Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Jakub Stasiak
Jakub Stasiak
|

To on wymyślił 500+. Teraz mówi, co poszło nie tak i pokazuje pierwsze takie badania w Polsce [TYLKO U NAS]

463
Podziel się:

Kiedy w 2011 r. proponował wprowadzenie odpowiednika 100 euro dla polskich rodzin, wielu zanosiło się śmiechem. Dziś autorytet w dziedzinie polityki społecznej, prof. Julian Auleytner tłumaczy money.pl, co zrobić, by 500+ lepiej odpowiadało na problemy naszego kraju. Publikujemy jednocześnie pierwsze tak szczegółowe badania nad skutecznością programu PiS. Wnioski powinny dać nam wiele do myślenia.

To on wymyślił 500+. Teraz mówi, co poszło nie tak i pokazuje pierwsze takie badania w Polsce [TYLKO U NAS]
W całej Polsce programem "Rodzina 500 plus" jest objętych 55 proc. wszystkich dzieci do 18 lat (PAP Archiwum, PAP, Andrzej Grygiel)

- Rządowi brakuje szerszego spojrzenia na pomoc społeczną - tłumaczy nam prof. dr hab. Julian Auleytner, rektor senior Uczelni Korczaka, który jako pierwszy w 2011 r. zaproponował rozwiązanie podobne do obecnego 500+.

Wówczas, doradzając posłowi Pawłowi Kowalowi z partii Polska jest Najważniejsza, wyliczył, że dodatek powinien wynosić 100 euro, czyli kwotę zbliżoną do obecnej wartości PiS-owskiego dodatku dla rodziny. Co ciekawe, w tamtym czasie wiele osób z PiS wyśmiało ten pomysł, argumentując, że nie będzie na to pieniędzy.

Po dziesięciu latach od tamtych wydarzeń i 5 latach funkcjonowania 500+ w praktyce, prof. Auleytner wciąż widzi wiele niedociągnięć.

Grzech niedopatrzenia

- Bo wszystko to są rozwiązania o charakterze doraźnym i kryją się za nimi interesy dyrektorów poszczególnych ministerstw - mówi nam. W ocenie eksperta 500+ miałoby większy sens, gdyby państwo sprawowało nad nim faktyczny nadzór.

Danych rządowych jednak brakuje. Resort rodziny nie pochyla się nad tym zagadnieniem, udając, że żadnych problemów nie ma.

Z odsieczą przychodzą za to studenci prof. Auleyetnera z Uczelni Korczaka, którzy prowadzą własne analizy. Pierwsze doświadczenie zostało oparte na obserwacjach 45 pracowników socjalnych z całej Polski i opisuje sytuację beneficjentów 500+, którzy korzystają na co dzień z opieki społecznej. Money.pl publikuje te badania jako pierwszy.

Zobacz także: 500+ nie spełnia założeń demograficznych. Program do likwidacji?

Na co idą pieniądze z 500+?

Okazuje się, że niemal co piąty złoty ze świadczenia wydawany jest na opłatę bieżących rachunków (22 proc.), natomiast 15 proc. kwoty przeznacza się na... zakup sprzętu gospodarstwa domowego. Najwięcej, bo prawie połowę sumy, po prostu "przejadamy" (41 proc.), przeznaczając te pieniądze na żywność.

Zaskakiwać może zerowy wskaźnik wpłaty świadczenia na rachunek oszczędnościowy dla dziecka. Dowodzi to tego, że pieniądze z 500+ rzadko kiedy są traktowane jako oszczędności. Tym, co niepokoi, jest również wyjątkowo niski procent osób, które przeznaczają środki na pomoc naukową dla dzieci (zaledwie 2 proc.).

Kolejną ciekawą obserwacją jest wpływ 500+ na występowanie tzw. zachowań patologicznych w rodzinie. Ponad połowa pracowników socjalnych wskazała, że otrzymywanie świadczenia może przyczynić się do zwiększenia, pogłębienia problemu alkoholizmu czy sięgania po inne używki, jak również na stosowanie przemocy wobec najbliższych. Tam, gdzie występują podobne dysfunkcje, sytuacja może się jedynie pogarszać.

