Zeszły tydzień przyniósł serię optymistycznych danych gospodarczych. Inflacja w Hiszpanii spadła już czwarty miesiąc z rzędu, później niższe od oczekiwań okazały się także odczyty w Niemczech, w strefie euro czy w Polsce. Czy nadchodzi okres dezinflacji? – Wydaje się, że to obecnie najbardziej prawdopodobny scenariusz w Europie – oceniał w rozmowie z money.pl analityk rynków finansowych z eToro Paweł Majtkowski.
Wraz z malejącą presją inflacyjną nie ma co liczyć na dalsze podwyżki stóp procentowych nad Wisłą, choć wciąż poziomy wzrostu cen będą nieakceptowalne społecznie - uważają ekonomiści.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kiedy nastąpią pierwsze obniżki stóp procentowych w Polsce?
Przypomnijmy, że stopa referencyjna wynosi 6,75 proc. i już po raz trzeci z rzędu pozostaje na niezmienionym poziomie - taką decyzję podjęła Rada Polityki Pieniężnej podczas grudniowego posiedzenia.
Według Moniki Kurtek, ekonomistki Banku Pocztowego, taka decyzja nie jest zaskoczeniem.
Po braku wznowienia podwyżek stóp w listopadzie, po tym, jak Rada zapoznała się z najnowszymi prognozami inflacji (mocno zrewidowanymi w górę) i PKB (zrewidowanymi w dół), było jasne, że w kolejnych miesiącach stopy nie ulegną zmianie. Ten scenariusz właśnie się realizuje - wyjaśnia.
Jej zdaniem zapewne dla części członków Rady dodatkowym argumentem za utrzymaniem stóp był wstępny odczyt listopadowej inflacji, która wytraciła nieco tempo wzrostu. Jak jednak podkreśla, jest "przesądzone, że od stycznia wskaźnik CPI będzie znowu wspinał się na wyższe poziomy i dopiero od marca zacznie ponownie schodzić w dół".
- Takiego scenariusza spodziewa się RPP i będzie obserwować ten proces, ale bez zmian poziomu stóp. W mojej ocenie mogą one pozostać na obecnych poziomach co najmniej do końca przyszłego roku. Kolejnym ruchem Rady będą prawdopodobnie obniżki stóp, ale dopiero w 2024 r. - przewiduje ekonomistka.
Duży problem w 2024 r.? ING przewiduje spore problemy
Odmiennego zdania jest za to Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. Według niego w najbliższych dwóch latach będziemy najprawdopodobniej borykali się z uporczywie wysoką inflacją bazową, a "mrożenie" cen energii w 2023 r. spowoduje "nawis inflacyjny", który może w kolejnych latach generować "fale efektów wtórnych, wzrost kosztów i konieczność podwyżek cen szeregu towarów i usług".
NBP wydaje się przywiązywać większą wagę do krótkotrwałych kosztów gospodarczych zacieśnienia polityki pieniężnej niż do średnio- i długoterminowych strat dla gospodarstw domowych i firm z tytułu utrzymywania się wysokiej inflacji - przekonuje.
W jego opinii doświadczenia innych krajów, w których nastąpiło "odkotwiczenie" oczekiwań inflacyjnych i nakręcenie spirali cenowej, pokazują, że aby zwalczyć uporczywie wysoką inflację, koniecznie było "zdecydowane zacieśnienie policy mix, czyli polityki pieniężnej i budżetowej".
Dlatego też, jak wskazuje, w 2024 r. czekają nas albo "kolejne podwyżki stóp, albo mocne zaostrzenie polityki fiskalnej".
- Ostateczne koszty walki z długotrwale wysoką inflacją będą wyższe, niż gdyby zacieśnienie policy mix obecnie było większe. Z naszych rozmów z inwestorami wynika, że wielu z nich podziela obawy o trwałość inflacji w Polsce i postrzega nasz rynek jako jeden z bardziej ryzykownych w Środkowej Europie - ostrzega ekonomista ING.