W oczekiwaniu na pierwsze mroźnie dni rośnie zainteresowanie przeglądami kominiarskimi. Kanały dymowe powinno się czyścić co kwartał, kanały spalinowe (czyli od kotłów gazowych) dwa razy w roku, a kanały wentylacyjne raz w roku.
- Od ubiegłego roku, kiedy zmieniły się przepisy, robimy 5-6 przeglądów kominiarskich dziennie, czyli w granicach 30-40 tygodniowo. Najbliższy wolny termin mamy na 19 listopada - przyznaje w rozmowie z WP Finanse Paweł Sorokosz, który świadczy usługi kominiarskie na terenie Warszawy i okolic.
Nieco krócej na wizytę kominiarza trzeba czekać w woj. małopolskim i świętokrzyskim. - Teraz jest gorący okres i mamy bardzo dużo chętnych na usługi kominiarskie. Standardowo czas oczekiwania na wizytę wynosi od 2 do 3 dni, ale obecnie trzeba poczekać od 4 do 5 dni - przekazuje nam Anna Szczepanik z firmy Komin-Max.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polacy nagminnie zatykają kanały wentylacyjne
Tak odległe terminy wynikają nie tylko z dużego zainteresowania właścicieli domów jednorodzinnych. Do końca roku spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe mają czas, aby sprawdzić przewody wentylacyjne w lokalach.
Dbanie o kanały wentylacyjne leży w interesie samych mieszkańców, ale z obserwacji kominiarzy wynika, że nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę.
Zatykanie i zasłanianie kratek wentylacyjnych to plaga. Zdarzają się przypadki zabudowywania kratek szafkami meblowymi. Często spotykam się z sytuacją, że za plastikową kratką jest włożona folia nylonowa, która całkowicie blokuje przepływ powietrza. Mieszkańcy tłumaczą to utratą ciepła - wskazuje przedstawicielska małopolskiej firmy.
Jednak taka sytuacja może być bardzo groźna. - Zdarza się, że kratki są zatykane również w mieszkaniach, które mają źródło ciepła na paliwa gazowe z otwartą komorą spalania, a wtedy zagrożenie jest ogromne. W takiej sytuacji może dojść do cofki tlenku węgla przez kanał spalinowy i wtedy już nie ma czego ratować - dodaje nasza rozmówczyni.
Szczepanik przyznaje, że klienci często pytają: "po co mi wentylacja, skoro nie mam gazu w domu?". Jednak zaznacza, że to nie jest odpowiednie myślenie. Przepisy mówią, że w pomieszczeniach sanitarnych (czyli w łazienkach, ubikacjach i kuchniach) mają być kanały wentylacyjne i muszą być drożne.
Gdy suszymy ścierkę, gotujemy zupę, podlewamy kwiatki czy oddychamy, wytwarza się para wodna, a także dwutlenek węgla, które muszą którędyś wydostać się z pomieszczenia. W przeciwnym razie narażamy się na choroby wynikające z krążenia mikrobów w powietrzu, także zawilgocenie, a w rezultacie grzyb w mieszkaniu - wyjaśnia.
Z kolei kominiarz z Warszawy zwraca uwagę, że z najgorszą sytuacją mamy do czynienia, gdy niedrożny jest kanał pomieszczenia, w którym jest kocioł gazowy. - Jeśli dojdzie do rozszczelnienia gazu lub zatkania przewodu spalinowego, to powstaje chmura gazowa i może dojść do wybuchu. Aby tego uniknąć, trzeba udrożnić kratki wentylacyjne - podkreśla.
Z jego doświadczenia wynika, że dużo błędów popełniają też deweloperzy. Zdarza się, że montują rury plastikowe do kotłów, co jest niezgodne z przepisami. Prawo budowlane wskazuje, że kanały dymowe, spalinowe i wentylacyjne mają być wykonane z materiału niepalnego.
- Są też przeróbki. Zdarza się, że mieszkańcy przesuwają łazienkę czy kuchnię i brakuje kanału wentylacyjnego. Niektórzy podłączają okap do kanału wentylacyjnego bez kratki - wymienia nasz rozmówca.
Ile kosztuje przegląd kominiarski? Do domów jeżdżą z komputerami
Koszt przeglądu kominiarskiego zależy od liczby kanałów dymowych, spalinowych i wentylacyjnych. Wpływ na cenę usługi ma także lokalizacja budynku i źródło ogrzewania.
- Średni koszt przeglądu kominiarskiego to 350 zł. Inna będzie cena w przypadku domu z 7 kanałami wentylacyjnymi, a inna w budynku, który posiada 30 takich kanałów - przyznaje Sorokosz.
W woj. małopolskim i świętokrzyskim ceny kształtują się podobnie - sam przegląd to wydatek rzędu 250 zł. Za drugi protokół okresowego przeglądu szczelności instalacji gazowej trzeba dopłacić 50 zł, więc łącznie wychodzi 300 zł. To stawka o 50 zł wyższa niż przed rokiem, choć w niektórych firmach w tych regionach ceny poszły do góry nawet o 100-200 zł.
Wszystko dlatego, że we wrześniu 2023 r. weszło rozporządzenie o wspieraniu termomodernizacji, które obliguje kominiarza do wpisania wyników przeglądu okresowego do systemu Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB). Musieliśmy wyposażyć pracowników w nowy sprzęt, bo na przeglądy jeżdżą teraz z komputerami. Poza tym czas takiej wizyty się wydłużył - wyjaśnia przedstawicielka firmy Komin-Max.
Podczas przeglądu kominiarz pyta nie tylko o to, czym ogrzewamy dom, lecz także o grubość ścian i parametry okien. Wypełnienie ankiety to zazwyczaj kilka, kilkanaście minut.
Poza papierkową robotą, którą obarczono kominiarzy, główne zadania w trakcie przeglądu to mierzenie kanałów, sprawdzenie ich szczelności i połączeń pod dachem. Kominiarze czyszczą kominy i weryfikują, czy zostały odpowiednio zbudowane.
Sorokosz, który przed laty pracował jako strażak, podkreśla, że to praca wymagająca - nie można mieć lęku wysokości. - Na kominiarzu spoczywa duża odpowiedzialność, bo to on dopuszcza budynek do użytku, np. po pożarze w kanale dymowym. To praca bardzo brudna. Czasami jesteśmy wręcz czarni od sadzy, ale na zarobki nie ma co narzekać. Ta praca się opłaca - podsumowuje.
Maria Glinka, dziennikarka WP Finanse i money.pl