Ponadto spośród przebadanych pracowników socjalnych aż 44 proc. deklaruje, że nie spotkało się w swojej karierze z sytuacją, kiedy rodzice uzgadniali z dziećmi wydatki na ich potrzeby. Wspólnie z pociechami wydatki planuje 36 proc. rodziców. Badanie pokazuje również, że pracownicy socjalni dzięki wywiadowi z całą rodziną (w tym z dziećmi) są w stanie wskazać, jak mogą być wydatkowane pieniądze ze świadczenia 500+.

"Nikt nie chce pracować za psi pieniądz"

Wystarczy drobna pomoc z zewnątrz, by pieniądze w takich rodzinach przestały przeciekać przez palce. Okazuje się, że tam, gdzie pomaga asystent rodziny, problemy z wydawaniem 500+ z czasem zanikają. Pracownik socjalny doradza w takich przypadkach m.in. na temat tego, jakie zakupy zrobić w pierwszej kolejności i co zrobić z oszczędnościami, tak by rodzinie wystarczało "do pierwszego".

- Dzięki takiej asyście unikamy scenariusza, gdy rodzice "koszą" te pieniądze, wydając je na własne widzimisię - tłumaczy prof. Auleytner. Z problemem dałoby się skutecznie walczyć w skali całego kraju, gdyby nie pewne "ale". Zdaniem eksperta polityka społeczna w Polsce jako kierunek po prostu zanika,ministerstwo rodziny ani myśli o tym, by wspierać rozwój kadr, które decydują o jego funkcjonowaniu.

W podobnym tonie wypowiadają się osoby, do których dotarliśmy. Pani Maria, asystentka rodziny w MOPS z 20-letnim stażem, wskazuje, że sytuacja w zawodzie od dawna budzi jedynie uśmiech politowania. Zdarzają się bowiem sytuacje, w których wypłacają "klientom" świadczenia pomocowe wyższe od wynagrodzeń, które pobierają każdego miesiąca za swoją pracę.

- Część osób nie radzi sobie z wydawaniem środków z 500+, bo albo nie została tego nauczona, albo uważa, że skoro pieniądze są, to trzeba je czym prędzej wydać - tłumaczy w rozmowie z money.pl. - Bez naszej pomocy świadczenie trafia w wielu przypadkach w próżnię - dodaje.

Liczba asystentów rodzinnych, jak wynika z odpowiedzi Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, w ciągu roku zmalała o parędziesiąt osób i obecnie wynosi 3786 pracowników na 2477 gmin w Polsce. Potencjalna ścieżka rozwoju w zawodzie nie porywa, a sami pracownicy zgodnie wskazują, że ich codzienną pracą trafniej jest określać mianem służby. Średnia pensja wynosi w tym przypadku ok. 3300 zł brutto. - Nikt nie chce pracować za psi pieniądz - puentuje prof. Auleytner.

Czy 500+ nas rozleniwia?

Wyniki badania pokazują przy okazji, że spora część beneficjentów 500+ zaraz po otrzymaniu wsparcia rezygnuje z jakiejkolwiek aktywności zawodowej. W ocenie pracowników socjalnych wpływa na to próg dochodowy, który wynosi 800 zł netto na każdego członka rodziny. Jak komentuje prof. Auleytner, w szczególnym stopniu problem dotyka mniejszych ośrodków miejskich, gdzie ciężej o satysfakcjonującą pracę.

Ciekawe wnioski płyną także z gminy Brańsk (woj. podlaskie). W badaniu wzięły udział 22 kobiety, które przyznały, że w momencie otrzymania świadczenia z programu "Rodzina 500+" były zatrudnione. Sytuacja zawodowa sześciu z nich zmieniła się na skutek pobierania świadczenia. Kobiety te zrezygnowały z pracy (w salonach fryzjerskich czy sklepach). Jak tłumaczyły, dzięki 500+ mogły poświęcić się rodzinie czy urodzić i wychować kolejne dziecko, nie martwiąc się przy tym o finanse.

Badanie mgr Joanny Lubowickiej wykazało, że większość mieszkanek miasta i gminy Brańsk uważa, że kobiety, otrzymując wsparcie na każde dziecko, nie podejmują zatrudnienia, gdyż pomoc w ramach 500+ wystarcza na zaspokojenie wszystkich potrzeb domowników.

Jak dostrzegła jedna z respondentek, świadczenie przyczynia się do rezygnacji z pracy głównie przez "kobiety zarabiające mało lub pracujące fizycznie". W sumie ponad połowa kobiet (53 proc.) zgadza się ze stwierdzeniem, że 500+ umożliwia im poświęcenie się rodzinom i spędzanie więcej czasu z dziećmi przy jednoczesnej rezygnacji z pracy.

Zdecydowanie mniej ankietowanych uważa natomiast, że za sprawą programu kobietom nie opłaca się w ogóle pracować. W takim stwierdzeniem zgadza się "zaledwie" 27 proc. badanych.

- 500+ powinna być odskocznią. Dla dziecka, nie całej rodziny - ocenia prof. Auleytner. Pomysłodawca świadczenia wskazuje przy tym, że w przypadku aktywizacji zawodowej olbrzymie znaczenie ma to, czy kobieta ma szansę i ochotę się rozwijać. - Wtedy tych paręset złotych niewiele zmienia - dodaje.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(463)
WYRÓŻNIONE
Efekt?
3 lata temu
Dzietność nie zwiększył, ale paru darmozjadów zagłosowało na PiS.
odyn11
3 lata temu
dziękuję z całego serca portalowi WP ,bo wreszcie się dowiedziałem dzięki temu artykułowi kto odpowiada za to,że muszę pracować na celebrytów 500 plus,może i to jest profesor ale powinien się wstydzić do końca życia za to ,że skonkretyzował najbardziej dewastujący i niemoralny plan tzw transferów społecznych,skrótowo-pokazał młodym jak nic nie robić a spokojnie funkcjonować z pracy innych,w przyrodzie to się nazywa -PASOŻYTNICTWO,pomagać ? zawsze! ale naprawdę potrzebującym
Małgorzata
3 lata temu
Brak programów społecznych. Zamiast do ręki pieniądze na zajęcia dodatkowe, obiady, wakacje. Patologią przepije i przepali a bogaci nie odczują zmian. Dzieci nie zyskają nic albo niewiele.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (463)
slawek
2 lata temu
Kto to mial wszystko robić mimo skradzionego pomysłu?Ci nieudacznicy z rządu i ich dalsi i bliżsi pociotkowie ulokowani na stołkach.Za male glowy! Oni woleli dać do reki bo to wdzięczność szybka i natychmiastowa a ta wiadomo w głosach się liczyła
Ala
3 lata temu
Zgadza się. Patologia żyje i pije.
Nina
3 lata temu
Bzdura
Foxtrot,unifo...
3 lata temu
Swiat się kończy. A po akcji chochol do Polski jestem tego q stu procentach pewny. Mordercy z drugiej wojny światowej nagle okazało się wielkimi przyjaciółmi narodu polskiego. Ludzie którzy pruli siekierami i widłami całe polskie rodziny mają teraz pierwszeństwo w naszym kraju. Ta skorumpowana biedota opanowała teraz cały nasz kraj i złe się robi. Ale już Niemiec to be bo zaatakował Polskę i rozpoczął drugą wojnę i że chocholy były ich sojusznikami w czasie wojny i na równi z nimi mordowali Żydów i narody słowiańskie to jest wszystko ok. Naprawdę potrzebna jest wojna i to wielka żeby was hipokryci uświadomić że społeczeństwo polskie to jednak słabe skomuszone jest. Jednych morderców miłują i palaja wielka miłością a drugich za jaja by powiesili nad ogniem.
alek
3 lata temu
Kraje o szczególnie wysokim przyroście naturalnym to np. Niger, Uganda, Jemen, Burundi. Przyrost nie decyduje o rozwoju ani jakości zycia.
...
Następna strona