Większość stoków narciarskich na Podkarpaciu może pozostać w tym sezonie zimowym bez opieki profesjonalnych ratowników - alarmuje Bieszczadzka Grupa GOPR.
Według obowiązującej ustawy o bezpieczeństwie i ratownictwie w górach na stoku musi być ratownik narciarski przeszkolony przez GOPR czy TOPR lub doświadczony ratownik górski. Na Podkarpaciu ma być w tym sezonie czynnych 30 stoków narciarskich. Tymczasem do tej pory tylko kilku właścicieli stoków zgłosiło chęć skorzystania ze szkoleń. Żaden z nich nie jest też zainteresowany wynajęciem doświadczonych ratowników górskich - mówi Grzegorz Chudzik, naczelnik Bieszczadzkiej Grupy GOPR.
Na brak zainteresowania obsługą stacji narciarskich nie może natomiast narzekać grupa podhalańska GOPR. Naczelnik Mariusz Zaród mówi, że właściciele największych stoków narciarskich na Podhalu deklarują chęć zatrudnienia w sezonie zimowym ratowników górskich. Wszędzie tam, gdzie jest są duże ośrodki i duży stok, wszyscy chcą, żeby to była profesjonalna opieka dodaje Mariusz Zaród. Koszt zatrudnienia na stacji ratownika górskiego w zależności od jej wielkości czy liczby interwencji wynosi od 7 do nawet 30 tysięcy złotych miesięcznie.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Tu znajdziesz pracę, bo brakuje im ludzi W całym kraju zaledwie 18 osób ma uprawnienia do wykonywania takiej pracy. | |
Oto, co się stało z zaginionymi turystami Stan trójki turystów, którzy najdłużej pozostawali w górach, jest ciężki. | |
Znaleźli ciało turystki. Zaginęła w sobotę To był trudny teren wspinaczkowy. Turystka zginęła spadając z wysokości 150 metrów. |