Związkowcy ze spółki Przewozy Regionalne odstąpili od zamiaru rozpoczęcia 7 stycznia strajku w regionie kujawsko-pomorskim. Na decyzję wpłynęło zapewnienie, że w styczniu nie będzie zwolnień, ale jeśli dojdzie do nich później, strajk odbędzie się.
Bezterminowy strajk miał rozpocząć się o północy, z 6 na 7 stycznia. Bezpośrednią przyczyną była nieoczekiwana informacja o zamiarze zwolnienia ze spółki około 200 pracowników mimo wcześniejszych zapewnień, że redukcji nie będzie.
Związkowcy podczas spotkania z dyrekcją kujawsko-pomorskiego oddziału spółki Przewozy Regionalne otrzymali zapewnienie, że do końca stycznia 2014 roku nie zostaną wręczone żadne wypowiedzenia. W związku z tym zdecydowali o odstąpieniu od strajku 7 stycznia, ale zapowiedzieli, że dojdzie do niego później, jeśli dojdzie do zwolnień.
Po wejściu w życie 15 grudnia nowego rozkładu jazdy na kolei Przewozy Regionalne straciły w woj. kujawsko-pomorskim większość dotychczas obsługiwanych tras kolejowych. Było to konsekwencją przetargu, który wygrał prywatny przewoźnik Arriva RP oferujący cenę o 6 mln zł niższą od PR.
Rozstrzygnięcie przetargu postawiło w trudnej sytuacji kujawsko-pomorski oddział spółki Przewozy Regionalne. Ta spółka kolejowa bez przetargu otrzymała zlecenie na obsługę połączeń Bydgoszcz-Inowrocław, Toruń-Inowrocław-Gniezno, a także połączeń aglomeracyjnych Bydgoszcz-Toruń-Włocławek, ale to zaledwie 30 proc. zleceń, które przewoźnik miał w ostatnich latach.
W sierpniu związki zawodowe i kierownictwo PR ustaliły, iż pracę zachowa co najmniej 432 spośród ponad 600 kolejarzy. Ratowanie kujawsko-pomorskiego oddziału spółki PR miało umożliwić zlecenie dodatkowych usług za ponad 13 mln zł, a kolejne 3 mln zł samorząd wojewódzki zadeklarował na pomoc dla zwalnianych kolejarzy.
Nieoczekiwanie, przed świętami został jednak zwolniony dotychczasowy dyrektor kujawsko-pomorskiego zakładu PR. Jego następca poinformował załogę o tym, że w nowym roku pracować będą jednak nie 432 osoby, a 277 osób. Informacja ta przesądziła o zamiarze rozpoczęcia strajku od 7 stycznia.
Prywatny przewoźnik Arriva RP, który wygrał przetarg na obsługę części połączeń dotychczas należących do PR, od początku oferował przejęcie części pracowników tej spółki, głównie obsługi pociągów. Zainteresowanie ofertą było jednak - jak powiedział prezes Arrivy RP Damian Grabowski - znikome, a niektórym pracownikom PR odmówiły zgody na odejście z pracy przed upływem terminu wypowiedzenia.
Czytaj więcej w Money.pl