Unijne rozporządzenie EU261/2004 przyznaje pasażerom prawo do odszkodowania za odwołany lub opóźniony o co najmniej trzy godziny lot. Jego wysokość może sięgnąć 600 euro. To sól w oku sektora lotniczego.
Według Eurocontrol dwie trzecie wszystkich rejsów w Europie odbywają się o czasie. To spadek o 7 pkt. proc. w stosunku do 2019 r., czyli ostatniego roku przed pandemią. Wtedy współczynnik punktualności wynosił 73 proc. W sezonie letnim punktualność spadła do 50-60 proc. Odwołano też 6,9 proc. zaplanowanych rejsów, czyli dwukrotnie więcej niż w 2019 r.
- Nie powinno dziwić, że prawie dwie dekady po wejściu w życie rozporządzenia konsumenci płacą więcej, aby pokryć koszty odszkodowań, a badania nie wykazują poprawy w zakresie redukcji opóźnień lub odwołań rejsów - stwierdził Willie Walsh, dyrektor generalny Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych IATA. Należy do niej ponad 290 linii lotniczych z całego świata, w tym m.in. Polskie Linie Lotnicze LOT.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Rozporządzenie jest krótkie, ale orzecznictwo do tych przepisów to już encyklopedia - mówiła w programie Money.pl Renata Piwowarska, Rzecznik Praw Pasażerów w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego. Tłumaczyła w ten sposób, dlaczego dochodzenie odszkodowania za opóźniony lub odwołany lot to długi proces.
Linie lotnicze mają prawo odmówić pasażerowi odszkodowania w wysokości od 250 do 600 euro w określonych przypadkach.
Trzeba zbadać dwie przesłanki: czy jest to przyczyna niezależna od przewoźnika i czy zrobił on wszystko, aby rejs mógł się odbyć - dodała.
EU261/2004. Odszkodowanie za opóźniony lot
- Niesławne europejskie rozporządzenie w sprawie praw pasażerów EU261/2004 to zniekształcająca zaraza. Tymczasem Trybunał Sprawiedliwości UE nadal przekształca EU261 ze złego w absurd. Jego ostatni wyrok stwierdził, że śmierć pilota nie jest okolicznością nadzwyczajną - przypomniał Walsh.
Chodzi o wyrok TSUE z początku maja. Dotyczył on rejsu portugalskich linii TAP z lipca 2019 r. Lot planowany był o godz. 6.05 ze Stuttgartu do Lizbony. Niespełna dwie godziny wcześniej pierwszy oficer został znaleziony martwy w hotelowym łóżku. Cała załoga, wstrząśnięta tym wydarzeniem, stwierdziła, że jest niezdolna do lotu, w związku z czym został on odwołany. Zastępcza załoga zabrała pasażerów ze Stuttgartu dopiero o godz. 16.40.
TSUE stwierdził, że "taka śmierć, choć tragiczna, nie stanowi 'nadzwyczajnej okoliczności', lecz jest – podobnie jak każda niespodziewana choroba mogąca dotknąć niezbędnego członka załogi – wpisana w normalne wykonywanie działalności przedsiębiorstwa lotniczego".
Ameryka Północna idzie w ślady Unii Europejskiej
Przepisy nazwane przez Walsha "zarazą", rozprzestrzeniają się po świecie, wyznaczając nowy standard prawnej ochrony pasażerów lotniczych przed skutkami opóźnionych i odwołanych lotów.
- Byliśmy zdumieni, gdy Stany Zjednoczone ogłosiły, że EU261/2004 będzie wzorem dla ich represyjnego systemu praw pasażerów. Było to ściśle związane z najnowszą innowacją Kanady w jej reżimie w stylu 261, w którym linia lotnicza jest teraz winna, dopóki nie zostanie udowodniona jej niewinność - wyliczał Walsh.
Powołał się na badania przeprowadzone wśród kanadyjskich podróżnych, z których wynika, że 93 proc. było zadowolone ze swojego ostatniego lotu. - Jest to ustawowy młot do zgryzienia orzecha, a wyniki będą bałaganiarskie - podkreślił.
Zwrócił uwagę przedstawicieli linii lotniczych z całego świata, obecnych na walnym zgromadzeniu w Stambule, że kolejne państwa mogą pójść w ślady Unii Europejskiej, USA i Kanady. - Rządy od Australii po Amerykę Łacińską i Bliski Wschód myślą o własnych innowacjach w tej dziedzinie, co może być koszmarem dla linii lotniczych i ich pasażerów - ostrzegł.
"Wpływ byłby przerażający"
IATA uważa, że właściwym sposobem na poprawę sytuacji pasażerów jest usprawnienie funkcjonowania przestrzeni powietrznej.
- Jednocześnie Europa wygodnie usprawiedliwia się od modernizacji zarządzania ruchem lotniczym. Jednolita europejska przestrzeń (SES, Single European Sky) powietrzna zawiera narzędzia umożliwiające zmniejszenie większości opóźnień u ich źródła i poprawę efektywności środowiskowej - dodał Walsh.
W czasie pandemii prawdziwą plagą było odwoływanie lotów na masową skalę. Amadeus, globalny dostawca m.in. systemów rezerwacji biletów lotniczych, w maju 2021 r. przeprowadził badanie na grupie 5 tys. pasażerów ze świata. Wykazało ono, że dla 81 proc. podróżnych wyższe ryzyko anulowania rejsu było barierą, powstrzymującą przed zarezerwowaniem podróży. Wskazywano, że powodem jest długi czas oczekiwania na zwrot pieniędzy.
Unijna dyrekcja generalna ds. sprawiedliwości zaproponowała wówczas rozwiązanie tego problemu. Ale nie spodobało się ono liniom lotniczym.
Nagroda za zgniłe pomidory trafia jednak do inicjatywy "Pay as you fly" unijnej DG ds. Sprawiedliwości. W ramach błędnie pojmowanej ochrony podróżnych linie lotnicze otrzymywałyby pełną płatność dopiero po zakończeniu podróży. Wpływ na przepływy pieniężne byłby przerażający. I czyim interesom będą służyć wyższe koszty i wyższe taryfy, które z tego wynikną? - pytał Walsh.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl