Zdaniem ekonomisty, rosnąca inflacja jest dziś jednym z najważniejszych problemów polskiej gospodarki. Zaznacza jednocześnie, że "aktualne działania i retoryka władz monetarnych i fiskalnych nie dają podstaw do nadziei, że problem ten zostanie rozwiązany w sposób służący dalszemu zrównoważonemu rozwojowi polskiej gospodarki".
Zwraca również uwagę na wypowiedź premiera Morawieckiego, który stwierdził, że skoro wynagrodzenia rosną szybciej niż ceny, to nie ma problemu. Jan Czekaj ocenia, że to "jedna z najdziwniejszych wypowiedzi szefa rządu sformułowanych kiedykolwiek i gdziekolwiek". "Jeżeli w przyszłości rząd będzie walczył z inflacją poprzez podwyżki płac, emerytur, rent i innych dochodów, to jest to znakomity przepis na spiralę płacowo-inflacyjną, której zatrzymanie może nas drogo kosztować" - czytamy.
"Polskę może czekać czarny scenariusz"
Czekaj wyjaśnia, że źródłem presji inflacyjnej jest szybszy wzrost wynagrodzeń niż wydajności pracy. "Cel inflacyjny wyznacza granicę wzrostu wynagrodzeń ponad wzrost wydajności pracy, po przekroczeniu którego presja inflacyjna będzie rosła. Np. przy wzroście wydajności pracy o 1 proc. i wzroście wynagrodzeń o 3,5 proc. inflacja powinna kształtować się na poziomie zbliżonym do celu inflacyjnego (2,5 proc.). Jeżeli wynagrodzenia rosną szybciej, to wtedy wystąpi presja inflacyjna. Im większa jest ta różnica, tym większa presja inflacyjna wystąpi w gospodarce" - podkreśla ekspert.
Czekaj przypomina, że w roku 2020 ceny wzrosły średnio o 3,4 proc., a różnica między tempem wzrostu wydajności pracy a tempem wzrostu wynagrodzeń wyniosła -7,9 pkt proc. Oznacza to, że wydajność pracy pozostawała daleko w tyle za wzrostem wynagrodzeń. "Jak można było oczekiwać, towarzyszył temu zdecydowany wzrost inflacji. Wprawdzie w pierwszej połowie 2021 roku relacje te kształtowały się nieco korzystniej, ale trzeba podkreślić, że wynika to z gwałtownego wzrostu PKB w drugim kwartale tego roku; taki wzrost PKB w kolejnych kwartałach nie będzie możliwy" - ocenia.
Dodaje, że trzeba się spodziewać, iż w kolejnych kwartałach relacja ta pogorszy się, zwiększając presję inflacyjną. "Na taki scenariusz wskazują dane dotyczące wynagrodzeń w lipcu, sierpniu i wrześniu, które wzrastają w tempie około 10 proc." - ocenia.
Jak zauważa, chociaż dynamika wynagrodzeń jest kształtowana głównie poprzez siły rynkowe, to rząd wywiera na nią istotny wpływ, poprzez decyzje dotyczące wieku emerytalnego czy płacy minimalnej. Do tego dochodzi polityka socjalna - 500 Plus, podwyżki emerytur i rent, 13. czy 14. emerytura.
Presja inflacyjna w Polsce
W tej sytuacji - zdaniem ekonomisty - główna rola w ograniczaniu inflacji spada na NBP.
Tymczasem Czekaj - powołując się na słowa prezesa NBP, który twierdzi, że inflacji w dającej się przewidzieć przyszłości ograniczyć się nie da - wnioskuje, że być może ten "pogodził się z myślą o bezsilności RPP w pełnieniu konstytucyjnych obowiązków". "Niekontrolowana inflacja może powrócić do poziomów sprzed rozpoczęcia transformacji. To byłby czarny scenariusz dla polskiej gospodarki" - pisze były wiceminister finansów.