Ruch Palikota kontynuował w środę zbiórkę podpisów pod wnioskiem o referendum ws. odwołania prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Według liderów RP akcja prowadzona przez różne środowiska przyniosła już niemal 120 tys. podpisów na ok.130 tys. wymaganych.
Janusz Palikot i rzecznik RP Andrzej Rozenek zbierali w środę podpisy przed stołeczną stacją Metro Politechnika. To część inicjatywy, którą pod koniec maja zapoczątkowała Warszawska Wspólnota Samorządowa i jej lider - burmistrz stołecznego Ursynowa Piotr Guział. Oprócz odwołania Gronkiewicz-Waltz, mieszkańcy stolicy mogli się też podpisać w środę pod wnioskiem RP o zorganizowanie referendum ws. likwidacji stołecznej Straży Miejskiej.
_ - My wspieramy Warszawską Wspólnotę Samorządową w zbieraniu podpisów (...) i tych podpisów zebranych wyłącznie przez Ruch Palikota jest dzisiaj 8 tysięcy, więc do tych 110 tysięcy, które zebrała Warszawska Wspólnota Samorządowa, dochodzą jako dodatkowe głosy _ - poinformował Palikot na środowym briefingu prasowym przy Metrze Politechnika.
Jak podkreślił, w zbiórkę zaangażowali się też posłowie RP. _ - Przez najbliższy miesiąc codziennie czterech posłów Ruchu Palikota z jakimś liderem będzie zbierało podpisy w jakimś miejscu Warszawy. Chcielibyśmy, żeby do 22 lipca dozbierać 20 tys. podpisów jeszcze dodatkowo ze strony samego RP _ - powiedział Palikot.
Docelowo autorzy akcji chcieliby zebrać w sumie nawet 400 tys. podpisów, czyli mniej więcej tyle, ilu warszawiaków musi w dniu referendum pójść do urn wyborczych, by było ono prawnie wiążące. _ - Chcemy złożyć odpowiednio więcej tych podpisów (...) po to, żeby - po pierwsze pokazać, że tych, którzy chcą odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz jest więcej niż wymaganych 130 tys. podpisów, a po drugie nie będziemy ustawali w wysiłkach, żeby się zbliżyć do tej kwoty podpisów, która gwarantuje ważność referendum _ - zaznaczył szef RP.
Według Palikota referendum mogłoby się odbyć we wrześniu. Lider RP jest pewien, że inicjatywa zakończy się sukcesem. _ - Uważam, że jeśli dojdzie, a myślę, że dojdzie do odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz, to nie tylko Andrzej Rozenek będzie miał wielkie szanse na objęcie tego urzędu, ale też całkowicie zmieni się sytuacja polityczna w kraju. Skutki polityczne tego odwołania to coś więcej niż zmiana prezydenta Warszawy - to zmiana całej sytuacji politycznej w Polsce _ - ocenił polityk.
Rozenek to jeden z branych przez RP pod uwagę kandydatów w ewentualnych przedterminowych wyborach prezydenta Warszawy. Inni to Guział, Ryszard Kalisz i b. prezydent stolicy, dziś szef Stronnictwa Demokratycznego Paweł Piskorski. Guział kilka dni temu zadeklarował jednak, że nie zamierza stratować.
Aby referendum lokalne mogło się odbyć, pod wnioskiem o odwołanie Gronkiewicz-Waltz musi podpisać się 10 proc. uprawnionych do głosowania, co w przypadku Warszawy oznacza ok. 130 tys. osób.
Referendum w sprawie odwołania organu jednostki samorządu terytorialnego pochodzącego z wyborów bezpośrednich jest ważne w przypadku, gdy udział w nim wzięło nie mniej niż 3/5 liczby biorących udział w wyborze odwoływanego organu.
W wyborach prezydenta Warszawy w 2010 r., w których zwyciężyła Gronkiewicz-Waltz, wzięło udział 649 049 osób. Oznacza to, że referendum w sprawie odwołania Gronkiewicz-Waltz będzie ważne, jeśli weźmie w nim udział co najmniej 389 430 osób.
Czytaj więcej w Money.pl src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1388563200&de=1434405600&sdx=1&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=DRE&colors%5B0%5D=%231f5bac&fg=1&st=1&fr=1&w=640&h=300&cm=0&lp=1&rl=1"/>