmowie z money.pl Charlie Zhang, wiceprezes koncernu Chery Automobile, największego eksportera chińskich aut. - Nie sądzę, byśmy stanowili zagrożenie dla europejskich firm. Cały czas powtarzam: liczę, że możemy zostać bardzo dobrymi partnerami - dodał.
Bruksela stawia sprawę jasno
Tanie samochody z Chin zalewają europejski rynek i z tej perspektywy stanowią zagrożenie dla europejskiego przemysłu motoryzacyjnego.. Z danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Pojazdów (ACEA) wynika, że w 2019 r. auta chińskich marek stanowiły 0,4 proc. sprzedaży nowych "elektryków" w Unii Europejskiej. W 2020 r. udział ten wzrósł do 1,4 proc., w kolejnym do 1,7 proc., a na koniec 2022 r. osiągnął 3,7 proc. Według danych Komisji Europejskiej, w 2025 r. udział ten sięgnie 15 proc.
Jak pisaliśmy w money.pl, ekspansja chińskich marek motoryzacyjnych w Europie to nie przypadek, a konsekwentnie realizowany plan Xi Jinpinga.
- Chińczycy przez wiele lat się uczyli. Zresztą to my, Europejczycy, pozwoliliśmy im wejść na odpowiedni poziom jakościowy. Wszystkie inwestycje czynione przez europejskie marki w Chinach, odbywały się w pełnej współpracy z chińskimi firmami. Taki był wymóg. I to pozwoliło Chińczykom poznać i przejąć technologie, zdobyć doświadczenie. Efekty widzimy dzisiaj - mówił nam Wojciech Drzewiecki z Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar.
Do kwestii zarzutów o dotowanie producentów aut z Chin przez tamtejszy rząd, odniósł się Huettl. - Na całym świecie musimy oczywiście pracować na równych warunkach. I dlatego wszelkie bezprawne dotacje, które mogą być udzielane gdziekolwiek firmom motoryzacyjnym, dając im nieuzasadnioną przewagę, muszą zostać skorygowane - podkreślił w czwartek w Warszawie.
Decyzje o nałożeniu ceł są wynikiem dochodzenia ws. aut elektrycznych z Chin, które przeprowadziła Komisja Europejska. - Europa jest otwarta na konkurencję, ale nie na wyścig w stronę dna. To zaburza nasz rynek. I tak jak nie będziemy akceptować zaburzeń z wewnątrz, tak nie zaakceptujemy zaburzeń zewnętrznych - mówiła Ursula von der Leyen, przewodnicząca KE, podczas orędzia o stanie UE w 2023 r.
Stellantis ma wspólny biznes z Chińczykami
Dopytywany przez money.pl stwierdził, że ewentualne działania odwetowe Pekinu wymierzone w eksport aut z UE do Chin, nie odbiją się na biznesie Opla. - Nie sprzedajemy samochodów w Chinach. Jako część koncernu Stellantis nie mamy tego w planach - odpowiedział.
Stellantis wycofał się z chińskiego rynku w 2023 r. Wtedy sprzedał swoje trzy fabryki - w Chengdu, Xiangyang i Wuhan. Europejski koncern działał w Chinach w ramach joint-venture z Dongfeng Motors - Dongfeng Peugeot Citroën Automobile. CEO koncernu Carlos Tavares zapowiedział taką decyzję rok wcześniej.
Stellantis znalazł w Chinach kolejnego biznesowego partnera. Huettl przypomniał, że koncern współpracuje w Europie z chińską firmą Leapmotor - producentem aut elektrycznych i SUV-ów, działającym od 2015 r. W spółce joint-venture pod nazwą Leapmotor International koncern Stellantis ma 51 proc. udziałów, Chińczycy - pozostałe 49 proc. Debiut odbył się kilka tygodni temu w Mediolanie.
Leapmotor International wprowadził do sprzedaży dwa modele:
- miejski samochód: T03,
- SUV-a z segmentu D: C10.
Na rozpoczynającej się w poniedziałek 90. edycji Paris Motor Show, Leapmotor International ma zaprezentować kolejny model, SUV-a z segmentu C pod nazwą B10. Stellantis zapłacił 1,5 mld euro za 21 proc. udziałów w Leapmotor. Planuje wykorzystywać swoje zasoby przemysłowe oraz sieć sprzedaży do oferowania chińskich aut. Ma też sposób, jak spróbować obejść cła.
W czerwcu analitycy z firmy Jeffries ujawnili, że fabryka w Tychach wyprodukowała pierwszą, testową serię modelu Leapmotor T03. Właściwa produkcja ma się rozpocząć jeszcze w tym roku, o czym pisał serwis autokult.pl. "Model ma być montowany w Tychach z gotowych zestawów importowanych z Chin, co najprawdopodobniej pozwoli marce uniknąć wysokich ceł nałożonych przez UE na chińskie pojazdy elektryczne" - czytamy.
W podobny sposób planuje działać Chery Automobile. Chiński koncern sfinalizował zakup dawnej fabryki Nissana w Barcelonie. Zhang zapowiadał, że już od listopada będzie tam powstawać model Omoda 5 z napędem elektrycznym (BEV). Serwis Automotive News Network doniósł, że Chińczycy przesunęli start produkcji w Hiszpanii na październik, ale 2025 r.
Koncern Stellantis poinformował, że pierwszymi rynkami, na których Leapmotor International rozpocznie swoją sprzedaż w Europie będą: Belgia, Francja, Niemcy, Grecja, Włochy, Luksemburg, Malta, Holandia, Portugalia, Rumunia, Hiszpania, Szwajcaria i Wielka Brytania.
Spółka Leapmotor International jeszcze przed końcem tego roku planuje rozszerzyć dystrybucję aut także poza Europą, tj. na Bliski Wschód i Afrykę (Izrael, zamorskie terytoria francuskie i Turcja), Azję i Pacyfik (Australia, Nowa Zelandia, Tajlandia, Malezja i Nepal) oraz Amerykę Południową (Brazylia i Chile).
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl